Szymon Matusiak
Apostoł Jan zarówno w swoich listach, jak i w Ewangelii noszącej jego imię sporo miejsca poświęcił sprawie miłości. Zarazem kładł silny nacisk na kwestię prawdy, łącząc prawdę z miłością (2 Jana 3; 3 Jana 1). Dlaczego to takie ważne, by miłość i prawda szły ze sobą w parze? Na czym miałoby to polegać? Czy ma to dla nas praktyczne znaczenie?
Czym jest agape, czyli miłość chrześcijańska?
Pan Jezus oznajmił, że znakiem rozpoznawczym prawdziwych chrześcijan jest wzajemna miłość (Jana 13:34, 35). Jest to miłość ofiarna (Jana 15:13), wzorowana na miłości Ojca i Syna (1 Jana 4:10, 11). Taka miłość przejawia się w czynach (1 Jana 3:17, 18):
„Nie jest niezrównoważonym uczuciem, nie jest chwiejnym płomykiem ani tanim sentymentalizmem. Tego rodzaju miłość nie jest łatwo posiąść ani praktykować. Agape jest niepokonaną dobrą wolą (…) Chrześcijańska miłość zawsze szuka najwyższego dobra innych, godzi się na wszelkie trudności i kłopoty stojące na tej drodze” (William Barclay, „Listy św. Jana i Judy”, s. 182).
Prawda
Chrystus oświadczył apostołom, że to On jest prawdą (Jana 14:6). Mistrz uważał również, że prawdą jest natchnione Słowo Boże, Biblia (Jana 17:17). Apostoł Paweł pisał o prawdzie Ewangelii (Gal. 2:5). Oczywiście, absolutną i ostateczną Prawdą jest sam Bóg. W naszych dzisiejszych rozważaniach skupimy się jednak na prawdzie w sensie prawdziwej nauki chrześcijańskiej, na której wszyscy naśladowcy Chrystusa powinni się wzorować (2 Tym. 1:13).
Przyjęcie prawdy Bożej i wierne trzymanie się jej stanowi dowód, że jesteśmy dziećmi Bożymi; od wytrwania w prawdzie zależy nasze ostateczne zbawienie (1 Jana 4:6; 2:24). Nie wystarczy przyjąć prawdy rozumem, lecz trzeba ją umiłować (2 Tes. 2:9, 10). Samo poznanie prawdy to za mało – trzeba być jej posłusznym i zgodnie z nią postępować (1 Piotra 1:22; Jana 3:21). Apostoł Jan wspominał o „chodzeniu w prawdzie” (2 Jana 4). Prawda chrześcijańska nie jest jedynie tematem do studiów, rozważań i dyskusji, ale ma być stosowana w życiu. Między tym, co wyznajemy, a praktyką naszego codziennego życia nie powinno być rozdźwięku (Tyt. 1:16).
Nierozłączni towarzysze
O przyjaciółkach, które ciągle ze sobą przebywają mówi się czasem: „papużki nierozłączki”. Podobnie jest z prawdą i miłością – nie wolno ich rozdzielać i źle jest, gdy jedna funkcjonuje bez drugiej. Miłość nie pozwala lekceważyć poglądów i postępowania braci i sióstr, okazuje im szczere zainteresowanie. Prawda pomaga zachować rozeznanie i nie przymyka oczu na zło, odchylenia od wiary i odstępstwo. Miłość pozbawiona troski o prawdę może łatwo przerodzić się w liberalizm, nadmierną tolerancję i obojętność. Taka miłość przestaje być prawdziwą miłością. Z kolei wierność prawdzie wyzuta z miłości może prowadzić do oschłej, dogmatycznej i niemiłosiernej ortodoksji, której brakuje współczucia dla osób potrzebujących lub błądzących. Zbawiciel nie ganił gorliwości dla Prawa Bożego, lecz zalecał, by uzupełnić ją takimi przymiotami, jak miłosierdzie (Mat. 23:23).
Potrzeba zgłębiania prawdy
Obecnie w chrześcijaństwie mają miejsce pewne niedobre tendencje, które sprawiają, że niektórzy chrześcijanie prawie zupełnie zaniedbali się w zgłębianiu prawdy. Zamiast tego wolą polegać na emocjach i wrażeniach duchowych, toteż na skutek braku rozeznania uznają własne myśli i złudzenia za głos Boga (Przyp. 28:26). Tacy ludzie łatwo ulegają zwiedzeniu i nierzadko sprawiają duże kłopoty sobie i innym. Osobiście znam szczerych ludzi wierzących, którzy miłują Boga z całego serca i z całej duszy, lecz nie miłują Go całym swym umysłem, z którego robią niewielki użytek (Mat. 22:37). Skutkiem tego jest uleganie zmiennym stanom uczuciowym, łatwowierne przyjmowanie charyzmatycznych nowinek i brak poznania podstaw wiary. Tymczasem apostoł Paweł pisał o konieczności pełnienia rozumnej służby:
„A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej”; „Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia”; „Ukazała się bowiem łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, byśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie” (Rzym. 12:2; 2 Tym. 1:7; Tyt. 2:11, 12, BT).
