Kim jesteś, baptysto?

Mateusz Wichary

Wykład o historii baptyzmu wygłoszony z okazji 60-lecia Zboru Baptystów w Gdańsku, dn. 12.11.2006

 

Kiedyś przeczytałem zdanie, które utkwiło mi w pamięci, że „narody tracąc pamięć, tracą życie” (F. Foch). Odnosząc to do sytuacji kościelnej, możnaby powiedzieć, że kościoły tracąc pamięć, tracą tożsamość. Tożsamość zaś jest kluczowa. Tożsamość bowiem to odpowiedź na pytanie: KIM JESTEM? Jaka więc jest tożsamość baptysty? Kim jesteś, baptysto?

 

Księga Przypowieści 22:6 zaleca: wychowuj chłopca odpowiednio do drogi, która ma iść, a nie zejdzie z niej nawet w starości. Początki są bardzo ważne. Dlatego spróbuję odpowiedzieć na to pytanie odwołując się do pierwszych 100 lat istnienia baptyzmu. Jestem przekonany, że w okresie tym odkrywamy wzór na baptystyczną tożsamość, który jest obecny przez całą historię baptyzmu, i który i nam dzisiaj wskazuje naszą baptystyczną naturę.

 

Dziecko ognia i wody

Gdym miał przyrównać do czegoś historię baptyzmu, to przyrównałbym ją do pełnego sprzeczności życia dziecka dwóch bardzo różnych od siebie rodziców. Rodziców na tyle różnych, by przekazać swemu dziecku sprzeczne pragnienia. Na tyle jednak i podobnych, by przekazać mu wspólne dla nich umiłowanie tych samych podstawowych wartości.

 

Tymi rodzicami baptyzmu są anabaptyzm i purytanizm. Anabaptyzm wyobrażam sobie jako nieokrzesanego, nie zawsze działającego rozsądnie, ale mającego dobre intencje i oddanego Bogu mężczyznę. Purytanizm jako niewiastę bardzo ułożoną, wszechstronnie wykształconą, pobożną, skromną ale i zajadle nieustępliwą w sprawach posłuszeństwa Bogu i czystości oddawania Mu czci. Ktoś mógłby zapytać, czy w ogóle taki związek byłby możliwy. Cóż jednemu do drugiego? Otóż był, i historia tego dowodzi – każdy zakochał się w tym drugim dla cech, których sam nie posiadał. Panna Purytanizm zgodziła się na zasady żywiołowego anabaptysty, ze względu na docenianie jego żywiołowej wiary. Anabaptysta zgodził się na związek z purytanką, ze względu na jej inteligencję, surowość, czystość i wymierność w oddaniu Bogu. Albowiem, o czym trzeba tu powiedzieć, pomimo swoich wad, i w swych zaletach, ostatecznie połączyła ich i spoiła wspólna miłość do Boga.

 

Przechodząc od obrazu do historii, w baptyzmie od samego początku (odpowiednio powstanie pierwszego zboru to 1611r. dla baptystów generalnych i 1638 r. dla baptystów partykularnych, oba w Anglii) przeplatają się dwie pobożności: purytańska i anabaptystyczna, które jednak oddziałując na siebie, zyskują własne dystynktywne cechy.

 

Rodzice

Przyjrzyjmy się najpierw cechom, którymi się różnią „rodzice baptyzmu”:

 

W purytanizmie ważna jest troska o czystość – nabożeństwa, sprawowania sakramentów, wyznania wiary, pobożności codziennej. Celem owej troski jest  podobanie się Bogu – uwielbienie Goi w najwyższy możliwy sposób. Stąd purytańska zasada względem nabożeństw  – Regulative Principle (tylko to, co nakazane, jest słuszne dla nabożeństwa)  i niezależność sumienia od władzy świeckiej. W anabaptyzmie mniej niż sprawy widzialne akcent w trosce pada na żywą, poruszającą wiarę. Czystość nie jest tak ważna jak życie, które, pomimo wszelkich prób, zawsze trochę śmierdzi.

 

W purytanizmie widzimy radykalne pragnienie wpływu na świat. Wszystko należy poddać Bogu, nie ważne co owo wszystko na ten temat myśli – ważne, co myśli o tym Bóg. W anabaptyzmie widzimy raczej odwrotne działanie, choć również z dobrych pobudek – odcięcie od świata.  Świat był, jest i będzie zły – stąd należy go unikać, nie mieć z nim nic wspólnego; stąd postulat niezależność sumienia od władzy świeckiej.

