Autor: Mirosław Zawadzki
Cz. II. Szczęście Boga w refleksji J. Pipera
1. Wprowadzenie
Kiedy Piper zastanawia się nad udziałem człowieka w szczęściu Boga, jego rozważaniom przyświeca stwierdzenie, że Bóg wtedy jest najbardziej przez człowieka uwielbiony, gdy ten jest maksymalnie szczęśliwy w Nim, co stara się podsumować stwierdzeniem, że człowiek będzie wtedy szczęśliwy w Bogu, gdy będzie wiedział, na czym polega szczęście Boga w samym sobie. Gdy mówi o szczęściu samego Boga stwierdza, że szczęście jest wielką częścią Jego chwały. Jedynie On jest prawdziwym szczęściem, nigdzie poza Nim szczęście nie istnieje. Jak pisał Augustyn: „Czegóż więc brakowałoby Tobie do szczęścia, który sam jesteś dla siebie szczęściem?” Piper twierdzi, iż fakt, że Bóg jest szczęśliwy, jest dla nas ludzi niezmiernie dobrą wiadomością. Bóg jest zadowolony z faktu bycia Bogiem. Jeżeli nie jest to prawdą, nikt nie mógłby spędzić wieczności z nieszczęśliwym Bogiem. Jeżeli Bóg jest nieszczęśliwy, to nie można też mówić o Ewangelii, która przecież jest Dobrą Nowiną.
2. Doksologiczny charakter szczęścia Bożego
Rozważania Pipera na temat szczęścia Boga biorą początek z 1 Tm 1,11 gdzie apostoł Paweł mówi o ewangelii „chwały błogosławionego Boga”. Piper w cytowanym przez siebie powyższym wersecie, w miejsce słowa błogosławionego, używa słowa szczęśliwego. Według niego użyte w oryginale greckie słowo makarios powinno być przetłumaczone w ten sposób. Grecko-polskie, interlinearne wydanie Nowego Testamentu tak oddaje ten werset: „Według dobrej nowiny chwały szczęśliwego Boga…” Szczęście Boga jest według Pipera mocno związane z Jego łaską. W Dz 17, 25, Bóg przedstawiony jest jako zupełnie samowystarczalny. Nie potrzebuje niczego od stworzenia. To On napełnia wszystko życiem i wszystkim, co potrzebne jest stworzeniu. On jest w centrum ewangelii, która jest ewangelią łaski. A łaska, jak pisze Piper, to przyjemność Boga, którą znajduje On w tym, że jest wywyższany. Jego wywyższenie ma natomiast swoją kulminację w dawaniu grzesznikom prawa do bycia szczęśliwymi w Nim.
Książka The Pleasures of God, w której Piper szczegółowo rozwija koncepcję szczęścia Boga, składa się z trzech części. W pierwszej Piper chce pokazać, iż szczęście Boga leży w Nim samym oraz Jego dziełach. W drugiej, koncepcja szczęścia Boga częściowo obejmuje człowieka, co szczegółowo będzie omówione w rozdziale następnym niniejszej pracy. W tej części książki zaakcentowana jest radość Boga z odpowiedzi udzielonej Mu przez człowieka. Wreszcie trzecia część, która jest też epilogiem książki, kładzie nacisk na to, że Bóg jest szczęśliwy, gdy daje człowiekowi szczęście, które ma w sobie. Poniżej zostaną omówione koncepcje szczęścia Bożego, opisane przez Pipera w poszczególnych częściach książki.
Część pierwsza, mówi o szczęściu Boga, jakie ma On w sobie i w tym czego dokonuje. Bóg jest szczęśliwy z powodu Jezusa Chrystusa, wszystkiego co robi, swojego stworzenia, swojej chwały.
3. Szczęście Boga w Jezusie Chrystusie
Pierwszym i pierwszorzędnym powodem Bożego szczęścia jest szczęście, które ma On w swoim Synu. W relacji biblijnej na temat Przemienienia, znajdujemy takie oto stwierdzenie wypowiedziane przez Boga pod adresem Jezusa: „Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem…” Bóg otwarcie deklaruje, że kocha oraz ma satysfakcję ze swojego Syna. Angielski przekład NKJV, z którego korzysta Piper, tak oddaje drugą część Mt 17,5. „…in whom I am well pleased”. Słowo pleased można przetłumaczyć jako zadowolony, usatysfakcjonowany, a w niektórych przypadkach, szczęśliwy. Słowo delight ma jeszcze bardziej emfatyczne znaczenie. Można je przełożyć na zachwyt, a nawet rozkosz. W greckim tekście użyte jest tu słowo eudokesa, które przez Pipera tłumaczone jest jako delight. W ten sam sposób tłumaczy je interlinearny przekład grecko-angielski. Kiedy Piper pisze o szczęściu nie ma na myśli szczęścia rozumianego w potocznym sensie, przez większość ludzi, którzy definiują szczęście jako coś, co się przytrafia, wydarza, coś co po prostu spotyka człowieka niezależnie od niego samego. Dla niego szczęście to radość. W tej pracy najczęściej używanym terminem będzie szczęście, ale Piper używa też innych określeń, takich jak radość czy przyjemność. Dlatego, gdy mowa jest o szczęściu Boga, synonimami dla określenia szczęścia będą słowa takie jak, radość, przyjemność czy zachwyt. Tak więc Bóg jest zachwycony swoim Synem i rozkoszuje się Nim. Jest szczęśliwy w Nim jak i z powodu Niego. Z powodu tego, iż jest Panem, ale też, że przyszedł, aby służyć. Piper wymienia jeszcze inne powody, dla których Bóg jest szczęśliwy w swoim Synu. To uczestnictwo Jezusa w stwarzaniu świata, unikalna więź Jezusa z Bogiem Ojcem, fakt, że pełnia Boskości zamieszkała w Nim.
