Rachunek demokracji i monarchii

H.H. Hoppe

Rząd jest terytorialnym monopolistą w dziedzinie stosowania przymusu – podmiotem, który może dopuszczać się ciągłego, zinstytucjonalizowanego naruszania praw własności i wyzyskiwania prywatnych właścicieli za pomocą eksploatacji, podatków i regulacji.

Postępowanie rządu i wpływ jego działań na społeczeństwo będą zasadniczo inne w zależności od tego, czy aparat władzy stanowi własność prywatną, czy publiczną.

Władca będzie się wykazywał dużym umiarem w korzystaniu ze swego monopolu eksploatacji, bo działania eksploatacyjne z definicji pasożytują na wcześniejszych działaniach produkcyjnych podejmowanych przez społeczeństwo. Kiedy wszystko zostanie wyeksploatowane, cała przyszła produkcja zostanie gwałtownie wstrzymana. Prywatny właściciel rządu będzie się więc wystrzegał nadmiernej eksploatacji swoich poddanych, która mogłaby doprowadzić na przykład do zmniejszenia jego przyszłych potencjalnych dochodów w tak dużym stopniu, że zmalałaby teraźniejsza wartość jego majątku. W celu utrzymania wartości swego osobistego majątku lub nawet ewentualnego jej zwiększenia, władca taki będzie ograniczał swoją politykę eksploatacyjną. Im niższy bowiem stopień eksploatacji, tym większa produktywność społeczeństwa. A im większa produktywność społeczeństwa, tym wyższa wartość należącego do władcy pasożytniczego monopolu eksploatacji.

Monarcha będzie oczywiście wykorzystywał swój monopolistyczny przywilej. Nie będzie nie eksploatował. Jednakże w jego interesie jako prywatnego właściciela rządu jest pasożytowanie na gospodarce rozwijającej się, coraz bardziej produktywnej i zasobnej, ponieważ dzięki temu, nie wkładając ze swojej strony żadnego wysiłku, powiększy własne bogactwo i pomyślność.

Zupełnie inna sytuacja powstanie wtedy, gdy władzę będzie sprawował zarządca publicznego rządu. Będzie on dążył nie do powiększenia ogólnego bogactwa gospodarki, lecz do uzyskiwania jak największego bieżącego dochodu (bez względu na koszty i ze szkodą dla wartości kapitałowych). Nawet jeśli zarządca chciałby działać inaczej, nie może tego zrobić, ponieważ zasoby rządu, jako własność publiczna, są niezbywalne. Nieuchronnym więc następstwem publicznej własności rządu będzie konsumpcja kapitału. Tymczasowy zarządca, zamiast utrzymać lub nawet powiększyć wartość majątku rządu (jak by uczynił prywatny właściciel), będzie się starał szybko zużyć jak najwięcej rządowych zasobów, ponieważ to, czego nie skonsumuje TERAZ, nie będzie mógł skonsumować NIGDY. W szczególności zarządca – w przeciwieństwie do prywatnego rządu – nie będzie miał powodów, żeby nie doprowadzić kraju do ruiny. Nic bowiem nie skłania go do tego, żeby NIE dążyć do zwiększania eksploatacji: polityka umiaru – dzięki której zwiększa się wartość kapitałowa rządowego majątku – NIE daje mu osobistych korzyści. Natomiast polityka zwiększenia eksploatacji – której skutkiem jest wyższy dochód – umożliwia mu czerpanie takich korzyści. Dla zarządcy – inaczej niż dla prywatnego właściciela – umiar ma same wady.

(fragmenty z: H.H. Hoppe, Demokracja; bóg który zawiódł, Rozdział 2, Warszawa 2006, http://www.fijor.com )

10 responses to “Rachunek demokracji i monarchii

  1. A co ma do tego demokracja? W końcu jest ona formą sprawowania rządów a nie formą własności.

  2. Forma sprawowania rządów jest forma własności rządu. jako taka podlega ocenie ekonomicznej opłacalności.

  3. Ciekawe tezy. Ja postawiłbym inną: zarówno władca jak i zarządca będzie dążył do maksymalnego obciążenia społeczeństwa podatkami – zarówno jeden jak i drugi ma za nic dobro społeczne (oczywiście, zawsze są wyjątki). Jeden będzie starał się powiększyć majątek własny, drugi natomiast będzie budował wystawne pałace, prowadził wojny itp. Jedyna różnica jest na ogół taka, że w przypadku powoływanego rządu stosowanych będzie mnóstwo prawnych zabezpieczeń, natomiast monarsze w tej dziedzinie przysługuje zwykle dużo większa wolność.

