Osobowość Ducha Świętego

Autor: Mateusz Wichary

Wiele osób, szczególnie po zetknięciu się z naukami Świadków Jehowy ma problemy z akceptacją faktu, że Duch Święty jest osobą. Niestety, dotyczy to również niektórych odrodzonych przez Boga chrześcijan. Wydaje mi się, że po części wynika to z faktu, iż najważniejszy argument dla protestantów (byłym) Świadkom Jehowy wydaje się pozbawiony siły. Chodzi mi mianowicie o fakt, iż Duch Święty postrzegany jest przez nowotestamentowych autorów jak osoba: posiada wolę, emocje i uczucia; można być z nim w bliskiej więzi, i tą więź zakłócić.

W „Prowadzeniu rozmów na podstawie Pism” – „podręczniku teologii systematycznej” według którego myślą i mówią prawowierni Świadkowie, w ustępie dotyczącym hasła „Duch”, na str. 82 czytamy:

„Jezus nazwał też ducha świętego wspomożycielem” i powiedział, że ten wspomożyciel będzie „nauczać”, „zaświadczy”, „powie”, usłyszy”. W Piśmie Świętym często spotyka się personifikacje i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Na przykład o mądrości jest powiedziane, że ma „dzieci” (Łuk 7:35). O grzechu i śmierci – że są królami (Rz 5:14, 21). Wprawdzie z jednych wersetów wynika, że duch „powiedział” ale inne fragmenty wyjaśniają, że działo się to ustami aniołów lub ludzi (Dz 4:24, 25; 28:25; Mt 10:19,20; por. Dz 20:23 z 21:10,11). W 1 Jana 5:6-8 czytamy, że nie tylko duch „składa świadectwo”. Lecz czynią to także „woda i krew.” A zatem żadne z wyrażeń użytych w tych wersetach nie dowodzi, że duch święty jest osobą. Prawidłowe utożsamienie duch świętego musi być zgodne z wszystkimi wersetami, które go dotyczą. Jeśli wyjść z tego założenia, nasuwa się logiczny wniosek, że duch święty jest czynną mocą Bożą. Nie jest osobą, tylko potężną siłą, która z woli Boga emanuje z Niego, aby spełniać Jego świętą wolę (Ps 104:30; 2 Piotra 1:21; Dzieje 4:31).”

Podsumowanie rozumowania zawartego w „Prowadzeniu rozmów” jest następujące: (1) Duch jest postrzegany jako osoba; (2) to są jedynie personifikacje; (3) personifikacje są biblijnym zabiegiem; (4) wychodząc z założenia, że należy rozumieć Ducha Świętego w świetle wszystkich wersetów należy dojść do przekonania, że jest On czynna mocą Bożą, o pewnej określonej funkcji, realizująca Boży plan. Głównym argumentem jest tu 1 Jana 5:6-8.

Zanim przejdziemy do omawiania poszczególnych argumentów uwaga o kompozycji: wybór fragmentów, które mówią o osobowym działaniu Ducha jest wyjątkowo skąpy. Czytelnik ma wrażenie, iż omawia się jakieś marginalne zjawisko, którego przebrzydli odstępcy się czepiają jak tonący żyletki. Przypomnijmy więc: zgodnie z Pismem Duch zamieszkuje, naucza i przypomina, świadczy, przekonuje, prowadzi, słucha, mówi, oznajmia, uwielbia, posyła, przemawia, powołuje na służbę, zabrania, wzbudza z martwych, wstawia się, uświęca, objawia, poszukuje, zna, rozdziela każdemu poszczególnie jak chce; posiada zamiar, można Go zasmucić, okłamać, kusić, opierać się Mu, obrazić Go, bluźnić Mu, wzywać Go, postanawiać wraz z Nim. Podane przykłady czynności często nie ograniczają się do jednego fragmentu, w którym występują. W końcu, pomimo rodzaju nijakiego słowa „duch” w grece większość autorów uparcie zachowuje w przypadku Ducha rodzajnik męski, pomimo oczywistej niezgodności rodzajów.