Bóg jest zachwycony swoim Synem, ponieważ Jezus Chrystus jest obrazem niewidzialnego Boga (czyli Jego własnym), „jest odblaskiem chwały i odbiciem jego istoty…” Piper konkluduje swoje wywody na temat szczęścia Boga w swoim Synu stwierdzeniem, że szczęście Boga w Jezusie Chrystusie jest niczym więcej niż szczęściem Boga, jakie ma On w sobie samym. Jeżeli pełnia Boskości zamieszkała w Chrystusie, jeżeli to On jest obrazem niewidzialnego Boga, jeżeli On równy jest Bogu, no i w końcu, jeżeli On jest Bogiem, z tego wynika obraz Boga, który jest szczęśliwy w samym sobie i z powodu siebie. Bóg jest zachwycony samym sobą.
To dla Pipera bardzo ważne stwierdzenie. Wydaje się, że chodzi mu przede wszystkim o ukazanie Boga, który jest absolutnym centrum wszystkiego. Szczęście czy radość znajduje On w sobie samym, lub też w tym, co jest odbiciem Jego istoty.
Jednak taki obraz Boga przedstawiony przez Pipera może zrodzić pewne pytania. Na przykład można by zapytać, czy aby nie jest to obraz zapatrzonego w siebie narcystycznego Boga egoisty, który zadowolony i szczęśliwy jest tylko wtedy, gdy widzi samego siebie? Piper również dostrzega potencjalną możliwość postawienia mu podobnych pytań. Według niego, gdyby człowiek odnajdywał szczęście w spoglądaniu w lusterko, musiałoby to zostać uznane za próżność. Człowiek został stworzony do rzeczy daleko większej niż kontemplacja samego siebie. Jego przeznaczeniem jest kontemplacja Boga. Wszystko „mniej” będzie z jednej strony bałwochwalstwem, a z drugiej rozczarowaniem dla niego samego.
Jednak Bóg jest godny chwały ponad wszystko. Nie kochać Go i nie być zachwycony Nim jest wielką stratą dla człowieka i obrazą dla Boga. Według Pipera ta sama prawda tyczy się również Boga. Czy Bóg może kochać i zachwycać się czymś, co nie jest godne chwały ponad wszystko? Czy nie byłoby to bałwochwalstwem? Łamaniem zasad sprawiedliwości ustanowionej przez Niego? Dlatego uzasadnione jest stwierdzenie, że Bóg kocha i zachwyca się własnym pięknem i swoją doskonałością. W innej swojej książce Piper powołuje się na Jonathana Edwardsa, który twierdzi, że nic nie jest bardziej miłe Bogu niż wywyższać samego siebie. Piper podsumowuje to stwierdzeniem, że Bóg jest zachwycony byciem Bogiem. A ponieważ Jezus Chrystus jest Bogiem, to Boży zachwyt, czy jak to tłumaczy Biblia Tysiąclecia, Boże upodobanie, które ma On w swoim Synu, jest zachwytem dla samego siebie.
Ale dla Pipera wynika z tego faktu jeszcze jedna, niezwykle ważna według niego implikacja. Ta prawda jest fundamentem dla całej chrześcijańskiej nadziei. Jeżeli Bóg jest szczęśliwy z powodu swojego Syna, to jest też szczęśliwy z powodu tych, którzy są przez Jego Syna odkupieni.
4. Szczęście Boga w Jego czynach
Następna koncepcja przedstawiona przez Pipera w pierwszej części The Pleasures… mówi o tym, że Bogu sprawia przyjemność wszystko, co robi. Innymi słowy, jest szczęśliwy z każdym swoim czynem oraz z powodu niego. Chodzi tu o Jego suwerenne działanie. Nie ma niczego, co sprawiałoby Mu przykrość. Nie ma niczego, co robi, a wolałby tego nie robić.
Właściwie nie ma tu wielkiej potrzeby streszczania tego rozdziału. Ale jest potrzeba dyskusji z Piperem. Jest potrzeba postawienia pytania, które co jakiś czas stawiane jest na przestrzeni dziejów Kościoła. Pytania, które było i jest dość istotną częścią dyskusji toczącej się między zwolennikami teologii kalwińskiej a zwolennikami teologii arminiańskiej. Jeżeli Bóg jest zadowolony z każdego swojego czynu, to czy Bogu sprawia przyjemność posyłanie ludzi do piekła? Czy wolno nam powiedzieć, że jest On z tego powodu szczęśliwy?
Westminsterskie wyznanie wiary wypowiada się na ten temat w sposób jednoznaczny: „Jest suwerennym władcą nad wszystkimi Swoimi stworzeniami. Używa ich według Swojej woli i robi dla nich i z nimi cokolwiek zapragnie.” To stwierdzenie nie odpowiada na pytanie o szczęście Boga, jednak w tym samym wyznaniu wiary czytamy także: „Wszystko co czyni jest wynikiem Jego niezmiennej, sprawiedliwej woli i służy Jego własnej chwale.” A szczęście, jak to zostało odnotowane powyżej, jest wielką częścią Bożej chwały.
Autor artykułu zamieszczonego na stronie internetowej krytykującego koncepcje przedstawione przez Pipera twierdzi, że jeśli Bóg jest szczęśliwy we wszystkim, co robi – a więc i wtedy gdy wrzuca kogoś do piekła, to Piper prezentuje nam Boga podobnego do dziecka zabawiającego się lalką Barbi, które czasami znajdzie przyjemność po prostu niszcząc ją. W takim ujęciu, dla Pipera Bóg jest kimś, dla kogo wysłanie człowieka do piekła jest zaspokojeniem własnego pragnienia przyjemności i szczęścia.
