Autor: Mateusz Wichary
Kiedy policjant kieruje ruchem, to ma autorytet zatrzymać nadjeżdżający samochód, ale nie ma mocy tego uczynić. Nie ma mocy, bo fizycznie go nie zatrzyma. Samochód jest silniejszy i może go przejechać i zabić. Dlaczego się więc zatrzymuje? Gdyż policjant ma prawo do tego, by choć jest słabszy, go zatrzymać. Za słabym policjantem stoi silny (zazwyczaj) aparat prawa i państwa, wobec którego kierowca uzbrojony w samochód jest słaby.
Autorytet nie jest więc ani siłą ani poczuciem siły. Autorytet jest poczuciem (świadomością) siły, która za nami stoi. Moc natomiast jest czymś, czym się dysponuje samemu. A więc w ww. przykładzie jest tak wielką siłą, by niezależnie od tego, czy mam do tego prawo czy nie, zatrzymać rękami nadjeżdżający samochód (oczywiście mam na myśli Chucka Norrisa ).
Rzadko który chrześcijanin posiada od Boga dar mocy, czyli dysponowania jakąś duchową siłą. Natomiast wszyscy mamy prawo mówić w autorytecie Bożym. Innymi słowy, mamy prawo ogłaszać ludziom wszystkie wielkie prawdy, które Bóg objawił w Biblii, nie tylko jako słabi grzesznicy, ale jako Ci, którzy od samego Boga otrzymali prawo do ogłaszania Jego woli. Tak, jesteśmy słabi i grzeszni. Tak, nie mamy mocy. Ale mamy autorytet, gdyż Bóg nam powierzył zaszczytny obowiązek opowiadania innym o tym, co sami rozumiemy i przyjmujemy z Jego Słowa. Mamy być świadkami Jezusowi (Dz 1:8), czyli dla Jezusa. Mamy być zawsze gotowi do wytłumaczenia się z naszej nadziei (1P 3:15) – czyli umieć wyjaśnić, na czym polega nasza wiara i jakie mamy podstawy, aby wierzyć, że jesteśmy zbawieni, i pojednani z Bogiem.
Jaką mamy mieć postawę, aby robić to właściwie? Po pierwsze, mamy to robić grzecznie i w świadomości własnej znikomości – „z łagodnością i szacunkiem” (1P 3:16). A to dlatego, że nie mamy mocy, która by czyniła z nas kogoś większego; jakiegoś ponad-człowieka, kogoś innej jakości, w odróżnieniu od naszego rozmówcy. Myślę, że z tą cechą właściwej postawy ma problem wielu charyzmatyków, którzy uważają się za kogoś lepszego niż ludzie nienawróceni, zapominając, że ich zbawieniem jest Chrystus, a nie jakieś zmiany w nich samych.
Ale z drugiej strony nie wolno nam zapomnieć o autorytecie, jaki posiadamy. I myślę, że to problem wielu z tych „spokojniejszych” chrześcijan. O autorytecie zapominamy wtedy, gdy stwarzamy wrażenie przez swoją postawę, że za nami nikt ważny ani silny nie stoi. Tak jak niezdecydowany policjant, który niepewnie zatrzymuje samochód; który robi to tak, jakby wątpił w swoje prawo do tego. Taka postawa wprowadza jadącego w błąd. Sprawia wrażenie, że przepisy są nieważne, albo że kara za ich przekroczenie nie nastąpi. Dlatego jest to bardzo ważne, aby chrześcijanie mówili z autorytetem – aby niewierzący rozumieli, że sprawa pojednania się z Bogiem jest poważna i podstawowa. Paweł prosił o modlitwy za niego, aby w taki odważny sposób zawsze zwiastował ewangelię – „jak to czynić winien[-]” (Ef 6:20). Czyli: ewangelia powinna być zwiastowana w taki właśnie śmiały, zdecydowany sposób. W świadomości własnej niemocy – grzecznie i z szacunkiem; ale jednocześnie w świadomości wielkiej Siły, jaką reprezentujemy. I której wyroki ogłaszamy innym.
Módlmy się o nauczających w naszym zborze i o siebie nawzajem, abyśmy zwiastowali Boże Słowo w taki właśnie sposób.