Czy chrześcijanie powinni się uczyć?

Mateusz Wichary

 

 

Podejrzewam, że dla wielu Czytelników odpowiedź ciśnie się sama: pewnie, że się uczyć. Gdybym jednak zapytał dlaczego w zasadzie, mógłbym niektórych trochę zakłopotać. Myślę, że dla części  tak po prostu jest, bo jest, przyjmujemy to, nie zastanawiając się, tak jak fakt, że warto myć zęby albo spuszczać po sobie wodę. Po namyśle może byśmy dodali, że wiedza jest przydatna, albo że przecież żyjemy w świecie i tak trzeba – szkoła jest obowiązkowa. Albo, że nauka, to dobry czas – niezależnie od tego, czy mówimy o podstawówce, liceum/technikum czy studiach – dzięki temu jesteśmy np. „ludźmi z klasą”, czyli nawiązujemy przyjaźnie, kontakty, które wprowadzają nas w dorosłe życie.

 

Inni znów mogą zareagować inaczej – pewnie, że nie warto, i z tego samego powodu – a bo tak jest, bo mi to do niczego nie jest potrzebne. Tu można posiłkować się przykładami osób wykształconych, którym się w głowach poprzewracało, takich, którzy stali się zarozumiali i nadęci, którzy stracili wiarę, albo stali się tyranami względnie rozpustnikami. Przykładów na poparcie takiego punktu widzenia niestety z pewnością nie zabraknie. Mogą również zacytować 1Kor 3:18-20: „ Niechaj nikt samego siebie nie oszukuje; jeśli komuś z was się wydaje, że jest na tym świecie mądry, niech się stanie głupim, aby się stać mądrym. Albowiem mądrość tego świata jest u Boga głupstwem. Napisano bowiem: On chwyta mądrych w ich własnej chytrości; I znowu: Pan zna myśli mędrców, że są marne.” Albo 1Kor 8:1: „Poznanie nadyma, ale miłość buduje.”

 

 

I.        Biblijne podstawy

To jak to jest? Przyjrzyjmy się najpierw Pismu Starego Przymierza.

 

Fundament edukacji w Starym Przymierzu

Fragmentem, który wskazuje starotestamentowe zrozumienie wiedzy jest Księga Jermiasza 18:18: „ A oni rzekli: Nuże, uknujmy spisek przeciwko Jeremiaszowi, gdyż nie zaginie pouczenie kapłana ani rada mędrca, ani słowo proroka! Nuże, pobijmy go jego własnym językiem i baczmy na każde jego słowo!” Przeciwnicy Bożego sługi chcą mu się przeciwstawić, bowiem są przekonani, że nic złego się nie stanie – dalej dostępne będzie pouczenie kapłana, rada mędrca i słowo proroka. Najwyraźniej więc te trzy rodzaje i źródła wiedzy, wyczerpują potrzeby Izraela by być Bogu posłusznym.

 

Zastanówmy się teraz nad nimi. Wstępem niech będzie niniejsze zestawienie:

 

Kto?

Kapłan

Mędrzec

Prorok

Co?

Pouczenie  (np. Neh 8:1-18)

Rada (np. 1Krl 12:6-11)

Słowo [+znaki]. Ez 2:1-7; 3:10-11.

Zakres:

Prawo Boże; jak czcić (kult). Tradycja (historia)

Jak stosować zasady Boże w określonym kontekście.

Boże zamiary, przestrogi, napomnienia

Sposób:

Wyjaśnia PŚ; uczy przez pokazywanie

Przypowieści; rady

Słowo, znaki.

 

Kapłańskie pouczenie, tak jak widać na przykładzie Ezdrasza, to wykład prawa, bardzo podobny do dzisiejszego kazania. Ezdrasz „stał na drewnianym podwyższeniu” (Neh 8:4), a następnie razem z pomocnikami „czytali z księgi Zakonu ustęp za ustępem, od razu je wyjaśniając, tak że zrozumiano, co było czytane” (8:8). Kapłan nauczał również o historii Bożego działania – czyli dzisiejszym językiem był nauczycielem historii, tłumacząc Izraelitom kim są. Ich tożsamość wynika właśnie z tych wielkich dzieł. W końcu, kapłan odpowiadał za kult – musiał uczyć kolejne pokolenia w praktyczny sposób, na czym służba w Świątyni polega.

