Bicie serca

room_dark2Czasem przed snem uswiadamiam sobie bicie własnego serca.

 

Jest to uczucie niepokojące, uczące bojaźni Bożej i kierujące mnie nieuchronnie ku zmarwtychwstaniu Chrystusa.

 

Niepokojące, bowiem doświadczam przez to faktu, iż najbardziej podstawowy dla mojego istnienia proces zachodzi całkowicie poza moją kontrolą. Swą wolą nie jestem w stanie nań w żaden sposób wpłynąć.  Moje życie jest absolutnie poza moją kontrolą. Wszelkie próby ustawiania, aranżacji okazują się ostatecznie iluzją w tym sensie, iż zależą w 100% od owego bicia, ktore będąc we mnie jest całkowicie poza mną.

Jest to niepokojące, bo nie znam świata poza owym biciem. Świadomośc, rzeczywistość mi znana jest uwarunkowana ta funkcją mego ciała. Funkcją, która przestanie działać. Śmierć jest nieuchronna.

 

Uczące bojaźni Bożej, bo w tych chwilach doświadczam tego, iż moja wiara tyczy się najbardziej fundamentalnej potrzeby. Życia. Wierzę przecież w Boga wszechmogącego, Pana Historii,  Stwórcę świata, Który Powróci; w którego ręku jest wszystko. Również moje serce, które z nieznanych mi powodów, ale znanych Jemu, uparcie pompuje krew i sprawia, że żyję. Uświadamiam sobie wtedy  mą absolutną zależność od Tego, który jest Panem mego serca. Absurdalność chwil, gdy chcę układać życie nie biorąc Jego zdania pod uwagę; wdzięczność za łaskę poznania i zrozumienia Kim Jest, oraz dania mi chęci życia dla Jego chwały, co okazuje się jedynym rozsądnym działaniem. Skoro moje serce bije.

 

Kierujące nieuchronnie ku zmartwychstaniu Chrystusa, bowiem często ogarnia mnie wtedy lęk przed nieznanym, z którym wiem, że bede musiał się zmierzyć. Po prostu śmierć kiedyś nastąpi i w moim zyciu. Być może są ludzie, którzy nie boją się śmierci ze względu na wielką wiarę.  Śmiem twierdzić, że pewnie nie boją się ze względu raczej na brak owej świadomości, która mi czasem wieczorami towarzyszy. Śmierć jest nienaturalna.  Jest przekleństwem, skutkiem grzechu.  I wydaje mi się, że gdy mój Pan modlił sie w Getsemane, to bał sie również tej zwykłej śmierci, która jest naszym wspólnym losem. Jego i moim.

 

I w związku z tym, że znany jest Mu ów lęk;  że tak jak ja musiał zaufać Ojcu że Go wskrzesi (jakkolwiek w kilku fragmentach czytamy, że miał moc by powstać z martwych rozumiem, że owe fragmenty, które – szczególnie u Pawła – uwypuklają działanie w zmartwychwstaniu Ojca, dowodzą, że będąc w 100% człowiekiem musiał, jak my, ZDAĆ SIĘ w tej ostatecznej chwili w wierze na Ojca). I że oczywiście zaufał, a Ojciec okazał Mu sie wierny. Alleluja!

 

I na tym polega i moja nadzieja.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s