W odpowiedzi Piper wskazuje na złożoność „emocjonalnego życia Boga”. Z jednej strony nie raduje się On ze śmierci żadnego grzesznika, a drugiej jest ona powodem Jego chwały, więc w tym sensie raduje się z niej. Dla zobrazowania tej idei Piper pyta, jak możemy wytłumaczyć fakt, że Bóg w każdej chwili wysłuchuje kilku milionów modlitw, jak w jednej chwili może współczuć tym, którzy cierpią, a jak radować się z tymi, którzy się radują? W jednej chwili obrażają Go grzechy popełniane na świecie, w tej samej chwili chwałę przynoszą Mu ci, którzy pokutują. Nikt nie potrafi odpowiedzieć na te pytania. Możemy tylko posuwać się tak daleko, na ile nam pozwala opis biblijny. A ten informuje nas, że Bóg w pewnym sensie nie ma przyjemności w śmierci bezbożnego, a w pewnym ma. W swoim komentarzu do pracy J. Edwardsa The End for Which God Created the World, Piper przywołuje wypowiedź Edwardsa na ten temat. W swojej wypowiedzi Edwards oparł się on na fragmencie Rz 9,22-23. Według Edwardsa ten fragment wyraźnie sugeruje, że gniew Boga nad bezbożnymi ma w konsekwencji objawić Jego chwałę.
Znany dogmatyk Bruce Milne twierdzi, że Pismo umieszcza zło i cierpienie w kontekście przyszłego tryumfu Bożych zamiarów względem ludzkości. Według niego grzech, cierpienie ani zło nigdy nie były elementem Bożego zamiaru względem ludzkości ani też nie są stałym elementem jego istnienia. Są one raczej czymś chwilowym, czymś, co nie będzie mieć miejsca w ostatecznej realizacji Bożych planów.
Apologia Konfesji Augsburskiej rzecz tę ujmuje w następujący sposób. Istnieją „dwa naczelne działania Boga”, mianowicie „przerazić oraz usprawiedliwić i ożywić przerażonych” – to odpowiednio Zakon i Ewangelia. Pierwsze jest Jego „obcym, niewłaściwym działaniem”, drugie Jego „własnym, właściwym działaniem”. Gniew nie jest więc drugą istotą Boga, lecz cieniem Jego istoty, która jest miłością. „Ale jako cień, bez którego światło Jego łaski nie świeci, jest on konieczny”.
Z kolei Karol Barth pisze, że to czym jest w swej łasce Bóg, jest esencją wszystkiego, co można nazwać możnością, wolnością oraz możliwością. „Moc Boga nie jest jakąś mocą bez charakteru. Dlatego te wszystkie pytania typu: czy aby Bóg mógłby sprawić, by dwa razy dwa równało się pięć, i temu podobne są tak bezprzedmiotowe, bowiem kryje się za nimi abstrakcyjne pojęcie możności.” Można tu pokusić się o jeszcze inną odpowiedź, którą proponuje Cornelius Van Til. Zarzuty podobne tym, przedstawionym przez powyżej cytowanego autora strony internetowej są, jak twierdzi, próbą logicznego zrozumienia natury Boga, „nie rozróżniając jasno pomiędzy istnieniem, jakie On ma sam w sobie, a Jego relacją do świata”, dalej twierdząc, że „człowiekowi jako stworzeniu i grzesznikowi nie wolno określać natury Boga innym sposobem jak tylko na podstawie Jego własnego objawienia”. Wydaje się, że Piper chce zatrzymać się właśnie w tym momencie, mówiąc, że z jednej strony nie raduje się On ze śmierci żadnego grzesznika, a z drugiej, jest ona powodem Jego chwały, więc w tym sensie raduje się z niej. Biblijne objawienie wskazuje na te dwa, z pozoru paradoksalne bieguny i Piper nie próbuje dokonać tu żadnej syntezy.
Podsumowując można postawić pytanie, czy Piper nie próbuje koniec końców nieco złagodzić swego stanowiska. Stwierdzenie, że Bóg raduje się ze wszystkiego, co robi, a więc jest szczęśliwy z powodu tego wszystkiego, czego sam dokonuje, brzmi troszeczkę inaczej, niż stwierdzenie, że Bóg w pewnym sensie raduje się ze śmierci grzesznika, a w innym nie. Niestety Piper nie tłumaczy tej rozbieżności między stawianymi przez siebie tezami. Wydaje się jednak, że zakłada on pewne zrozumienie tematu przez czytelnika. Powodem szczęścia Bożego jest też smutek i cierpienie, jest nim nawet śmierć Jezusa Chrystusa (o czym będzie mowa w dalszej części pracy). Dlatego, gdy zaczynamy wracać do naszego potocznego rozumienia szczęścia czy radości, te rozbieżności stają się widoczne. Jednak w perspektywie przedstawionej przez Pipera, zanikają. Chwałę przynoszą Bogu nawet rzeczy, które z punktu widzenia człowieka, wyglądają na trudne, a nawet tragiczne.
5. Szczęście Boga w stworzeniu
Następny powód szczęścia Boga to stworzenie. Bóg według Pipera raduje się ze swojego stworzenia. Po pierwsze dlatego, iż ono wyraża Jego chwałę. „Niech chwała Pana trwa na wieki, niech się raduje Pan dziełami swymi.” Głównym przesłaniem, które ma być komunikowane człowiekowi przez stworzenie jest chwała Boża. Po drugie, Bóg raduje się ze stworzenia bo ono Go wywyższa i wysławia. W dalszej kolejności Piper wymienia to, że stworzenie objawia Bożą mądrość, Bożą potęgę oraz fakt, iż ma ono kierować uwagę człowieka na samego Boga. Ma skłonić go do refleksji i zadania sobie pytania, „jeżeli to wszystko jest dziełem Boga, to jaki jest sam Bóg?” Konfesja westminsterska również stwierdza, że Bóg stworzył świat, który jest przyjemny Bogu Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu. Świat ma manifestować „chwałę Jego wiecznej mocy, mądrości oraz dobra”. Louis Berkhof pisze, że „doktryna o stworzeniu nie jest umieszczona w Biblii jako filozoficzne rozwiązanie problemu powstania świata, ale ma ona etyczne i religijne znaczenie jako ukazanie właściwej relacji człowieka do Boga. Podkreśla ona fakt, że Bóg jest źródłem wszystkich rzeczy i że wszystko należy do Niego oraz jest Mu podporządkowane”. Warto w tym miejscu wspomnieć, że Piper nigdy nie postrzega stworzonego świata jako ostatecznego celu Boga. Jak wielokrotnie wspomina, ostatecznym celem Boga jest Jego własna chwała. W historii Kościoła, zwłaszcza w czasach XVI-wiecznego humanizmu oraz racjonalizmu osiemnastego stulecia, często twierdzono, że Bóg nie może czynić samego siebie ostatecznym celem, cel ten może odnaleźć jedynie w stworzeniu, a szczególnie w człowieku. Tak więc ostatecznym celem stworzenia jest w tym ujęciu powodzenie, czy też szczęście człowieka.
