Autor: Frank A. James III
Do dziś krąży wiele popularnych mitów na temat Jana Kalwina. Jaki jest prawdziwy Jan Kalwin, który chowa się za tak malowanym obrazem?
Will Durant, znany autor ośmiotomowej Historii Zachodniej Cywilizacji powiedział o Kalwinie: „Zawsze trudno nam będzie kochać tego człowieka, Jana Kalwina, który zaciemnił ludzką duszę najbardziej absurdalnymi i bluźnierczymi koncepcjami na temat Boga w całej czcigodnej historii nonsensu”.
Nawet skompromitowany tele-ewangelista, Jimmy Swaggart miał coś do powiedzenia o Kalwinie. „Kalwin”, powiedział Swaggard, „sprawił, że niezliczone miliony dusz poszło na potępienie”.
Takie osądy, pomijając fakt, że wypowidziane w tonie pozbawionym miłości, tak naprawdę nie przedstawiają obrazu prawdziwego Jana Kalwina – człowieka z ogromnym sercem ewangelisty.
Jednym z najpowszechniejszych zarzutów stawianych Kalwinowi jest to, że nie interesował się misjami. Znany protestancki misjolog, Gustav Warneck, odmalował Reformatorów z Kalwinem włącznie jako reprezentujących błędne stanowisko względem misji, a to jedynie z powodu tego, że wierzyli oni w predestynację. „Brakuje nam u Reformatorów nie tylko działania w kierunku misji, ale nawet przekonań co do konieczności misji… ponieważ ich podstawowe teologiczne przekonania powstrzymywały ich od poświęcania swoich działań, a nawet myśli kierunkowi misyjnemu.”.
Jednak historia mówi nam zupełnie coś innego.
Miasto Genewa, na długo związane z Kalwinem, było również ważnym miejscem schronienia w dniach Reformacji. W całej szesnastowiecznej Europie prześladowani protestanci opuszczali swoje ojczyste kraje i wielu z nich udawało się do Genewy. W roku 1550 ludność Genewy z tego powodu dosłownie podwoiła się.
Jednym uchodźców, który przybył do Genewy był Brytyjczyk John Bale, który napisał:
„Genewa wydaje mi się być wspaniałym cudem na skalę światową. Gdyż tak wielu ludzi z różnych krajów przybyło tutaj, jakby do jakiej świątyni. Czyż nie jest to cudowne, że Hiszpanie, Włosi, Szkoci, Anglicy, Francuzi, Niemcy, różniący się zwyczajami, mową i wyglądem są w stanie żyć w miłości i przyjaźni mieszkając razem jak w … chrześcijańskiej wspólnocie?”
Ponieważ Genewa była miastem, gdzie porozumiewano się po Francusku, znakomita większość uchodźców przybywała z Francji. Kiedy zasiadali oni w katedrze Św. Piotra słuchając kazań Kalwina, ich serce było pobudzone w kierunku służby w ojczyźnie. Wielu z nich czuło się przynaglonych do tego, by powrócić do Francji z protestancką Ewangelią.
Jednakże Kalwin nie chciał odsyłać nie do końca wyuczonych misjonarzy do niebezpiecznej, katolickiej Francji. Wierzył on, że dobry misjonarz wpierw musi być dobrym teologiem. Więc dlatego był dla nich inspiracją i źródłem nauki. Szkolił ich teologicznie, sprawdzał ich umiejętności głoszenia kazań, szczegółowo badał ich charakter moralny. Kalwin wraz z Genewskim Konsystorzem wysyłał właściwie przygotowanych misjonarzy z powrotem do Francji, by dzielili się tam Ewangelią.
Kalwin nie tylko wyedukował ich i wysłał z powrotem do Francji. Misjonarze ci nie byli zaledwie fotograficznymi wspomnieniami na drzwiach Kalwinowej lodówki. Przeciwnie, Kalwin pozostał osobiście, głęboko zaangażowany we wszystko co oni robili.
Archiwum w Genewie zachowało setki listów zawierających pastorskie i praktyczne porady Kalwina co do zakładania podziemnych kościołów. On nie tylko wysyłał misjonarzy, on poświęcał się długoterminowej z nimi więzi.