 

W purytanizmie widzimy najważniejszy akcent na nabożeństwie i uwielbieniu Boga przez rzetelne życie. Posłuszeństwo Bogu jest celem. W anabaptyzmie akcent jest raczej na rozwój, misje i doświadczanie wpływu Bożego. W purytanizmie rozum, teologia i wykształcenie wartościami. Stąd kazanie dobre, to kazanie wyjaśniające Pismo. Tradycje podporządkowywane Pismu raczej niż z nimi kontrastowane. Czasem zbytnio podkreślano zewnętrzny aspekt pobożności; znaczenie teologicznych rozstrzygnięć.  W anabaptyzmie widzimy raczej postawę lekceważenia wykształcenia; ahistoryczności i a-teologiczności. Wartością raczej umiejętność wpływu na innych. Pismo i tradycje są kontrastowane. Czasem, a chwilami nawet dość często, wśród anabaptystów brakowało rozsądku; cechują ich też próby tworzenia komun i wspólnot własności.

 

Ze względu na wpływ tych ruchów, od samego początku pojawiają się wśród baptystów dwa skrzydła.

 

Baptyści partykularni

Z purytanizmu wyłaniają się Baptyści partykularni. Jako ruch purytański, przejmują wszystkie ww. cechy:

  • wykształcenie, przemyślenia teologiczne są dla nich ważne, bowiem dochodzą do baptyzmu zazwyczaj właśnie przez rozważania teologiczne. Wszystkie baptystyczne ujęcia chrztu z tego czasu to owoc pracy baptystów partykularnych.  Partykularni wpływają również na generalnych przekonując ich do zanurzenia raczej niż kropienia, które było zwyczajem mennonitów, które przejęli od nich baptyści generalni.
  • Pragnienie wpływu na świat jest widoczne w postawie do służby wojskowej i składania publicznych przysiąg.  I tak w czasach Cromwella partykularni byli oficerami w jego armii, np. słynny pułkownik Henry D’Anvers – skądinąd również autor rozprawy „Chrzest.” Londyńskie Wyznanie Wiary uznaje zasadność składania publicznych przysiąg „kiedy wymaga tego waga i doniosłość spraw i kiedy prawda wymaga potwierdzenia”, co wprowadza baptystów w świat publiczny.
  • Troska o czystość życia i nabożeństwa wyraża się w dyskusjach i 3wyznaniach wiary. Dyskutowano na dla nas dziś dość egzotyczne tematy, które dla nich jednak są bardzo istotne, bo dotyczą uwielbienia Boga, i muszą znaleźć swe rozstrzygnięcie w Piśmie: Np. wprowadzenie hymnów (zamiast psalmów) – z oporami (B. Keach); dyskusja o nakładaniu rąk na chrzcie; właściwy dzień na Nowotestamentowy Sabat – sobota czy niedziela?; w końcu otwarta czy zamknięta komunia (dla ochrzczonych i nie ochrzczonych – tu akurat dyskusja wciąż trwa i jest nierozstrzygnięta do dziś). Pierwsze baptystyczne wyznanie wiary (zarówno we wcześniejszej formie z 1644 jak i późniejszej, powszechniejszej z 1689r.) jest w duchu purytańskim – stawiając sobie za cel czyste ujęcie wszelkich dziedzin chrześcijanina, dla chwały Bożej.
  • Tradycja nie jest odrzucana, lecz podporządkowana Pismu – co owocuje krytyką średniowiecznych doktryn i praktyk katolickich, ale nie wywołuje nigdy sporów wokół Trójcy, grzechu, powrotu Chrystusa – słowem – prawd wiary starożytnego kościoła, wyrażonych w konstantynopolitańsko-nicejskim wyznaniu wiary.

 

Pierwszy jednoznacznie baptystyczny zbór (chrzest tylko na wyznanie wiary) powstaje w 1638 r. w Londynie-Spitelfields. W 1662r. następuje wyłączenie purytan z anglikanizmu (Great Ejectment): tysiące purytan (w tym kilka tysięcy pastorów) odchodzi z anglikanizmu, gdyż nie wolno im praktykować pobożności inaczej, jak w wyznaczony przez kanony anglikańskie sposób. Wielu z nich dochodzi do baptystycznych przekonań – m.in. Tombes i do baptystycznych zborów. To wzmacnia stronnictwo partykularne. Od spisania Londyńskiego Wyznania Wiary (1689 r.), silnie partykularnego, do połowy XVIII w. właściwie to jedyni baptyści.