Dla Pipera stworzenie nie tylko nie jest ostatecznym celem Boga, nie jest też ono w tym sensie czymś, co samo w sobie ma uczynić człowieka szczęśliwym. Jest ono refleksem Bożej chwały i dlatego jest powodem do szczęścia Boga. Może być ono w też w tym stopniu powodem do szczęścia człowieka, jeżeli potrafi on dostrzec w nim Bożą chwałę, Jego moc, mądrość, czy gdy kieruje ono uwagę człowieka na swego Stwórcę.
Gdy Piper mówi o stworzeniu i szczęściu jakie Bóg ma z powodu niego, znowu zauważalne staje się główne przesłanie Pipera, które chce on przekazać swym czytelnikom. Powodem Bożej chwały oraz związanego z nią Jego szczęścia jest On sam. Stworzenie samo w sobie nie jest powodem omawianego tu Bożego szczęścia. Prawdziwym powodem jest to, iż odbija ono Jego chwałę. Znowu widać prawdziwe centrum teologii Pipera. To Bóg, który ma przyjemność w sobie samym.
6. Szczęście Boga płynące z okazywania przychylności ufającemu Mu człowiekowi
Następny powód do szczęścia Boga omawiany przez Pipera, to robienie dobrych rzeczy tym, którzy Mu ufają. Innymi słowy, znajduje On upodobanie w czynieniu dobra. Pierwszy tekst biblijny, na którym opiera się Piper to Jr 32, 39-41, gdzie Bóg zapowiada Nowe Przymierze pomiędzy sobą a swoim ludem. To Nowe Przymierze ma charakteryzować się między innymi tym, że Bóg nie przestanie czynić dobrych rzeczy dla tych, z którymi zawarł Przymierze. I będzie to robił z radością. W tłumaczeniu Biblii Warszawskiej czytamy „i będę się radował z nich”, ale Piper twierdzi, że ten tekst poprawnie przetłumaczony powinien brzmieć „będę się radował czyniąc dobro dla nich”. Podobnie tłumaczy to Biblia Tysiąclecia, gdzie powyższy werset brzmi: „Zawrę zaś z nimi przymierze wieczne, mocą którego nie zaprzestanę wyświadczać im dobra (…) i cieszyć się będę wyświadczając im dobrodziejstwa”. Innym tekstem jest fragment Psalmu 23, gdzie psalmista stwierdza, że dobroć i łaska towarzyszyć mu będą po wszystkie dni.
Piper opiera się na twierdzeniu, że Bóg „uwielbia okazywać miłosierdzie”. Boża przychylność względem swojego ludu wyraża Jego wielkość. Bóg decyduje się pokonać wszelką przeszkodę, która stoi na drodze do czynienia dobra, co znajduje swoją kulminację w śmierci Jezusa Chrystusa. Berkhof zwraca uwagę na fakt, iż słowo miłosierdzie, które jest często tłumaczeniem hebrajskiego chesed, powinno być raczej tłumaczeniem innego hebrajskiego słowa, które brzmi racham. A właściwe tłumaczenie powinno być wzmocnione przymiotnikiem: czuła lub łagodna. Czułe lub łagodne miłosierdzie. „Jeżeli łaska Boga powinna być odniesiona do człowieka, który jest winny przed Nim, to miłosierdzie ma pokazywać człowieka jako tego, który niesie konsekwencje grzechu, jest słaby i dlatego potrzebuje boskiej pomocy.”
To, iż Bóg raduje się z czynienia dobra znowu obrazuje fakt, że Bóg jest szczęśliwy w samym sobie. Jak po raz kolejny zauważa Piper Bóg przede wszystkim kocha swoją własną chwałę. Człowiek w swym oddawaniu Bogu chwały jest niedoskonały i nie mógłby oddawać jej w sposób zadowalający doskonałego Boga. Idąc dalej w tym rozumowaniu, człowiek przez całe życie znieważa Boga w ten czy inny sposób. Jedyne, co może całkowicie Boga zadowolić to chwała Jego własnego imienia. Dlatego człowiek może oddać chwałę Bogu tylko w jeden sposób. Chroniąc się w Bożym imieniu, co Piper definiuje jako zaufanie. Poprzez zaufanie okazane Bogu człowiek uczestniczy w akcie uwielbienia. A dla Boga, jak pisze Piper, „uwielbienie jest echem Jego własnej doskonałości, która odbija się w sercach ufających Mu ludzi”. Dla Pipera implikacją tego faktu jest to, iż to samo pragnienie, które pcha Boga do szukania własnej chwały, motywuje Go aby usatysfakcjonować serca tych, którzy szukają swego szczęścia w Nim, co w tym wypadku jest równoznaczne z zaufaniem Mu, czy jak to wcześniej zostało nazwane, chronieniem się w Jego imieniu. Bóg znajduje swoją chwałę w ludziach, którzy, parafrazując nieco słowa Augustyna, aby osiągnąć szczęście zwracają się ku Temu, który je stworzył, i żyją coraz bliżej Źródła życia, w jego świetle widzą światło, stają się doskonałymi, jasnymi, błogosławionymi.