Od roku 1555 i później, dysponujemy szczegółowymi danymi. Dane te wskazują, że do 1555 roku było pięć protestanckich podziemnych kościołów we Francji. Do roku 1559 liczba tych kościołów podskoczyła do ponad stu. Uczeni szacują, że do roku 1562 było tam założonych ponad 2150 kościołów z uczęszczającymi ok. 3 milionami protestanckich wiernych.
To można opisać jedynie jako eksplozję aktywności misyjnej zdetonowanej w dużej części przez Genewski Konsystorz i inne szwajcarskie protestanckie miasta. Historia pokazuje, że Kalwin był daleki od braku zainteresowania misjami, był nimi przejęty.
Być misjonarzem we Francji było czymś bardzo niebezpiecznym, tak, że Konsystorz w Genewie zdecydował się nie zachowywać żadnych zapisów takiej działalności – dla bezpieczeństwa życia misjonarzy. W rezultacie więc, Konsystorz Genewy celowo zatajał imiona i zaniżał liczbę misjonarzy wysyłanych z Genewy.
Uczony Peter Wilcox przeczesał archiwa w Genewie i odkurzył nieco z mającej jakieś 500 lat korespondencji Kalwina. Odkrył on ze zdumieniem bezcenne materiały wskazujące na to, że ostatnie 10 lat życia Kalwina w Genewie (1555-1564) były pochłonięte pracą misyjną. Pomiędzy zakurzonymi tomami znajdowały się listy napisane przez samych Genewskich misjonarzy ujawniające to z jakim powodzeniem ich misja przebiegała. Jeden francuski zbór w Bergerac chwalił się Kalwinowi: Dzięki łasce Bożej w naszej dzielnicy jest takie poruszenie, że diabeł jest w większości stąd przepędzony tak, że możemy już wyłaniać nowych duszpasterzy ze naszych społeczności. Z dnia na dzień wzrastamy, a Bóg sprawił, że Jego Słowo przynosi taki owoc, iż w czasie niedzielnych kazań gromadzi się ok. 4 do 5 tysięcy ludzi.
W innym liście z Montpelier przebija radość: Nasz zbór, dzięki Bogu, tak wzrósł i nadal wzrasta każdego dnia, że musimy głosić kazania 3 razy w niedzielę do w sumie 5 do 6 tysięcy ludzi.
I dalej było jeszcze lepiej. Pewien pastor z Tuluzy napisał do Genewskiego Konsystorza: Nasz kościół wzrósł do zaskakujących rozmiarów ok. 8 do 9 tysięcy dusz.
Kalwin nie zakładał zaledwie małych, cherlawych kościołów; zakładał mega-kościoły, które z kolei zakładały następne kościoły. Jest rzeczą trudną zgłębić tak niebywały sukces wysyłanych z Genewy misjonarzy. Nawet w naszej nowoczesnej erze niewiele słyszy się o takich danych.
We Francji rząd przejął się zakładanymi zborami tak ,że nawet wysłał list protestacyjny do Rady miasta Genewy. Na co Rada Miasta odpisała: „Jakich misjonarzy?”
Misjonarze z Genewy zakładali zbory także w innych częściach Europy. Zapisy mówią o misjonarzach wysłanych do Włoch, Niderlandów, Węgier, Polski i do wolnych Imperialnych państw-miast w Nadrenii. Niedawno zmarły Phillip Edgcumbe Hughes, jeden z niewielu współczesnych uczonych będących świadomymi tych tak niezwykłych osiągnięć, doszedł do wniosku, że Kalwińska Genewa była „szkołą misji… [i] dynamicznym centrum troski o misje i akcji misyjnej.”
Ale to jeszcze nie koniec historii misji Genewy. Jedną rzeczą jest wysyłać misjonarzy do Europy, ale co z misjami transkontynentalnymi?
Po raz kolejny Kalwin się i tu przysłużył. Jest udowodnione, że Kalwin wysyłał misjonarzy także poza Atlantyk do Ameryki Południowej. Jest taki mało znany zapis misyjnej wyprawy, który czyta się jak historię przygodową.