 

Mędrzec służył radą. W związku z tym często odnajdujemy ich obok królów, którym mądrość szczególnie była potrzebna. W 2 Samuela 17:14 czytamy iż „było to zrządzeniem Pana, że dobra rada Achitofela [dobra w sensie korzystna dla Absaloma, trafna] została wniwecz obrócona [gdyż Absalom posłuchał raczej Chuszaja], aby Pan sprowadził zgubę na Absaloma.”  Mędrcy służyli radą również zwykłym ludziom. Współczesny rabin jest kimś takim właśnie. Sednem nauki mędrca jest zdolność właściwej oceny określonej sytuacji i wskazania Bożej zasady, którą należy się w tym momencie kierować. Często, choć niekoniecznie, używa on porównań i przypowieści, by wskazać na to, czym jest określona sytuacja, do czego można ją przyrównać.

 

W końcu Prorok miał Słowo od Boga. Prorok tym różnił się od mędrca i kapłana, że jego własne zdolności – inaczej niż zrozumienie prawa i znajomość historii u kapłana czy przenikliwość i doświadczenie mędrca – nie miały większego znaczenia. Mógł być człowiekiem prostym, jak np. Amos, „który był pasterzem w Tekoa” (Am 1:1), albo członkiem arystokracji jak Ezechiel. To Bóg mówi do proroka i przekazuje mu Słowo dla określonej osoby czy narodu: „Idź więc, udaj się do wygnańców, do synów twego ludu i przemów do nich i powiedz im: Tak mówi Wszechmocny Pan” (Ez 3:11).

 

Izraelita uczył się więc od tych trzech osób. Ich istnienie zapewniało „dopływ” poznania Boga i mądrości niezbędnej dla życia. Edukacja jednak nie ograniczała się do nich: oni raczej byli zapleczem dla zwykłej, codziennej nauki, która odbywała się w domu.

 

Dom szkołą

Nakaz edukacji w domu znajdujemy w V Moj 6:1-9. Najpierw Mojżesz wskazuje, że istnieje „materiał”, który został dany przez Boga Izraelitom do opanowania – przykazania, ustawy i prawa (w.1). Ich celem jest „przejąć czcią dla Pana” (w. 2). Najwyraźniej bez przestrzegania Bożych zasad prawdziwa cześć dla Boga nie jest możliwa. Tak jak nie jest możliwy szacunek dla rodziców, którzy nic od swego dziecka nie wymagają. Werset 3 mówi o innym skutku – o praktycznym błogosławieństwie dobrobytu. Bez posłuszeństwa Bożemu prawu jest to niemożliwe. Następnie werset 4 przypomina, że Bogiem jest jedynie Pan, a w. 5 uczy o właściwym zastosowaniu: dlatego Pana trzeba kochać całym sobą. Ta mądrość powinna zamieszkać w sercu słuchaczy Mojżesza. Ale nie tylko u nich. W. 7 to nakaz przekazywania zarówno owego poznania jak postawy kolejnym pokoleniom: mają być wpajane w synów – to obowiązek rodziców. Wpajane, czyli rozmyślnie, świadomie przekazywane w skuteczny sposób.

 

Przekazywanie Bożej prawdy to rodzicielski obowiązek, warunek uzdolnienia dzieci do życia w przymierzu z Bogiem. Ps 78:1-11 uczy, że brak przekazywania skutkuje odstępstwem – zapomnieniem  Bożych dzieł i cudów, które sprawia, że kolejne pokolenia nie są Mu posłuszne. Nie można zresztą być posłusznym Bogu, którego woli się nie zna. Nie można też kochać Boga, którego charakteru się nie zna. Poznanie Boga i Jego dzieł oraz prawa jest więc konieczne, by Go kochać i być Mu posłusznym. Same chęci nie wystarczą. Chęci muszą łączyć się z nauką. Stąd edukacja jest niezbędna, by żyć w sposób podobający się Bogu.

 

Nauka więc zawiera w sobie zarówno same prawa jak i właściwą motywację (w. 2): dla uwielbienia i posłuszeństwa Bogu. TO cel edukacji. A czym ona jest? To odniesienie prawdy Bożej do całości życia, dla uzdolnienia do szczerego posłuszeństwa. Kiedy patrzymy na Przypowieści (np. 1:1-9; 2:1-22) to widać, że tak rozumiana edukacja jest najważniejszą umiejętnością, jaką można w życiu zyskać i jaka zyskać trzeba.

 

W końcu, edukacja zachodzi wszędzie: słowa Boże należy przekazywać dzieciom „przebywając w swoim domu, idąc drogą, kładąc się i wstając” (6:7). 