Czytając ten fragment książki Pipera nasuwa się jednak kilka pytań. Po pierwsze, twierdzenie, że Bóg czyni z radością dobre rzeczy dla swojego ludu rodzi pewne skojarzenia z tzw. Ewangelią Prosperity. Taki zarzut stawia Piperowi Sandy Simpson, który w swej polemice z Piperem wskazuje na fakt, iż niektóre idee przedstawiane przez niego, w jawny sposób wspierają zagrażający dziś Kościołowi charyzmatyczny ruch Trzeciej Fali. Warto więc przyjrzeć się pokrótce ideom głoszonym przez Kościoły związane z tym ruchem.
Reprezentatywny dla tego nurtu jest szwedzki pastor i teolog Ulf Ekman, który już na wstępie omawiania tematu Bożej przychylności dla człowieka pisze, że imię Boga El Shadai należy przetłumaczyć jako „więcej niż wystarczający” lub „we wszystkim wystarczający”. Całe nasze myślenie na temat Boga powinno zaczynać się od stwierdzenia, że „Bóg jest Bogiem wszelkiego dostatku”. Dalej, powinniśmy pamiętać, że „w Jezusie jest przeobfity zasób życia i bogactwa dla zaspokojenia każdej potrzeby życia” oraz, że słowo ewangelia znaczy tyle, iż „w Jezusie Chrystusie Bóg ma wspaniałe życie dla nas wszystkich”. Można tu przytoczyć jeszcze inne stwierdzenia: „On nie chce by jego dzieci cierpiały w czymkolwiek niedostatek”, czy też „Ubóstwo przyszło na świat przez grzech. Nie jest ono cnotą przybliżającą cię do Boga, ale przekleństwem, które ograbia mężczyzn i kobiety z ich zdrowia, radości i możliwości pomagania tym, którzy są w potrzebie”. Kiedy Piper w swojej książce Desiring God… mówi o szczęściu człowieka jego koncepcje w pewien sposób uprawniają do porównywania ich z teologią Trzeciej Fali. Jednak, czy w miejscu gdzie mówi o szczęściu samego Boga i o tym, że jednym ze źródeł tego szczęścia jest bycie przychylnym swemu ludowi, te porównania są uzasadnione? Czy Simpson nie wyrwał po prostu wypowiedzi Pipera z jej właściwego kontekstu?
Po pierwsze akcent u Pipera pada nie na dobrodziejstwa, które Bóg wyświadcza swoim dzieciom, ale raczej na to, z jakim nastawieniem On to robi. Przykładem jest tu historia Syna Marnotrawnego, przy okazji której dowiadujemy się, że „większa będzie radość w niebie z jednego grzesznika, który się upamięta, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują upamiętania”. Piper przywołuje ten werset, aby wskazać na Bożą przychylność. Według niego Jezus przekazuje przesłanie wszystkim tym, którzy przychodzą do Boga. Przesłanie o Jego przychylności. I tu dochodzimy do kolejnych różnic między Piperem a Ekmanem. Ten ostatni akcentuje zwycięskie życie. Wiara powinna być agresywna, a wierzący cały czas jest wzywany do walki. Retoryka Pipera jest inna. Jedyna walka, którą ma toczyć wierzący w Boga człowiek, to schronić się w Jego imieniu. Piper cytuje Ps 147, gdzie w wersetach 10 – 11 psalmista opisuje Boga jako tego, który „nie lubuje się w sile rumaka, nie ma upodobania w goleniach męża, ale ma upodobanie w tych, którzy się go boją, którzy ufają łasce jego”. Wyrażając to inaczej, Boża przychylność spotyka tych, którzy Mu ufają. W teologii Trzeciej Fali, jest ona raczej zarezerwowana dla tych, którzy walczą.
Warto w tym miejscu wspomnieć o tym, że w pewnym stopniu różnice między Piperem a Ekmanem mogą wydać się tylko pozorne, ograniczające się do retoryki. Ekman nie mówi o walce własnymi siłami. On też zachęca swoich czytelników do zaufania Bogu. Jednak to zaufanie wyrażać się ma w afirmowaniu Boga, poprzez wspomnianą już agresywną wiarę, czy też „pieśni wojenne”, których słowa mają przypominać o tym, kim jest Bóg i czego On dokonał, a także czego człowiek może dokonać przez Niego. Pieśni te mają być także wyrazem wiary, ale przede wszystkim przyświeca im jeden cel – pobudzenie Boga do działania. „Bóg dokona tych rzeczy w tobie i przez ciebie, jeśli zaczniesz czynić je swoim wyznaniem.” Podczas gdy Ekman wyznaje, że Pan jest zwycięzcą i wojownikiem i są to według niego Boże atrybuty w pełni przekazywalne, Piper chce czegoś więcej niż wyznania. Chce życiowej postawy, która jasno wskazuje, że „Pan jest moim schronieniem, moją skałą i moją jedyną nadzieją”.
Inne powstające w tym kontekście pytanie, to pytanie o trudności, które spotykają każdego człowieka na drodze życia. Dramaty, tragedie, porażki i różne przykrości spotykające przecież nawet tych, którzy chronią się w Imieniu Pańskim. Piper wskazuje tu na Bożą suwerenność i na fakt, że dopuszcza On do rzeczy niezrozumiałych w życiu człowieka. Sposób zrozumienia przez Pipera opatrzności Bożej został jasno przedstawiony w jego artykule, który ukazał się po trzęsieniu ziemi w Turcji. Ta tragedia spowodowała setki pytań, stawianych przez ofiary, ich bliskich, a także postronnych obserwatorów. Piper wyraźnie wskazuje tu na fakt, że tego typu wydarzenia mają kierować naszą uwagę na potęgę Boga. Kiedy ziemia się trzęsie, nie pozostaje już człowiekowi żadna droga ucieczki. „Dokąd się zwrócisz, jeśli już nawet ziemia nie jest bezpieczna? Odpowiedź brzmi, do Boga.” Dla Pipera wszystko, co się wydarza, jest przyzwolone przez Bożą opatrzność. Przy czym akcent wyraźnie pada na Bożą suwerenność i wszechmoc.
