Podmiot posiadający kaplicę wawelską ma prawo decydować o jej użyciu. Prawo własności oznacza bowiem wolność dysponowania. Teoretycznie oczywiście, bowiem w krajach mających własność społeczną owo prawo dysponowania zaczyna się rozmywać. W przypadku własności obiektów o silnej wartości symbolicznej sprawa komplikuje się jeszcze bardziej. I to nie tylko w perspektywie „etycznej”, historycznej i wszelkiej innej. Również materialnej. Skoro Kościół godzi się na dofinansowywanie utrzymania czy remontu swoich obiektów z funduszy społecznych (a się godzi), to jednocześnie godzi się również na pewnego rodzaju zależność od społeczeństwa: ogranicza swe prawo do własności w sensie dysponowania owymi dobrami na owego społeczeństwa rzecz. Czyli między innymi i tych, którzy protestują przeciw pochówku Pary Prezydenckiej na Wawelu.
Moim zdaniem sytuacja czysta nie jest i nie może być, bowiem nie istnieje nikt, kto mógłby autorytatywnie wyrazić opinię podzielonego w tej sprawie społeczeństwa, które w ww. sensie prawo do dysponowania miejscami pochówku na kaplicy wawelskiej ma. Dowodzi to moim zdaniem szkodliwości owej spółki kościoła ze społeczeństwem; a jeszcze głębiej – w ogóle istnienia własności społecznej jako takiej.
Jedynym rozwiązaniem jest apel – ale nie z perspektywy lepszych, szlachetniejszych i gorszych i okropnych – aby uszanować ową niefortunną – abstrahując od oceny dorobku Pana Prezydenta – decyzję, ze względu na szacunek do zmarłych i Polską rację stanu. Niefortunną właśnie ze względu na podział opinii wśród właścicieli tego miejsca. Do której każdy właściciel prawo ma i mieć powinien, niezależnie od zasług osoby chowanej.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.