Z powodu narastających prześladowań, przywódca Protestantów we Francji, Admirał Coligny, utwierdził się w wizji aby założyć francuską, protestancką kolonię w Nowym Świecie, gdzie protestanci mieliby wolność do wyznawania swojej wiary. Coligny wysłał więc ekspedycję, która ostatecznie przybiła do brzegów tego, co dziś jest Brazylią.
Po drodze realizacji swoich planów ustanowienia tej koloni Coligny współpracował z Kalwinem, aby zapewnić misjonarzy do tego zadania. W rzeczywistości nawet znamy imiona tych, których Genewa wysłała jako misjonarzy do Brazylii – Poerre Richier i William Chartier. Tych dwóch wyszkolonych w Genewie misjonarzy miało służyć jako kapelani dla osadników jak również zanieść Ewangelię oryginalnym mieszkańcom Brazylii.
Ta francuska ekspedycja wylądowała w Rio de Janeiro 10 marca 1557 roku, ale nagle sprawy przybrały zły obrót. Nicholas Durand de Villegagnon, który był liderem wyprawy, okazał się zdrajcą sprawy protestanckiej. Zdecydował się na założenie własnej koloni w Południowej Ameryce. Kiedy francuscy, protestanccy osadnicy nie przystali na to – wtedy on zabił pewną ich liczbę. Protestanccy koloniści wraz z genewskimi misjonarzami uciekli do schronienia jakie dała im dżungla i – wierzcie lub nie – ukryli się we wiosce ludożerców.
Po pewnym czasie protestanccy kolonialiści i misjonarze, w końcu mogli wrócić do Francji, gdzie jeden z nich (Jean de Jery) napisał książkę opisującą jego Brazylijskie przygody. Napisał on jak to kolonialiści i misjonarze czynili wszelkie wysiłki, by podzielić się Ewangelią z tubylcami (ludożercami). Chociaż ich wysiłki okazały się bezskuteczne, jednakże wykazali się oni stałym misyjnym zainteresowaniem – nawet w obliczu straszliwych prób.
Co motywowało ten Kalwina wyjątkowy zapał misyjny? Po części, odpowiedź możemy znaleźć w jego kazaniach. Zwykle jego kazanie kończyło się modlitwą. Te modlitwy na ogół odzwierciedlały jego głębokie przekonania. Po kazaniu z 1 Tymoteusza 2,3, Kalwin modlił się: Widząc, że Bóg dał nam taki skarb i nieocenioną rzecz jaką jest Jego Słowo, musimy poświęcić się jak tylko możemy, aby zachować je bezpiecznie i bez zniekształceń oraz tak by nie zginęło. I niech każdy człowiek upewni się, że pewnie zachował je w sercu. Ale to nie wystarczy, aby człowiek baczył jedynie na swoje zbawienie, ale znajomość Boga musi promieniować na cały świat.
Podobne sentymenty możemy znaleźć w wielu jego pastorskich modlitwach. Dla Kalwina było rzeczą absolutnie pewną, że zbawienie czyjejś duszy koniecznie zaprowadzi tego człowieka do nieuchronnego pragnienia dzielenia się swoją wiarą z innymi.
Kalwin był nastawiony na misje, bo rozumiał, że Ewangelia w swej naturze przemienia ludzi. Rozumiał, że jeśli Bóg zbawia jakąś osobę, to wnosi znaczącą zmianę w jej życie jak i w życie innych.
Jeśli bralibyśmy przykład z Kalwina, to reformowana teologia powinna wydawać na świat nie tylko najlepszych teologów, ale też najlepszych pastorów i misjonarzy. Te przekonania ujawniają prawdziwe oblicze Kalwina spoza przypisywanego mu „image”.
Dr. James jest profesorem nadzwyczajnym historycznej i systematycznej teologii w Reformowanym Seminarium Teologicznym w Orlando, na Florydzie. Otrzymał on tytuł doktora nauk z Uniwersytetu w Oxford jak i z Westminsterskiego Uniwersytetu.