Karol Barth pisze, że Bóg nie jest ani Bogiem, który by nic nie mógł, ani nie jest Bogiem, który nie mógłby wszystkiego, „lecz On odróżnia się od wszystkich innych mocy tym, że może czynić, co chce”. Dla Bartha Bóg nie stoi w rzędzie żadnych mocy doczesnych, nawet jako najwyższa z nich. On przewyższa wszystkie inne moce i nie jest przez nie ograniczony, ani uwarunkowany. On jest Panem panów i Królem wszystkich królów. „Tak, że wszystkie te moce, będące jako takie istotnie mocami, już apriorycznie leżą u stóp mocy, która jest mocą Boga”. Jednak ostatecznie człowiek musi i tak zaufać Bożej obietnicy, która mówi, że Bóg będzie się radował robiąc dla ufającego Mu człowieka dobre rzeczy. A więc Bóg jest szczęśliwy z powodu dobra, jakie wyświadcza. Ale też z powodu tych, którzy Mu ufają.
Podsumowując można tu powiedzieć, że największym szczęściem dla człowieka jest radość ze społeczności z Bogiem, udział w szczęściu, które ma On w sobie samym. Patrząc na to z tej perspektywy, największym dobrodziejstwem, jakie Bóg wyświadcza człowiekowi, jest umożliwienie przebywania w Jego obecności i oddawania Mu chwały w sposób podobający się Jemu. Dlatego nie należy patrzeć na Boga wyłącznie oceniając bieżące wydarzenia, patrząc na ewentualne korzyści czy straty z tego płynące. Na tej podstawie łatwo człowiekowi zakwestionować twierdzenia mówiące, że Bóg chce czynić dobre rzeczy tym, którzy Mu ufają. Piper pokazuje, że Bóg daje z radością, ale to, co daje On w pierwszej kolejności, to możliwość radowania się ze społeczności z Nim.
7. Szczęście Boga z powodu predestynacji
Według Pipera, powodem do szczęścia Boga jest też wybranie. Autor sam przyznaje, że dla wielu ludzi to stwierdzenie może wydać się nad wyraz kontrowersyjne. Jednak jak sam twierdzi, rzadko która prawda biblijna nie zasługuje na miano kontrowersyjnej. A w dzisiejszym świecie człowiek jest zmuszony do kupowania swojej intelektualnej i duchowej strawy w hipermarkecie kontrowersji.
Rozważanie na temat wybrania zaczyna Piper od Izraela. Według niego Stary Testament nieustannie przypomina o fakcie, że Izrael stał się Bożym narodem z powodu tego, iż Bóg wybrał ten naród spośród innych narodów świata. Berkhof pisze, że „Izrael został wybrany przez Boga jako naród, który miał mieć szczególne przywileje oraz szczególną służbę. Piper podkreśla bezwarunkowe wybranie Izraela, a więc fakt, iż Bóg nie był pod najmniejszym nawet wpływem jakichkolwiek moralnych czy innych zalet swych wybranych. Jeżeli więc Bóg nie był motywowany przy swym wyborze jakimiś zaletami Izraela, jaki jest inny motyw Bożego działania? Piper przywołuje V Księgę Mojżeszową 10, gdzie w piętnastym rozdziale czytamy „…do twoich ojców przywiązał się Pan, twój Bóg, aby ich miłować…” Według niego werset ten można przetłumaczyć, „Bóg zachwycił się umiłowaniem twych ojców”, co ma obrazować fakt, iż powodem wybrania Izraela jest Boża przyjemność czy szczęście. Także Berkhof stwierdza, że powodem, dla którego Bóg wybrał Izraela, a potem Kościół, „jest Jego własna chwała”, a jak Piper często podkreśla, szczęście Boga i Jego chwała są ze sobą nierozerwalnie związane. Według Pipera Nowy Testament w podobny sposób opisuje fakt wybrania. Jedyną różnicą jest to, iż nowotestamentowy Kościół nie należy już do jakiejś szczególnej grupy etnicznej. Wybranie jest teraz rozciągnięte na indywidualne osoby, które są wzywane do wiary, a tym samym stania się częścią odkupionego ludu Bożego.
Warto w tym miejscu zrobić pewną dygresję i odnieść się do zagadnienia wybrania, jako problemu samego w sobie. Piper w niewielkim stopniu zajmuje się wybraniem jako problemem teologicznym. Bardziej zależy mu na ukazaniu szczęścia jakiego doświadcza Bóg z powodu niego. Szczęście Boga jest też tematem tego rozdziału pracy. Jednak zagadnienie wybrania jest na tyle istotną kwestią w historii dogmatycznej refleksji, że nie sposób nie zarysować tu choćby kilku koncepcji. Piper, choć unika tego typu stwierdzeń, stoi na stanowisku kalwińskiej nauki o podwójnej predestynacji (łac. praedestinatio gemina).