 

Baptyści generalni

Z anabaptyzmu wyłaniają się zazwyczaj Baptyści generalni. W czasie prześladowań niektóre grupy angielskich dysydentów uciekają do Holandii, skąd przywożą arminiańską teologię i anabaptystyczne zrozumienie chrztu i kościoła. Jako ruch wynikający z anabaptyzmu, przejmuje niektóre jego cechy:

·         akcent na osobista wiarę raczej niż czystość doktryny wyraża się w arminiańskiej teologii, akcentującej rolę człowieka w zbawieniu.

·         Anabaptystyczne odcinanie się od świata widoczne jest w pacyfizmie oraz odmowie składania przysiąg.

·         Nie cenienie wykształcenia widać zarówno w braku jakichś istotnych dyskusji teologicznych w ich łonie w tym okresie, jak również w uleganiu kontrowersji mennonickiej dotyczącej niebiańskiego ciała Jezusa.

·         Odrzucanie wszelkich formuł teologicznych wykształconych w historii widać w problemach z akceptacją doktryny Trójcy.  

 

Pierwszy kościół tego typu powstał w 1611 r., z wychodźców powracających do rodzimego kraju, którzy już w 1609r. założyli pierwszy zbór baptystów w Amsterdamie.  Po publikacji przez partykularnych  LWW odseparowali się od nich, co spowodowało, iż niemal w 100% popadli w unitarianizm (możliwe, że przez kontakt z ariańskimi anabaptystami – braćmi polskimi). Odrodzenie baptystów generalnych następuje po I Przebudzeniu Ewangelicznym (wpływ Wesleya): powstaje nowa unia New Connection Baptists (ok. 1745).

 

Jeden duchowy krwiobieg

W kontekście tych różnic warto podkreślić, co łączyło oba skrzydła:

 

Sposób chrztu: dla składających wiarygodne wyznanie wiary. Z tym wiąże się leżące u podstaw tego

 

Przekonanie, iż tylko świadoma wiara w Chrystusa tworzy prawdziwego chrześcijanina. Nie sakramenty, pochodzenie, niezrealizowane obietnice Boże. Ale ufna wiara. Reformacja protestancka bez takiego rozpoznania roli wiary dla obu grup była niedokończona. Więcej: tylko takie ujęcie w sposób nie rozwodniony i rzetelny, a wręcz – jak chcą niektórzy – „radykalny” (prof. T. J. Zieliński) – traktuje reformacyjne tezy odnowy Kościoła. Czymże jest solus Christus (tylko Chrystus) bez wskazania, w jaki sposób tylko Chrystus staje się Zbawicielem? Czymże jest sola gratia – tylko łaska – bez wskazania, w jaki sposób do grzesznika przychodzi? Czemuż miałaby być tak ważna zasada sola Scriptura – tylko Pismo – gdyby można było zyskać zbawienie bez słuchania Słowa Chrystusowego? Czymże jest w końcu sola fide – tylko wiara – jeśli nie zdefiniujemy jej jako świadome powierzenie siebie Chrystusowi? 

 

Baptyści są więc „protestantami wśród protestantów”: przez swe zrozumienie roli i jakości zbawiającej grzesznika wiary traktują zasady Reformacji ściśle i poważnie. Nie rozwadniają zasad składających się na usprawiedliwienie z wiary przez praktykę chrztu niemowląt; wskazują potrzebę trzymania się Pisma jako Słowa Bożego. Wiara dla nich zawsze zarówno wynika ze Słowa (źródło) oraz jest realną, doświadczalną rzeczywistością (skutek), którą można zaobserwować, na którą można wskazać, i którą należy się wykazać przed przystąpieniem do ludu Nowego Przymierza – czyli zboru.

 

Wymierność etyczna chrześcijaństwa.  Dla obu grup człowiek zaprzeczający życiem swemu wyznaniu wiary był chrześcijaninem na niby. Chrześcijaństwo jest wymierne etycznie. Owa wymierność mierzona jest codziennym życiem. Nawrócenie, wiara w Chrystusa daje bowiem nowe życie. Nie jest to życie doskonałe – nie słyszałem o jakimś istotnym perfekcjonistycznym trendzie wśród baptystów – ale odróżnia się od życia nie-chrześcijan.