Kilka z przytoczonych powyżej argumentów „Prowadzenia rozmów” od razu można wskazać jako nie na miejscu. Po pierwsze, z faktu, że personifikacje istnieją, nie wynika w żadnym stopniu wniosek, że tak właśnie jest w przypadku Ducha Świętego. Gdyby tak było, równie dobrze moglibyśmy powiedzieć o każdym, kogo w Biblii uważamy za osobę, łącznie z Jezusem Chrystusem, że jest „czynną mocą.” Przecież personifikacje są biblijnym zabiegiem. Na przykład o mądrości jest powiedziane, że ma „dzieci” (Łuk 7:35). O grzechu i śmierci – że są „królami” (Rz 5:14, 21). Nie powinno więc nas dziwić, że podobnie jest w przypadku Jezusa, Marii Magdaleny, Piotra Pawła, Mojżesza i Miriam. Komiczne? Jeśli tak, to tylko potwierdza słabość przytoczonego powyżej argumentu.

Po drugie, fragment z Jana 5:6-8, w którym Duch stoi pośród świadków-nie-osób nie dowodzi, że jest tej samej natury, co one. Bóg świadczy o sobie bezpośrednio (przez swoje słowa) i pośrednio (przez swoje czyny). Nie ma w tym nic niestosownego, że Jan wskazuje na jedne i drugie. I jedno i drugie jest dla czytelników dostępne, stąd i jedno i drugie ma swoją funkcję jako świadek. Ponadto, to jeden z mniej znaczących wersetów jeśli chodzi o osobę Ducha. Fragment ten nie musi dowodzić, że Duch jest osobą; czynią to inne fragmenty. Wystarczy, że nie udowadnia, że osobą być nie może.

Po trzecie, jeśli wyjść z założenia, że „aby zrozumieć kim jest Duch Święty należy wziąć pod uwagę wszystkie wersety,” wcale nie nasuwa się logiczny wniosek, że jest czynną mocą Bożą. Wręcz przeciwnie. Po pierwsze, mamy wersety, które mówią o Duchu jako o osobie. To nie nasuwa wniosku, i nie może nasuwać wniosku, że jest czynną mocą Bożą. Nawet, gdyby to twierdzenie było prawdziwe, to wersety mówiące o Duchu jako o osobie zdecydowanie w tym nie pomagają, lecz na odwrót – świadczą o tym, że jest czymś innym, mianowicie osobą. Po drugie, mamy kilka fragmentów, które jednoznacznie rozróżniają Ducha od mocy Boga Ojca: „Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię, by sprawił według bogactwa chwały swojej, żebyście byli przez Ducha jego mocą utwierdzeni w wewnętrznym człowieku, (Efez. 3:14-16). Najwyraźniej Duch jest tym, który używa mocy Ojca dla utwierdzenia Efezjan, nie będąc samą mocą. Gdybyśmy podstawili w tym fragmencie pod „Duch” definicję „Prowadzenia rozmów” efekt byłby następujący: „ Dlatego zginam moje kolana przed Ojcem … by sprawił według bogactwa chwały swojej, żebyście byli przez czynną moc Bożą jego mocą utwierdzeni w wewnętrznym człowieku.” Jeśli „czynna moc Boża” nie ma tutaj cech osobowego wykonawcy zamierzenia Ojca, posługującego się Jego mocą, to werset ten pozostaje dla nas do końca czasów niewyjaśnioną tajemnicą. Po trzecie, istnieje jeden wyjątkowy werset, w którym Duch Święty wydaje się być traktowany dokładnie tak samo jak Bóg Ojciec i Syn: „Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28:19). Uczniowie Jezusa mają iść (wychodzić do) pogańskich narodów, czynić je uczniami i chrzcić w jedno imię Ojca, Syna i Ducha Świętego. Mamy tu jeden wyraz „imię” oraz trzy imiona (tytuły): Ojciec, Syn i Duch. To nakaz formuły chrzcielnej, a więc pewnego rodzaju wyznanie wiary: do kogo osoba chrzczona należy. Ojciec i Syn są osobami, i w pełni Bożej natury. Czy słuszne byłoby nakazywanie chrztu w ICH imię i jednocześnie w imię jednej wybranej cechy Ojca, mianowicie posługiwania się (między innymi mocami) czynną mocą Bożą? Takie zrozumienie wydaje mi się dziwne i mocno naciągane; o ile nie mamy jakichś bardzo istotnych powodów -fałszywe. Zgodnie z kontekstem bowiem powinniśmy bowiem rozumieć naturę Ducha jako podobną do tej Ojca i Syna.