Według Bartha, dla którego idea wybrania stoi w środku soteriologii, odwieczna predestynacja jest predestynacją podwójną, nie jest to jednak tradycyjne scholastyczno-kalwińskie zrozumienie, gdzie jedna „część ludzkości jest odwiecznie wybrana, a druga odwiecznie odrzucona, lecz w znaczeniu, że w Jezusie wszyscy ludzie są wybrani, chociaż bez Jezusa wszyscy są odrzuceni, ponieważ Jezus jest jedynym wybranym i jedynym odrzuconym człowiekiem. W Nim, wybierającym Bogu i wybranym człowieku, wszyscy ludzie są wybrani i tak nikt nie jest odrzucony. Bóg odrzuca samego siebie na krzyżu zastępczo za wszystkich ludzi, tak że żaden człowiek nie zostaje odrzucony i wszyscy zostają wybrani.” Horst Georg Poehlmann stwierdza, iż nauka o podwójnej predestynacji nie jest nauką biblijną, bo po pierwsze jest ona sprzeczna z uniwersalnością łaski, po drugie kłóci się ona z miłością jako istotą Boga, bo „czyni ona z Niego Boga o cechach nieludzkich i despotycznych”. Zwolennicy nauki o podwójnej predestynacji często twierdzą, iż jej całokształt przynosi korzyści w postaci dobrych postaw jej wyznawców. „Pobożne rozważanie predestynacji i naszego wyboru w Chrystusie jest pełne słodkiej, miłej i niewysłowionej pociechy dla pobożnych osób.” Inni chcą podkreślić Bożą łaskawość. Ich wizją jest wizja Boga życzliwego, niezależnie od tego, co może wynikać z tez o podwójnej predestynacji. „Widząc dramat człowieka, polegający między innymi na niezdolności wyjścia z zastanej sytuacji wychodzi mu naprzeciw.” Część teologów, mimo iż przyznaje się do praedestinatio gemina, rzadko wyprowadza daleko idące skutki wynikające z tej nauki. „Selektywnie koncentrują się zwykle na radosnym jej elemencie: iż Bóg jako czuły i wrażliwy Ojciec wychodzi naprzeciw niesprawiedliwemu człowiekowi, by łaskawie i niezasłużenie odziać go w kosztowną szatę swej Boskiej – danej przez ukrzyżowanego Chrystusa – sprawiedliwości.”
Wydaje się, że Piper chciałby przedstawić Boga właśnie w ten sposób. Jako Boga łaskawego i miłosiernego. Jednak akcent w jego wywodach na omawiany wyżej temat pada zawsze na fakt, iż Boży wybór jest powodem do Jego chwały i szczęścia. Jest to zgodne z innym jego twierdzeniem, które zostało omówione powyżej. Że Bóg jest szczęśliwy we wszystkim, co robi. Konsekwentnie więc, będzie on szczęśliwy w dokonanym przez siebie wyborze, zupełnie niezależnie od tego, jak dziś oraz na przestrzeni dziejów, wybór ten był rozumiany. Zagadnienie predestynacji i podwójnej predestynacji są do dziś dnia tematami, które co jakiś czas budzą kontrowersje w Kościołach ewangelikalnych. Z pewnością wskazanie na fakt, iż Boży wybór dokonywany jest przez Boga z radością, z radości, i jest powodem do jeszcze większej radości może tylko ożywić, lub też zaostrzyć toczące się dyskusje.
8. Szczęście Boga z powodu odkupieńczej śmierci Chrystusa
W swojej książce pt. The Passion of Jesus Christ Piper zadaje pytanie o sprawcę ukrzyżowania Chrystusa. „Kto ukrzyżował Chrystusa? Sam Bóg to zrobił”. W książce pt. The Pleasures… twierdzi, że to kolejny powód do szczęścia Boga. Tak jak powodem do tego jest Jego Syn, tak jak powodem jest Jego własna doskonałość, wyrażana przez stworzenie, tak jak Jego własna chwała, czy dobro czynione tym, którzy Mu ufają, tak też powodem Jego szczęścia jest skazanie na śmierć swojego Syna. Konfesja westminsterska w podobny sposób opisuje stosunek Boga do śmierci swojego Syna. „Odwieczny cel, którym jest wybranie Jezusa Chrystusa i ustanowienie Go mediatorem między człowiekiem a Bogiem… raduje Go.” Bóg będąc całkowicie zaangażowany w rozsławianie swojej chwały, właśnie w ten sposób usuwa wszelkie przeszkody, aby udział w tej chwale miał grzeszny człowiek. Piper przedstawia historię odkupienia jako symfonię z dwoma głównymi tematami. Jednym z tematów to właśnie Bóg, którego pasją jest Jego własna chwała, drugim zaś Jego miłość do grzeszników. I jak to Piper obrazowo przedstawia, Boże szczęście płynące z Jego przychylności względem grzeszników oraz Jego szczęście związane z Jego własną chwałą spotykają się i biorą ślub w Jego szczęściu płynącym z poświęcenia własnego Syna. Innymi słowy, śmierć Jezusa Chrystusa usuwa dysonans jaki zachodzi między Bożą miłością dla Swojej chwały, a Jego miłością do grzeszników. Piper twierdzi, że głównym celem ofiary Chrystusa jest umożliwienie człowiekowi oddawanie chwały Bogu we właściwy sposób. Wszystkie skutki, jakie niesie za sobą ofiara Chrystusa, czyli uśmierzenie Bożego gniewu względem grzeszników, otworzenie człowiekowi dostępu do Boga, stworzenie mu miejsca, w którym może on spotkać się z Bogiem, prowadzą do kulminacji, którą jest fakt, iż człowiek może, dzięki ofierze Chrystusa oddawać Bogu chwałę w sposób jaki Go zadowala.
I tu znowu widać centrum teologii Pipera, którą jest sam Bóg i Jego chwała. Szczęście Boga, jakie znajduje on w śmierci Jezusa Chrystusa, jest uzasadnione tym, że śmierć ta umożliwiła oddawanie Mu chwały.