Coraz więcej osób zaczyna lekceważyć potrzebę zgłębiania doktryny chrześcijańskiej, i w rezultacie nie wychodzą poza stadium niemowlęctwa duchowego (Hebr. 5:11-14). Ludzie tacy twierdzą, że wystarczy uznawać Jezusa za swego Pana, być szczerym i gorliwie głosić Ewangelię, a wówczas na pewno będziemy zbawieni, choćby nasze doktryny były niepoprawne. Biblia przeczy takim twierdzeniom. Niektórzy ludzie wyznający Chrystusa jako Pana, i czyniący cuda pójdą na wieczne potępienie, bo nie pełnią woli Bożej (Mat. 7:21-23). Sama szczerość nie wystarczy: „Muszę im wydać świadectwo, że pałają żarliwością ku Bogu, nie opartą jednak na pełnym zrozumieniu” (Rzym. 10:2, BT). Jeśli ktoś gorliwie głosi błędną naukę, wówczas jego praca nie przynosi zbyt wielkiego pożytku (Mat. 23:15).
Sam fakt, że ktoś wierzy w Jezusa nie wystarczy, by stwierdzić, że jest on chrześcijaninem. Należy zapytać, w jakiego Jezusa on wierzy? Apostoł Paweł ostrzegał przed niebezpieczeństwem skażenia umysłów fałszywymi doktrynami i przyjmowaniem innego Jezusa, innego ducha i innej ewangelii (2 Kor. 11:3, 4).
Na przykład obecnie niektórzy szerzą pogląd, że Jezus nie jest w pełni Bogiem, tylko Bogiem w pewnym sensie, zaś tylko Ojciec jest Bogiem w sensie absolutnym. Inni posuwają się do twierdzenia, że Jezus był na ziemi tylko i wyłącznie człowiekiem. Czy wiara w „Jezusa”, który jest półbogiem lub człowiekiem może zbawić jej wyznawców? (Mat. 1:21- 23). Biblijna prawda brzmi następująco: Pan Jezus jest Bogiem-Człowiekiem i posiada pełnię Bóstwa (Kol. 2:8, 9). O Jezusie nie powiedziano, że posiada jedynie jakiś aspekt lub przejaw Bóstwa, czy też niektóre Jego znamiona, lecz sumę wszystkich cech składających się na Bóstwo. Inny Jezus nie mógłby być Zbawicielem i doskonałym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. Co więcej, do innego Jezusa nie moglibyśmy się modlić i oddawać mu chwały (Obj. 5:12, 13). Kto nie uznaje prawdy o naturze Chrystusa i nie oddaje Mu czci, ten w gruncie rzeczy nie czci Ojca i znajduje się pod wpływem ducha antychrysta (1 Jana 2:22, 23).
Ponadto postawa niektórych zdradza następujące myślenie: „Ja i moja Biblia – to wystarczy”, albo: „Ode mnie zaczyna się chrześcijaństwo, nie muszę się uczyć od poprzednich pokoleń, lecz sam odkrywam, jaka jest prawda”. Rzecz jasna, należy odrzucać tradycje sprzeczne z Biblią, ale nie znaczy to, że trzeba odcinać się od całego dziedzictwa chrześcijańskiego, jakie nagromadziło się od blisko 2000 lat. Marcin Luter oświadczył: „Jest rzeczą niebezpieczną i straszną wierzyć wbrew świadectwu, wierze i nauce całego Kościoła chrześcijańskiego”. Dlatego warto zapoznać się z doktrynami powszechnie wyznawanymi przez większość chrześcijan w ciągu wieków. Okazuje się, że wszystkie nie sekciarskie Kościoły uznają prawdy wyrażone podczas kilku pierwszych soborów powszechnych (zgromadzeń biskupów). Stąd dobrą lekturą są zarówno wczesnochrześcijańskie, jak i protestanckie wyznania wiary.
Poza tym, chciałbym gorąco zachęcić wszystkich, byśmy zaopatrzyli się w dobry podręcznik teologii systematycznej lub jakąś bardziej przystępną książkę na temat podstaw naszej wiary. Poradźcie się pastora lub starszego, jaką książkę kupić, bo nie wszystkie są godne polecenia. Dobrze jest też zapoznać się z książką, która choćby skrótowo omawia temat historii Kościoła. Znajomość zasad wiary i historii chrześcijaństwa może uchronić nas przed popadnięciem w błędy (2 Piotra 3:16). Zauważmy, że istnieje realne niebezpieczeństwo czytania Biblii na własną zgubę. Dzieje się tak wówczas, gdy ktoś po swojemu usiłuje rozstrzygać kwestie, które Bóg objawił przez Ducha Świętego Swemu Kościołowi (1 Tym. 1:7; Jana 14:26). W pewnym komentarzu do Jana 14:26 czytamy: „Duch Święty zapewni Kościołowi dalsze zgłębianie prawdy objawionej przez Jezusa Chrystusa (2,22; 12,6; 13,7), zwłaszcza tego, co się odnosi do Jego Osoby (15,26; 20,9). Duch Święty nie da jednak nowego objawienia (16,12-15)” (Przypis w BT).