 

Akcent na dyscyplinę kościelną. Obie grupy były realistyczne: skoro chrześcijaństwo jest rozpoznawalne przez zmianę w życiu, to należy stosować dyscyplinę kościelną wobec tych, u których jej nie widać, lub widać zmianę na gorsze.  I tak np. w Fenestanton Thomas Green z żoną zostali publicznie napomniani za ciągłe plotkowanie oraz nakazano im zmusić ich leniwą córkę do pracy. Wyłączano ze zborów za śluby z ludźmi „spoza społeczności ewangelii”.

Niezależność od władzy świeckiej. Jedni ze względu na pragnienie czystości, drudzy przekonanie o oddzieleniu od świata. Niemniej, praktyczny skutek był ten sam.

 

Wolność wyznania. Każdy chrześcijanin ma prawo wyboru zboru, bez względu na wyznanie. Był to postulat nielegalny, bowiem  w świetle prawa angielskiego w czasach powstania baptystów jedynym kościołem legalnym był Kościół Anglikański.  Niektórzy baptyści posuwali się tak daleko, że postulowali wolność wyznania nawet dla papistów!

 

Innymi słowy, łączyło baptystów jedno podstawowe zrozumienie tożsamości chrześcijańskiej – rola wiary w Chrystusa, które zrodziło wspólną obu grupom eklezjologię, która scalała obie grupy w jednej tożsamości baptystycznej. Pomimo różnic zarówno w teologii (kalwinizm-arminianizm) jak i w pewnym stopniu w pobożności (rola inteligencji, wykształcenia i emocji) oraz spojrzeniu na zewnętrzny świat (celem wpływ; celem wyobcowanie).

 

Wnioski

Po co o tym mówić? Po co skupiać się na historii powstania baptyzmu i pierwszych 100 lat jego trwania?

 

Z dwóch powodów.

 

Współistnienie dwóch pobożności jako wzór historii

Po pierwsze, byśmy widzieli ich współistnienie jako wzór historii baptyzmu. W prawie 400. letniej historii baptyzmu obie grupy, obie tendencje w postrzeganiu wiary – obie pobożności – purytańska i anabaptystyczna (o zabarwieniu zazwyczaj mennonickim, ale obecnie raczej charyzmatycznym) przeplatały się, wywierając na siebie wzajemny wpływ. W różnych okresach i w różnych miejscach baptyzm przybiera różne formy – zazwyczaj łącząc, mieszając jakoś właśnie owe dwa nurty pobożności. Mieszając w różny sposób.  Inny więc jest baptyzm rosyjski, inny amerykanski, inny brazylijski, inny polski.  Zresztą, nawet w jednym kraju – jak np. w Polsce – widzimy różnice między zborami i to dość rzucające się w oczy.

 

Jeśli jednak moja teza jest prawdziwa, to ta różnorodność jest jednak wewnętrznie związana. Jedną, baptystyczną tożsamością. Jak w przypadku baptystów generalnych i partykularnych XVII wieku. Tą tożsamością nie jest kalwińskie bądź arminiańskie zrozumienie zbawienia – jak by ono nie było dla nas ważne. Baptyzm rozpoznaje ten spór jako spór rodzinny, nie zaś coś, to uniemożliwia tworzenie Bożego kościoła – w każdą stronę. Tą tożsamością nie jest również forma nabożeństwa, znów, jakby to dla nas nie było ważne.

 

Tą tożsamością jest traktowanie na poważnie wszystkich zasad Reformacji. Czyli, po pierwsze, wiara w Pismo jako Boże natchnione Słowo, którego Ewangelii i drogi życia trzeba się przez wiarę trzymać. Po drugie, wiara w zbawienie przychodzące tylko przez wiarę, tylko z łaski, nie w oparciu o zasługi grzesznika;  tylko dzięki Chrystusowi

 

Tą tożsamością jest również  eklezjologia baptystyczna: zbór postrzegany jako zgromadzenie wiernych; chrzest i Stół Pański dla wymiernie wierzących.

 

Kim jesteś, baptysto? Jesteś dzieckiem dwóch różnych rodziców. Ale to, co ich połączyło, to Ci przekazali – jako twoją naturę, która jest Tobą, bez względu na to, w kogo się bardziej wdałeś – w anabaptystycznego Tatę czy purytańską Mamę: radykalizm w trzymaniu się zasad Reformacji; postrzeganie zboru jako zgromadzenia wiernych Chrystusowi, po których to widać.