9. Szczęście Boga z powodu dawania a nie sprzedawania
Ta przyczyna mogłaby być uznana za wyjaśnioną przy okazji omawiania Bożej radości, płynącej z dawania grzesznikom dobrych rzeczy. Warto tu jednak powrócić do tego tematu, gdyż można potraktować go nieco szerzej oraz położyć akcent na nieco inne aspekty wspomnianego dawania. Bóg jest szczęśliwy z powodu dawania. Jednak podkreślenie Pipera ma na celu pokazanie, że jest to dawanie, a nie sprzedawanie. Tyczy się to zarówno zbawienia, odpowiedzi na modlitwy, jak i całej Jego przychylności płynącej z powodu Przymierza. Piper daje tu ilustrację sztucznego zbiornika wodnego. Trzeba o niego dbać, nawadniać, pogłębiać i oczyszczać. Bóg jest jednak podobny do górskiego źródełka, dla którego nic nie można zrobić. Można z niego jednak pić. Dla Pipera Bóg jest właśnie taki. Ceniący spragnionego i chętnie dający Mu się napić. A na dodatek wszystko to sprawia Mu przyjemność.
10. Szczęście Boga z powodu cierpienia Jego ludu
Piper spotyka się z zarzutami skierowanymi w stronę niektórych przedstawianych przez siebie koncepcji. Jeżeli Bóg z radością chce dawać człowiekowi dobre rzeczy, jest mu przychylny i „uwielbia okazywać miłosierdzie”, to czy nie oznacza to dla człowieka dobrego, dostatniego i spokojnego życia? Kiedy Boża przychylność wydaje się tak łatwo człowiekowi dostępna, gdy odnosi się wrażenie, że w zasadzie jedynym Bożym wymaganiem stawianym człowiekowi przez Boga jest położenie całej swej nadziei w Nim, to czy nie można odnieść wrażenia, że prezentowany tu obraz chrześcijaństwa jest obrazem wakacyjnej sielanki? Piper rozwiewa jednak podobne wątpliwości pisząc, że nieodłącznym elementem prawdziwego chrześcijaństwa jest cierpienie. Cierpienie wierzącego człowieka jest też powodem Bożej chwały, a więc też powodem Jego szczęścia. Piper pisze, że każde cierpienie wierzącego człowieka jest cierpieniem dla Chrystusa i z Chrystusem. Cierpienie jest towarzyszem człowieka gdy ten przez wiarę podąża ścieżkami wytyczonymi przez Boga. Zgodnie ze słowami autora Listu do Hebrajczyków człowiek jest wspierany przez arcykapłańską służbę Jezusa Chrystusa.
Największym skarbem i dążeniem chrześcijanina jest chwała Boża. I jak wielokrotnie zauważa Piper, Bóg niczym innym nie jest zainteresowany bardziej, niż własną chwałą. W cierpieniu człowieka manifestuje się chwała Boża. Jeśli cierpiący człowiek polega na Bogu i pomimo swej tragicznej sytuacji trwa w nadziei i radości, pokazuje swą postawą, że ufa Bogu, który jest jedynym źródłem wszelkiej satysfakcji i siły. Pokazuje, że Bóg jest dla niego cenniejszy niż wszystko to, co właśnie stracił. W ten sposób Bóg jest przez niego wywyższony. W swoim traktacie na temat cierpienia Marcinkowski pisze, że celem ludzkiego cierpienia „jest uwielbienie wszystkiego tak, aby Bóg był wszystkim we wszystkim”.
Problem cierpienia jest też przez Pipera przedstawiany jako powód do szczęścia człowieka, co zostanie zasygnalizowane w rozdziale czwartym niniejszej pracy. Problem jest na tyle istotny, że jak utrzymuje Juergen Moltmann, „rodzi wszystkie ludzkie wątpliwości wokół osoby Boga, bowiem cierpienie nie jest jedynie problemem natury akademickiej, lecz otwartą raną na ciele świata”. To, do czego usiłuje przekonać swych czytelników Piper można podsumować jednym prostym zdaniem. Ludzkie cierpienie jest powodem chwały Bożej. Z pewnością problem cierpienia powinien być omawiany w bardziej kompleksowy sposób. Ostatecznie jest to problem nurtujący wielkich i mniejszych teologów od samego początku istnienia chrześcijaństwa. Jak pisze Dyrness, „powinniśmy być świadomi, że rozważany problem, z którym zmagali się rozmaici myśliciele przez tysiące lat, jest jedną z tajemnic ludzkiej egzystencji, ściśle związaną z doświadczeniem religijnym”.
Można miejscami odnieść wrażenie, iż Piper upraszcza nieco swe podejście do tematu. Jego celem nie jest jednak dokładne omówienie problemu cierpienia. Stara się on raczej wskazać na fakt, iż ludzkie cierpienie jest powodem Bożej chwały i Jego szczęścia. A jeżeli człowiek ma do cierpienia właściwy stosunek, ma być też ono powodem do jego własnego szczęścia. To, iż Piper porusza zagadnienie cierpienia daje mu też kolejny kontrargument w dyskusji z przeciwnikami jego koncepcji. Jeżeli możliwe było odniesienie wrażenia, że Piper proponuje łatwe chrześcijaństwo, oparte na założeniu o przychylności Boga oraz na Jego pragnieniu szczęścia stworzenia, to poprzez wskazanie na konieczność cierpienia i na fakt, iż ono również przynosi chwałę Bogu, wnosi pełniejsze zrozumienie szczęścia i chwały Boga.
11. Podsumowanie
Cel Pipera to ukazanie Boga, który jest absolutnym centrum wszystkiego. Szczęście, czy radość znajduje On w sobie samym. To Bóg, który jest zachwycony byciem Bogiem. A jeżeli cokolwiek innego jest przedmiotem Jego zachwytu, to tylko ze względu na to, iż jest ona odbiciem Jego własnej chwały. Jak wielokrotnie wspomina Piper, jedynym i ostatecznym celem Boga jest Jego własna chwała. Nie człowiek, a Bóg. Jednakże człowiek odgrywa w tym Bożym celu bardzo istotną rolę. Został stworzony przez Boga po to, aby oddawać Mu chwałę, czy – jak zostanie to wyjaśnione w kolejnym rozdziale pracy – po to, by być szczęśliwym w Nim.