    Nawet Salomon przy całej swojej mądrości rujnował społeczeństwo, sprowadzając je w zasadzie do niewolników wykonujacych zaplanowane przez niego „wspaniałe” projekty:
    „I przemówił do nich [Rechabeam] tak: Mój ojciec [Salomon] uczynił ciężkim wasze jarzmo, lecz ja dołożę jeszcze do waszego jarzma; ojciec mój chłostał was biczami, lecz ja będe was chłostać kańczugami.” 1 Krl 12,14 – co, jak wiemy, skończyło sie buntem i wojna domową.

    Nie liczyłbym zbytnio na mądrość ekonomiczną królów. Zbyt często w przeszłości przypominała ona radę Marii Antoniny: na pytanie, czemu lud się burzy, odpowiedziano jej, że jest głodny, bo brakuje chleba. „Niech więc jedzą ciastka” odparła M.A. i nie był to, bynajmniej, sarkazm, tylko najczystszej wody głupota.

    A co do demokracji, to bardziej przekonuje mnie inna myśl (nie pamiętam już autora): „Demokracje upadają gdy lud uświadamia sobie, że może zagłosować przeciwko podatkom i wszelkim obciążeniom publicznym.” Pięknym przykladem prawdziwosci takiego twierdzenia była Rzeczpospolita szlachecka, która bojac się zwiększenia waldzy królewskiej nie chciała przegłosowac podatków na zawodowe wojsko – i wiemy, jak to sie skończyło.
    W tym czasie w Prusach i w Rosji chłopów powoływało sie do wojska na, bodaj 30 lat i władcy w ogóle nie zastanawiali się, jak wpłynie to na sytuacje ekonomiczną kraju.

    Jeśli o mnie chodzi, to jestem zwolennikiem demokracji nawet z domieszka anarchii, ale przy silnym systemie prawnym.

  4. Witam,

    teza jest ta sama. Czyli: jeden i drugi nie jest altruistą. Jeden i drugi doi. Pytanie natomiast brzmi: JAK doi? Który ma wiekszy szacunek do krowy, która wykorzystuje?

    Teza Hoppego brzmi: król. NIE dlatego, ze król jest jakoś szlachetniejszy od prezydenta czy premiera. Ale dlatego, ze mu sie to po prostu opłaca, a prezydentowi nie.

    Co do wspomnianej różnicy (ograniczenie prezydenta, wolnośc króla) – nie zgadzam się. Rożnicą jest tylko jawność i skrytość. Prezydent czyni w sposób ukryty to, co król w sposób jawny – czyli wykorzystuje władze dla prywatnych celów. Dlatego w demokracji MUSI być korupcja – bo po prostu gratyfikacja ekonomiczna oficjalna jest niewspółmierna do wpływów. Co do króla – Hoppe pokazuje, że zazwyczaj król wcale nie miał tej wolności tak wielkiej. Jawność i prywatność monopolu na władze oznacza niechęć i opór poddanych, z którym każdy król musiał się liczyć. Wspomniana przez Ciebie historia Rechabeama tego własnie dowodzi.

    Co do Salomona – on jest przeciez dobrym królem. System królewski jest po prostu GORSZY niż sędziowski – i o tym Bóg Izraela ostrzegał gdy ‚chcieli mieć króla jak inne narody.” W tym porównaniu król jest złem. Ale Biblia nie porównuje króla z społecznym aparatem władzy.

    Z pewnościa, było kilku królów, którzy przesadzili. Zwrócmy jednak uwage, iż ich „przesadzenie” było MNIEJSZYM obciazeniem finansowym, niz współczesne podatki.

    czemu więc na to się godzimy? uwazam, ze tylko z jednego powodu: pozornej DOSTEPNOŚCI i WSPÓŁUDZIAŁU WE władzy dla nas, której nie ma w prywatnym aparacie władzy. Kowalski myśli sobie: doją mnie, ale ja, albo mój syn Stefek, możemy tez kiedyś podoić – nie ma żadnych barier, aby Stefek został prezydentem. Albo sołtysem przynajmniej. i tez trochę skorzystał. Więc się godzimy. Dodatkowo wszyscy dostają jakieś ochłapy „za nic” – nie wnikając w koszta aparatu owej redystrybucji. dodatkowo, społeczny aparat władzy ma tendencję do „ojcowania”, pochylania sie z troską – oczywiście dlatego, że to stwarza wiecej okazji do dojenia. Przy okazji: sporo osób dzięki temu ma stałą, niezłą pracę – armia urzędników, którym to ewidentnie pasuje. A reszta się godzi, bo tez troszke podoimy sobie przy okazji. W skrócie: dajemy sie okradać, bo czasem na tym korzystamy i mamy nadzieję, że może też zostaniemy złodziejami. PLUS jestesmy zawistni – nie chcemy, by ktoś mial ten aparat na zawsze, prywatnie.