Przede wszystkim jednak musimy dobrze znać Biblię, ponieważ jest ona ostatecznym autorytetem w sprawach wiary i moralności (1 Kor. 4:6). Nie należy jednak przeciwstawiać Biblii zdrowym doktrynom chrześcijańskim. Z drugiej strony na jej podstawie można i trzeba odrzucać błędne teorie, niezależnie od tego, kto je głosi (Dzieje 17:11). Wszystko to przemawia za potrzebą zachowywania równowagi duchowej. Każdorazowo, gdy czytamy Biblię, poprzedzajmy nasze studium gorliwą modlitwą o Ducha Świętego i zrozumienie, gdyż tylko Bóg obdarza mądrością (Przyp. 2:6). Jeśli mamy wątpliwości co do trudniejszych wersetów, korzystajmy z dobrych komentarzy chrześcijańskich, bowiem niektóre kwestie mogą dotyczyć znaczenia oryginalnych słów hebrajskich lub greckich albo zwyczajów panujących na Bliskim Wschodzie. Po to Bóg dał Kościołowi nauczycieli, abyśmy korzystali z ich usług (Efez. 4:11, 12).
Postępowanie zgodne z prawdą
Wspominaliśmy już o tym, że prawda nie jest po to, by tylko ją znać, lecz należy zgodnie z nią żyć. Jak to dzisiaj wygląda? Badania przeprowadzone w 1998 roku przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego wykazały, że aż 62 procent polskiej młodzieży aprobuje współżycie przed ślubem, zdradę małżeńską uznaje 7 procent, a rozwody dopuszcza 30 procent badanych. Taki zanik moralności wpływa też na środowiska ewangeliczne, tym bardziej, że niektórzy sympatycy zborów lub nowi ich członkowie wnoszą do nich swoje stare obyczaje. Zdarza się też, że długoletni członkowie Kościoła zbaczają z drogi prawdy.
Co Słowo Boże mówi o czystości seksualnej? Bóg zobowiązuje nas do ograniczenia aktywności seksualnej wyłącznie do prawowicie zawartego małżeństwa i zastrzega Sobie prawo sądu nad rozpustnikami i cudzołożnikami (Hebr. 13:4; Łuk. 16:18). Życie przed ślubem czy stosunki pozamałżeńskie są absolutnie zakazane i nie ma tu żadnych wyjątków (Efez. 5:5, 6). Rozpusta jest strasznym grzechem (1 Kor. 6:18-20). Nasz kochający Ojciec niebiański nie zabronił nam tego, by zawistnie pozbawić nas przyjemności, lecz czyni to dla naszego dobra (Izaj. 48:17, 18). Wszechmądry Stwórca pragnie uchronić nas przed takimi przykrymi owocami rewolucji seksualnej, jak: niechciane ciąże, nieślubne i niekochane dzieci, złamane życie, zabijanie nienarodzonych, choroby weneryczne, zaburzenia osobowości itp. Ktoś może powiedzieć: „To są jakieś staroświeckie zasady. W XXI wieku mamy nową moralność”. Takiemu odpowiadamy: Ta nowa moralność jest bardzo stara, bo sięga Sodomy i Gomory, które Bóg przykładnie ukarał (Judy 7).
Ponadto pewien antropolog zbadał 88 cywilizacji i stwierdził, że każde społeczeństwo, które dawało swym obywatelom swobodę seksualną, wkrótce przestawało istnieć (James C. Dobson, „Emocje. Czy można im ufać”, ss. 56, 57). To samo czeka naszą cywilizację, lecz ty, bracie i siostro nie musisz podzielić jej tragicznego losu, dlatego zachowaj siebie w czystości (1 Tes. 4:3-8). Zachowanie czystości seksualnej może wymagać surowej dyscypliny i radykalnych kroków (Mat. 18:7-9).
Podsumowanie
W toku naszych dzisiejszych rozważań przekonaliśmy się, że miłość i prawda są nierozłączne. Wobec tego okazujmy żarliwą miłość do Boga i bliźnich. W tym celu trwajmy w modlitwie i napełniajmy się Duchem Świętym. Kochajmy prawdę, coraz lepiej ją poznawajmy i bądźmy jej posłuszni. Czyniąc tak, doświadczymy jeszcze większego błogosławieństwa Bożego w zborze, w rodzinie i w naszym osobistym życiu (Filip. 4:9).