 

Potrzeba obu!

Po drugie, warto skupiać się na historii powstania baptyzmu i pierwszych 100 lat jego trwania abyśmy się na taką tożsamość zgodzili i ją rozpoznawali jako podstawę dla braterskiej miłości i jedności.  

 

Nie mówię, że mamy być tolerancyjni dla liberalizmu w zrozumieniu Pisma Świętego i jego roli; nie mówię, że z historii baptyzmu wynika, iż mamy być pobłażliwi dla osób wierzących w sakramenty zamiast wiary, czy jakieś przeżycia / ekstazę zamiast wiary, która jest jedynym  pierwotnym środkiem zbawienia. Nie mówię również, że nie mamy prowadzić między sobą dyskusji o różnicach między kalwinizmem czy arminizmem; o tysiącletnim królestwie; miejscu i roli chrześcijanina we współczesnym świecie; ustroju bardziej prezbiteriańskim czy demokratycznym; roli i naturze darów Ducha Świętego; formach uwielbienia.  Przeciwnie, prowadźmy i niech nam się nigdy tego nie odechce!

 

Ale nie obrażajmy się na swoje „duchowe geny”! I nie wypierajmy się ich. Purytanie: nie obrażajcie się na ojca anabaptystę, bo jego krew płynie w waszych żyłach. Anabaptyści: nie obrażajcie się na purytan, bo trzeba szanować swoją duchową matkę.  Mówię więc, że powinniśmy dyskutować, ale, o ile rozpoznajemy w kimś baptystyczną tożsamość, w braterskiej miłości; rodzinnym gronie. Nie wyklinając się i nie wydziedziczając wzajemnie.

 

Więcej: rozmawiajmy ze świadomością  bycia dla siebie wzajemnym błogosławieństwem.  Anabaptyści dla purytan i purytanie dla anabaptystów. Przeżywający bliskość Bożą dla przeżywających Bożą bojaźń – i na odwrót. Żywiołowi dla rozsądnych; rozsądni dla żywiołowych. Spontaniczni dla poukładanych; poukładani dla spontanicznych. Purytanie dla anabaptystów i anabaptyści dla purytan.

 

Na ile to rozumiem, to fakt, że w łonie baptyzmu spotykają się dwie różne pobożności, zgadzające się jednak co do sedna – natury zbawienia i jego wymierności kościelnej i osobistej – jest źródłem twórczego ruchu. I KAŻDEJ ze stron to wychodzi na dobre, że ta druga na nią wpływa. Związek z purytanami uspokaja, normuje i nadaje treść wiary żywiołowym anabaptystom. Bardzo tego potrzebują – bez tego popadną w herezję.  Związek z anabaptystami ożywia, porusza, i nadaje spontaniczności purytanom. Którzy znów bardzo tego potrzebują – bez tego popadną w sakramentalizm lub scholastycyzm. Spotkanie na gruncie wspólnej eklezjologii, która stoi na straży wspólnej (w istotnym sensie) soteriologii nadaje temu związkowi wyraźny, widzialny, doświadczalny wymiar, ciągłego oddziaływania i kształtowania, które słusznie zmusza każde skrzydło do naginania się ku drugiemu.

 

W końcu, rozpoznawajmy wspólny grunt: to co połączyło żywioł anabaptystyczny i purytański w jeden ruch. A więc pamiętajmy: być baptystą to być oddanym protestantem. Widzieć sens i biblijność w starożytnych dogmatach – Trójcy, grzechu pierworodnego, powrotu Jezusa Chrystusa na ten świat w chwale. Ale i trzymać się niewzruszenie filarów Reformacyjnej nauki: Sola Scriptura. Sola gratia. Sola fide. Solus Christus. Soli Deo gloria, pamiętając o anabaptystycznej zasadzie, którą podkreślali wbrew wszystkim ówczesnym kościołom, że wiara jest osobistym zwróceniem się grzesznika ku Bogu, którego odziedziczyć po kimś nieświadomie nie można – stąd chrzest wyznających, a nie niemowląt. Przy tym trwajmy; tego doświadczajmy; to przeżywajmy.  Bądźmy przede wszystkim wspólnie ludźmi Księgi i oddanej, wymiernej wiary Jezusowi Chrystusowi, czego wszystkim serdecznie życzę.

Reklama

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s