 

Jak ta wizja różni się od wizji współczesnej?

Edukacja to nie poszczególne „przedmioty”, ale ciągły proces przetwarzania danych docierających z różnych sytuacji życiowych oraz historii i Bożego Słowa w wiedzę, czyli przekonania, wartości, zwyczaje, umiejętności. Sednem jest nauka bojaźni Pańskiej. Informacja nie jest neutralna, zawsze  powiązana jest z Bogiem – albo uczy o sposobie Jego działania i chwały albo wskazuje  zasady   naszej odpowiedzialnbości przed Nim. Posiada praktyczny, całościowy wymiar: dotyczy życia i zachodzi w życiu. Istnienie kapłana i szkół prorockich wskazuje na zorganizowaną formę uczenia – choć nie w sensie zwolnienia z obowiązku rodziny. Rodzina jest miejscem nauki; wspomożeniem dla niej są „instytucje” kapłana, mędrca i proroka, ale nie zastępstwem.

 

Edukacja w Nowym Przymierzu

Ogólnie, zasady są te same. Zmienia się treść, bowiem Chrystus spełnia różne wątki i splata je w sobie w jedno, oraz ukierunkowanie, bowiem Chrystus kieruje nas poza Boży lud w dziele misji i ewangelizacji.

 

Tak więc, przede wszystkim, to Jezus Chrystus jest doskonałym kapłanem, mędrcem i prorokiem. Znajdujemy w Jego ustach zarówno pouczenie (np. Kazanie na Górze – nowotestamentowy wykład Prawa Starego Przymierza), radę (różne przypowieści), jak bezpośrenio określające Słowo (np. J 8:12; czy J 3 – rozmowa z Nikodemem), którym zresztą On sam jest (J 1), podobnie jak znaki (np. J 20:30-31), którym znów, On sam jest (Łk 2:34).

 

Chrystus celem

Dlatego poznanie Jezusa jest najwyższym celem edukacji. Kolosan 2:3 naucza, że w Chrystusie są ukryte wszelkie skarby mądrości i poznania. Co to znaczy?

 

To znaczy, że jeśli chcemy zrozumieć Boga, Jego charakter i plany, oraz świat i jego cechy oraz samych siebie, musimy poznać Chrystusa. Bez zrozumienia Chrystusa nie zrozumiemy Boga – o co Mu chodzi, co czynił i co czyni, ku czemu Jego działania zmierzają. Najogólniej, przyjście Chrystusa na ten świat – czyli Odkupienie – uczy, wbrew ewolucyjnemu światopoglądowi, że wcześniej nastąpił Upadek, a jeszcze wcześniej – dobre Stworzenie. To oznacza, że świat nie ewoluuje z dobrego w jeszcze lepsze, ale upadł i potrzebuje odrodzenia, a do czasu powrotu Chrystusa toczy się na nim walka: istnieje konflikt między Królestwem Bożym a królestwem ciemności, oraz powiązanymi z nimi sposobami myślenia (2Kor 10:3-5). To co istnieje niekoniecznie jest dobre; natura ludzka jest bowiem  skażona grzechem. To ma potężne implikacje dla np. nauk społecznych i polityki.

 

Bez zrozumienia Chrystusa nie wiemy, co Bogu się podoba, co należy robić, żeby Go czcić (czyli: jak być Mu posłusznym); jakie zasady życia przynoszą Boże błogosławieństwo a jakie przekleństwo. Znów, to ma np. skutki dla ekonomii. Ekomomia zajmuje się właśnie odpowiedzią na pytanie, jakie działania przynoszą zysk/ korzyść/ błogosławieństwo.

 

Jeśli nie znamy Chrystusa, nie jesteśmy np. w stanie wyciagać właściwych wniosków z filmów, które oglądamy albo książek, które czytamy. Potrzebujemy bowiem własciwego narzędzia oceny postaw, poglądów, zjawisk, czy sposobu „dziania się” rzeczy w życiu. Ludzie niewierzący również doświadczają Boga – widzą, że ich życie wiąże jakaś nić, że to jakaś całość – mówią „los tak chciał” – ale nie są w stanie zrozumieć o co owemu „losowi” chodzi. My wiemy. Mamy w Chrystusie jako wierzący wspaniałe obietnice (np. Rz 8:28); znamy Boże działanie z opisanych w Piśmie przykładów i, dzięki temu możemy wyciągnąć właściwe wnioski.