W końcu, ostatni argument: „żadne z wyrażeń użytych w tych wersetach nie dowodzi, że duch święty jest osobą.” To opinia o wszystkich tych wersetach, które traktują Ducha jako osobę. Odpowiedź jest prosta: to nieprawda. Dowodzą, o ile ktoś nie pokaże, że istnieją istotne powody by traktować je figuratywnie. Jeśli takich powodów nie ma, bądź nie zostały wskazane, to nie potrzeba żadnych dodatkowych wyjaśnień.

Kiedy ktoś z nas chce udowodnić, że coś ma inna naturę niż najwyraźniej ma, to na nim ciąży obowiązek uzasadnienia tej opinii. Załóżmy, że widzę drzewo i twierdzę, że to kanarek, pomimo wskazania mi przez innych cech drzewa takich jak kora, liście, gałęzie i jabłka, które ten obiekt posiada. Na mnie ciąży zadanie przekonania innych, że pomimo tych wszystkich cech to kanarek. Podobnie z Duchem Świętym. Jeśli jawi się jako osoba, a twierdzę, że osobą nie jest, to powinienem wykazać, dlaczego uważam, że nie jest osobą. Wskazanie na przykład kijka wbitego w ziemię, który przez nieuważnego obserwatora może być uznany za młode drzewko nie rozwiązuje problemu twierdzenia o zdrowym, dużym drzewie, że to coś innego niż drzewo. I tak samo z Duchem: jeśli posiada wszelkie cechy osoby, oprócz fizycznego ciała – co w przypadku Ducha Świętego akurat nie może być zarzutem – a ja w odpowiedzi pokazuję, że grzech nazwano królem, i na tym opieram swój dowód przeciwko Duchowi, to nie jest to argument, który udowadnia moje twierdzenie.

Wydaje mi się więc, że o wiele prościej i zgodniej z Pismem, biorąc pod uwagę WSZYSTKIE wersety dotyczące Ducha, dojść do wniosku, że jest jednak osobą. Nie muszę dowodzić, że drzewo jest drzewem w inny sposób, niż przez wskazanie na konary, korę i liście. Nie muszę dowodzić, że jestem osobą inaczej, jak przez wskazanie na moją umiejętność dokonywania decyzji, posiadanie pewnych szczególnych tylko dla mnie cech, postawy; w końcu osób, które za osobę mnie uważają. Nie potrzebuję nic więcej, i nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie ode mnie wymagał na to testów. Zresztą, czy wymyślono testy na odróżnienie osoby od czynnej mocy? Ktoś kiedyś powiedział, że najtrudniej udowodnić, że się nie jest wielbłądem. To prawda – spróbujcie! Tak samo jest i z Duchem Świętym. O ile nie zostaną wskazane konkretne powody, dlaczego mielibyśmy rozumieć uwagi o Duchu jako osobie inaczej niż w prosty i zgodny ze zwykłymi zasadami zrozumienia sposób, nie ma żadnych przyczyn, by zakładać, że jest inaczej. Chyba, że ktoś na wstępie uważa, że to nieprawda. Ale wtedy to on ma obowiązek udowodnić, że ma rację.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s