    Dlatego – z powodu ludzkiej zawiści, małych złodziejstw i liczenia na większe – działa społeczna własność państwa. Mam natomiast wrażenie, że eksperyment ten zawsze upada.

  5. Czyli jednak nie monarchia, ale system sędziowski. Z tym mogę sie zgodzić. Ale jak to miałoby wyglądać w praktyce? Bez przekazywania urzędu z ojca na syna, ale tez bez wyborów w dzisiejszym rozumieniu?
    Przez rzucanie losów?
    pzdr

  6. jeszcze nie wiem.

    Na pewno widzę silna rolę rodziny, może rodów? tak to w sumie było w Izraelu. A sądy bym zostawił w gestii Kościołów: prawo karne i rejestry własności. Państwa być nie musi. Nawet policji być nie musi – w Izraelu ścigali przestępców mściciele krwi, legalnie. Natomiast musi być silna armia , zawodowa, na która podatki trzeba by zbierać.

    pozdrawiam!

    MW

  7. Sądy kościelne? przy pozostawieniu pluralizmu religijnego? (vide: post o jedności…) Boże, uchowaj! może już zostawmy cesarzowi, co cesarskie. Niech ma. ps. ja już naprawdę nic nie rozumiem. mściciele krwi? najblizszy krewny osoby, która została nieumyślnie pozbawiona życia ma ścigać przestępcę? czy to ma byc postulat powrotu do starotestamentowego talionu? tego uczył Jezus?

  8. to ciągle jedynie luźne myśli, inspiracje. Niemniej, instytucja mścicieli krwi dowodzi prawa rodziny do dochodzenia sprawiedliwości, i wydaje mi się zasadą sprawiedliwą i słuszną – w przypadku wydania oficjalnego wyroku, taki reprezentant rodziny na pewno ma większa motywację, by dopaść winnego, niż obojętny na krzywdę ofiary aparat władzy. Na pewno działałoby to odstraszająco na morderców – ryzyko odpłaty wzrasta, a więc czyn zły staje się mniej atrakcyjny.

    Co do cesarskich i boskich praw, złem jest oddawanie cesarzowi tego, co należy się Bogu. Abstrahując od kontekst tej wypowiedzi – dotyczyła dwóch różnych podatków – uważam, że złem jest również przekazywanie władzy, danej przez Boga rodzinie, cesarzowi. A w prawach ST jest więcej mądrości niż we współczesnych rozwiązaniach, które chronią przestępcę, a nie ofiarę.

    pozdrawiam!
    mw

  9. Tak się składa, że naukowo specjalizuję się w penologii i mogłabym godzinami gadać, dlaczego te poglądy, które Pan głosi się po prostu nie sprawdziły. Kusi mnie i korci, żeby choć przywołać najprostsze argumenty, ale wchodzę na tego bloga nie po to by nauczać, ale by się nauczyć. Także dam sobie spokój i powstrzymam dzielnie pokusę, w koncu ten blog nie jest od tego 🙂

  10. Panie Mateuszu!

    Widzę, że w kwestiach społeczno-gospodarczych ma Pan te same przekonania co ja, pomimo przynależności do różnych Kościołów. Bardzo się z tego cieszę – przynajmniej to nas łączy (oprócz takich samych inicjałów:).
    Też jestem zwolennikiem austriackiej szkoły ekonomii. Czytam właśnie książkę „Demokacja – bóg, który zawiódł” i każdemu ją polecam. H. H. Hoppe to na prawdę mądry człowiek i jako jeden z pierwszych badaczy ustrojów politycznych spojrzał na rząd demokratyczny jako najbardziej szkodliwego monopolistę.
    Życzę sukcesów, w głoszeniu ewangelii, jak i w głoszeniu prawd rynkowych i politycznych:)

    Pozdrawiam
    Marian Wiatr

Odpowiedz na ndjamena Anuluj pisanie odpowiedzi

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s