 

Jeśli nie znamy Chrystusa nasze zrozumienie historii powszechnej będzie ułomne – nie będziemy w stanie właściwie ocenić wydarzeń jako dobrych bądź złych, zachodzących zmian. W związku z tym będziemy ulegać złym trendom i światopoglądom, bowiem będziemy niezdolni dać im odpór. Np. jeśli ocenimy rewolucję francuską pozytywnie, uznamy, że zasady, które wprowadziła w naszą cywilizację są dobre. Jeśli ocenimy ją jako bunt wobec Boga, zasady, które wprowadziła w cywilizację będziemy oceniać raczej negatywnie.

 

Jeśli nie znamy Chrystusa, nie wiemy jakie teorie psychologii czy socjologii, w tym sposoby wychowania, są właściwe, a jakie nie. W związku z tym możemy w pewnym momencie z zaskoczeniem spojrzeć na własne dziecko jak na zupełnie obca osobę – jeśli przejdzie ono formację w  taki nieznany nam i szkodliwy sposób. Przykłady moznaby mnożyć. To wszystko mamy w Chrystusie. Skarby poznania i mądrości – klucze otwierające nam zrozumienie rzeczywistości i nas samych. Stąd: nie ma prawdziwej pobożności bez poznania Jezusa Chrystusa. Tajemnica pobożności, bezsprzecznie wielka, to prawdy o życiu i dziele Jezusa Chrystusa (1Tm 3:16). Stąd, im więcej Jego poznajemy, tym jesteśmy mądrzejsi.

 

Nakaz edukacyjny

Chrystus w Mt 28:20 nakazał owe poznanie przekazywać: pierwsi uczniowie i ich następcy mają     „uczyć wszystkiego co wam przekazałem”, a Chrystus przez obietnicę swej obecności zapewnia nas, że nie będziemy w tym dziele sami. Jezus więc chce, abyśmy uczyli się Go poprzez naukę apostołów. Jest to wciąż, do skończenia świata, ta sama nauka, której nauczył apostołów. Nie ma więc miejsca na uzupełnienia. Celem  jest umożliwić ludziom stanie się posłusznymi uczniami Jezusa Chrystusa. Widzimy tu ten sam schemat co w Starym Przymierzu: posłuszeństwo opiera się na poznaniu i posiadaniu chęci.

 

Ten nakaz dotyczy całości Słowa Bożego, jak uczy nas 2Tm 3:14-17: całe Pismo jest pożyteczne do nauki, przygotowując nas do zadań, które Bóg nam wyznacza. Poznanie Pisma sprawia, że jesteśmy wszechstronnie („do wszelkiego dobrego dzieła”) przygotowani. Paweł odnosi się tu z pewnością do Starego Testamentu, ale również do pierwszych ksiąg Nowego. Stąd całość Słowa nalezy znać; całość jest Chrystusowa. Stary Testament to prawda spełniona w Nim; Nowy, to prawda z Niego wynikająca.

 

Owo przekazywanie innym posiada kilka różnych wymiarów. Po pierwsze to rodzina i dzieci. W Ef 6:4 ojcom nakazuje się wychowywać dzieci w karności, nie dla siebie, dla państwa czy społeczeństwa, dla sukcesu i władzy, czy kogokolwiek innego, ale „dla Pana.” Celem wychowania jest więc tak jak w Starym Testamencie posłuszeństwo – tyle że już nie Bogu przez prawo, które było jedynie przewodnikiem, ale samemu Chrystusowi. W 2Tm 1:5 czytamy o jednej wierze, która przechodziła przez trzy pokolenia – od babki, przez amtkę, do Tymoteusza. Była nieobłudna – czyli prawdziwa. To ważny fragment dla wszystkich, którzy uważają, że wiara „dziedziczona” jest gorsza niż pozyskana poza rodziną – wcale nie (co nie oznacza, że automatycznie wierzący rodzice na pewno wiarę przekażą, co jest odwrotną skrajnością).

