Zepsute auto i jego sens

Mateusz Wichary

Jako chrześcijanin przyzwyczajony jestem widzieć w każdym detalu życia sens. Rzymian 8:28 stwierdza, że Bóg współdziała WE WSZYSTKIM ku dobremu z tymi, którzy Go miłują – to chyba najbardziej praktyczne wyrażenie ufności w to, że każdy szczegół naszego życia objęty jest Bożą opatrznością. Czyli, realizuje Boże istotne cele w nieistotny zewnętrznie sposób.

No właśnie. Jaki Boży cel realizuje mój zepsuty dzisiaj samochód? Oczywiste, sprawdzone w życiu wnioski to: uczy cierpliwości, przełamywania lenistwa, zmusza do reorganizacji życia ucząc przez to pokory…. dowodzi, że nie jestem panem tego, co się w moim życiu dzieje, że pomimo wszelkich prób organizacji i kontroli nad tym, co mnie spotyka, jednak jestem słabym, małym trybikiem i niczym więcej…

Ale pozostaje jakaś wątpliwość. Ze staram się wcisnąć sens w coś, co go faktycznie nie ma.

I być może paradoksalnie ta właśnie refleksja jest najprawdziwsza. Otóż, czy nie jest tak, że właśnie najbardziej uczymy się pokory wtedy, gdy spotykają nas dotkliwe, frustrujące wydarzenia, w których trudno wyśledzić jakiś bezpośredni morał, czy korzyść? Gdy doświadczamy oddziaływania na nas pewnych narzucających się skutków określonych przyczyn, typu psucie się określonej części w aucie, które trafiło na nas, bo Bóg uznał, że czemu by miało nas niby ominąć – nie w akcie wyjątkowej Bożej ingerencji, ale przyzwolenia na zwykle zużycie części.

Nie chcę przez to ani na jotę pomniejszyć faktu Bożej kontroli nad tym wydarzeniem. Natomiast chcę wskazać na jego przyziemność, zwykłość, która uczy nas, chrześcijan, że nie wszystko musi być przykrojone dokładnie na nas, że Bóg posługuje się w prowadzeniu nas również zwykłymi procesami rozkładu wtórnych przyczyn, które ustanowił. I jako takie trzeba je przyjmować – bez szczególnych pytań, jako Ojcowskie wychowanie, przez zwykłe metody.

W końcu, spoglądam na panel przy moim nie przyciągającym uwagi progu od drzwi. Nie za bardzo potrafię go odróżnić od reszty paneli. Ale tam na pewno jest, przylegając do reszty. Nic ciekawego.

Jaki jest jego sens? Ogarnięcie go Bożą opatrznością jest faktem. No ale co z tego faktu wynika? jaki istotny cel Boży on realizuje? Z pewnością, realizuje – Bóg nieodmiennie i od wieczności wyznaczył, by akurat taki a nie inny kawałek dykty zakrywał część podłogi w pomieszczeniu, w którym mieszkam obecnie.Wniosek, że tak właśnie jest wyciągam z słów Pana o tym, że nawet włosy na naszej głowie są policzone. Ale przecież większość włosów NIE MA zbyt wielkiej roli w realizacji Bożych odwiecznych chwalebnych zamiarów. Fakt, bez nich byłoby łyso.  Upodobało się więc Bogu, by służyły nam (a przede wszystkim kobietom, bo u mnie to obecnie już sprawa dyskusyjna) za ozdobę. Cóż więc?

Wracam do poprzedniej myśli – Boża opatrzność realizuje się w wydarzeniach o różnej wadze. Niektóre włosy są bardzo istotne. Bóg może sprawić w swym planie, że jakiś jeden  z nich stanie się powodem kłótni o wielkich konsekwencjach, czy pamiątką dającą nadzieję, czy czymkolwiek innym ważnym. Dlaczego? Bo kontroluje miliardy pozostałych włosów, z których istnienia zbyt wiele nie wynika.

Podobnie część mojego auta. Niedawno kupionego. Mała i wredna. Bo zepsuta i wciąż nie wyśledzona. Nie wiem, jakiej to wagi wydarzenie. Ale wiem, że niezależnie od tego, jest to wolą Bożą, bym zareagował właściwie. Niekoniecznie wkręcając  sobie, iż ma ona głębokie znaczenie duchowe. Bo mieć nie musi, by być od Boga i uczyć mnie określonej postawy.

Reklama

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s