 

Po drugie, owo przekazywanie wiedzy i poznania ma mieć miejsce w kościele. 1Tm 4:16 uczy nas o aspekcie ogólnozborowym – o konieczności nauczania biblijnych doktryn dla bycia zbawionym; podobnie 1Kor 15:1-4. Wiara w fałsz to wiara na próżno. Wiara w Ewangelię i nic innego, daje zbawienie. Natomiast 2 Tm 2:2: „A co słyszałeś ode mnie wobec wielu świadków, to przekaż ludziom godnym zaufania, którzy będą zdolni i innych nauczać” – to podstawa dla edukacji przywódców kościelnych. Tymoteusz ma zatroszczyć się o to, by wybrać spośród wszystkich zborowników tych, którzy są godni zaufania i mają zdolnośc nauczania, by nauczyć ich jak uczyć kościół. Jest to edukacja ograniczona, zawężona do tych, którzy mają być nauczycielami. W końcu, jak widać w 1Tes 1:8, ewangelizacja to też forma nauczania – to przekazywanie dobrej nowiny otoczeniu.

 

Podobnie jak w Starym Przymierzu, edukacja jest holistyczna. Nauczyciel to nie fachowiec, który opanował kilka zdolności, ale  mistrz, którego się naśladuje, stąd musi nie tylko coś umieć, ale i kimś być (np. 1Tm 3:2-6). Jakub (3:13-18) uczy nas, iż mądrość to umiejętność życia, nie iloraz inteligencji; taka mądrość ma być w kościele poważana, nie wiedza sama. W końcu 1 Kor 2:6-16 uczy nas, iż  Duch Święty jest zaangażowany w proces uczenia, oraz iż bez Jego pomocy jesteśmy w poznaniu Boga bezradni. 

 

Wnioski

Podsumowując, chrześcijanie są wezwani do poznania Chrystusowego pouczenia, mądrości i Słowa. Mamy tą wiedzę przyjmować, kochać, być jej posłusznymi i przekazywać dalej. Na tym polega bycie chrześcijaninem. Jeśli natomiast chodzi o bardziej szczegółowe wnioski, to:

         powinniśmy rozumieć, że rodzice mają obowiązek sami się uczyć, by umieć przekazać tą wiedzę dzieciom. Kościół a tym bardziej szkółka niedzielna nie zastąpi rodzica, bo po prostu Bóg tak tego nie zaplanował. Ktoś, kto się zdaje na kościół i lekceważy swoje obowiązki niech raczej przygotuje się na niemiłe zbiory swego zaniedbania.

         Okazją do nauki jest każda chwila. Zarówno w kontekście samego siebie (patrz Przyp 1:20-33), jak rodziny, przyjaciół i znajomych, braci i sióstr, ewangelizacji. Uczymy się cały czas; przekazywać poznanie możemy również praktycznie cały czas (Pwt 6:7).

         Poznanie doktryny biblijnej, a szczególnie poznanie planu Bożego związanego z Jezusem Chrystusem  – Jego życia i dzieła, obecnej służby i powrotu – jest kluczowe dla zyskania mądrości.

         Znajomość Pisma Świętego jest koniecznym i niezastąpionym źródłem mądrości. Po prostu nie da rady inaczej być posłusznym, bo nie można być posłusznym Bogu, którego Słowa się nie zna. A pamiętajmy, że za posłuszeństwem idzie błogosławieństwo, podczas gdy za nieposłuszeństwem przekleństwo.

         Powinniśmy jak Izraelici znać „wielkie dzieła Boże” przed nami. I nie chodzi mi tylko o te dzieła w Biblii, ale i historię kościoła. Jeśli nie znamy historii kościoła, jeśli to dla nas jedna wielka czarna dziura, to praktycznie przestajemy wierzyć w to, że po spisaniu Biblii Bóg działał – no bo jak możemy w to wierzyć, skoro nic o tym nie wiemy? Poznawanie Bożego działania w historii Kościoła jest wielką zachętą do modlitwy i zachowania optymizmu w trudnych chwilach, które jest nam dane przejść.

         Powinniśmy ćwiczyć się w mądrości. Znać jak najwięcej biblijnych przypowieści na pamięć. Znać ich współczesne odpowiedniki. Znać Boże zasady działania wynikające z życia wielkich mężów Bożych i ujawnione w życiu naszego Pana. Bez tego będziemy najzwyczajniej głupi. Może nawet zamiast zwrócić się do Boga, zaczniemy szukać mądrości u świeckich psychologów i terapeutów. „Czy nie ma Boga w Izraelu, że idziecie zasięgnąć rady Belzebuba, boga Ekronu?” (2Krl 1:3).

 

Bądźmy mądrzy. Jak wyzwa Salomon: „Początek mądrości jest taki: Nabywaj mądrości, i za wszystko, co masz, nabywaj rozumu!” (4:7).

 

Reklama

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s