Feminizm w różnych odsłonach

M. Wichary

Typowo protestanckim rysem pobożności jest brak pobożności maryjnej. Oczywiście, również w ogóle pobożności związanej z kultem świętych. Wynika to z zasady „tylko Chrystus”, która stwierdza, iż Bóg wybrał wyłącznie jednego pośrednika, którego pośrednictwo uznaje za właściwe i Jemu przynoszące satysfakcję. Jest nim pośrednictwo Jego umiłowanego, jednorodzonego Syna, który stał się człowiekiem i którego wywyższenie jest celem Ojca. Stąd, „korzystanie z usług” innych pośredników niszczy wyjątkowość Syna, co nie podoba się Ojcu, i Duchowi, który do Ojca przez Syna właśnie grzeszników prowadzi.

Ta doktryna, biblijna i słuszna, ma swój wpływ na ocenę i wartościowanie kobiecego aspektu w wierze i kościele. W skrócie, zmusza go do zejścia na dalszy plan. To natomiast kłóci się z mającymi wielką rolę w przeżywaniu wiary emocjami. Bardzo często te pozytywne związane są bowiem właśnie z kobietami – przede wszystkim Matką. Jej miłością, bliskością, ciepłem, oddaniem, wyrozumiałością, itp. Projekcja tych uczuć na obiekt czci jest powszechna – w religiach i kultach roi się od Wielkich Matek, które kochają, przytulają, są blisko, itp. Faktem oczywistym jest również wprzęgnięcie Marii, Matki Jezusa, w ową rolę w chrześcijaństwie przez kościół przynajmniej od III wieku (abstrahując od oceny tego faktu, która oczywiście jest różna).

Kościół Reformacji ową rolę Marii odrzucił. Jednocześnie, przez swój ścisły chrystocentryzm wytworzył zupełnie nową (z punktu widzenia XVI wieku) pobożność – surowszą, konkretniejszą, bardziej praktyczną, skupioną na pierwiastkach męskich. Chrystus jest naszym Pośrednikiem do Boga. Chrystus – nasz Zbawiciel: Ten, który się ofiarował, który niósł krzyż, który wytrwał do końca, który uwielbił Ojca przez posłuszeństwo, który walczył z szatanem, który wyparł się samego siebie i stał się ciałem. Oto wzór! On uczy, że w wierze chrześcijańskiej sednem jest właśnie naśladowanie TAKIEGO Chrystusa – to, a nie ckliwe poleganie na mamusi, która zawsze przytuli.

Czy Kościół protestancki taki pozostał? Nie. Wygrał bitwę o Marię, ale przegrał kilka innych, które sprawiły, że ostatecznie ów pierwiastek feminizujący został w pobożność wprzęgnięty. Poza „frontem” pieśni, w których figury stylistyczne opisujące relację wierzącego do Zbawiciela nawiązują do kobiecych uczuć i reakcji na ukochanego (przykłady za chwilę), jest to z pewnością również bitwa o ordynację kobiet. Oczywiście, protestanckie wyznania konserwatywne wciąż utrzymują się na okopanych pozycjach. Wiele z nich jednak przegrało. Abstrahując od sporów egzegetycznych, choć są oczywiście sednem,  zgoda na ordynację kobiet to przegrana bitwa o pobożność. Bowiem jeśli kobieta może być pastorem, to oznacza, że może być wzorem Chrystusa. Chrystus nam więc niewieścieje. Staje się ckliwy, rozmemłany, bezpłciowy. Przestaje być Królem, Panem, Wodzem. Staje się czułym kochankiem, w którego „ramionach [można się] skryć”, któremu całe protestanckie zbory – również te konserwatywne – śpiewają „więc przytul mnie i ukryj mnie w twych ramionach dziś”.

A może tak musi być? W końcu, kobiety również są stworzone na obraz i podobieństwo Boże, a skoro tak, to źródło kobiecości jest w nikim innym, jak Bogu. Może, od pierwiastka bogini, żeńskiego, po prostu uciec nie można, również w postrzeganiu Boga?

Wydaje mi się, że nie. Że Chrystus męski również przyciąga kobiety. Więcej: kształtuje mężczyzn dla nich takimi, jakimi powinni być – konkretnych, odpowiedzialnych, troskliwych, pracowitych, rzeczowych, i – przede wszystkim – oddanych takiemu właśnie Chrystusowi. Nie chodzi Bogu o zaprzeczanie kobiecości. Ale chodzi Bogu o tworzenie męskiego w charakterze przywództwa w Jego Kościele i rodzinach; męskiego nie w lekceważeniu kobiet, ale raczej w realnej o nie troskliwości, która wiąże się również z odmiennością, męskością tych, którzy mają im usługiwać, która jedynie tworzy przestrzeń dla kobiecości kobiet. Ale kobiecości również konkretnej i zaradnej. W skrócie, mamy być jak rodziny pionierów zasiedlających Dziki Zachód, w której zarówno kobiecość jak męskość były dowartościowane, ale jednocześnie spotykały się w zaradności, pracowitości, i odwadze. Boża kobieta to nie rozkapryszona nimfomanka czy – z drugiej strony – zarobiona po pachy żona nieroba. Boży mężczyzna to nie macho lekceważący kobiety czy – z drugiej strony – nijaki, metroseksualny, żurnalowy bubek. Bogu chodzi o odpowiedzialnych i ofiarnych w swej miłości mężczyzn i wdzięczne, pracowite, zaradne kobiety. Które w swej kobiecości wzór czerpią nie z nikogo innego, jak z Chrystusa, który w swej ofiarnej miłości jest przykładem również dla nich. A który niknie w obrazie Matki. Która ostatecznie zawsze wybaczy i przytuli. Rozleniwia i rozpieszcza. Wpuszcza oknem, jak uczący odpowiedzialności Ojciec zamyka drzwi.

Tak więc walka o pobożność trwa. A właśnie o pobożność – czyli życie w zgodzie z Bożymi wzorcami – w uwielbianiu Boga chodzi. Nie chlubmy się więc wygraną z XVI wieku, jakby nie była ważna. Pilnujmy własnych bitew, tych w śpiewanych pieśniach i zza kazalnicy.

Reklama

13 responses to “Feminizm w różnych odsłonach

  1. Niewiele zrozumiałam. Czy to znaczy, że jak jestem wymagająca w stosunku do dziecka, a mąż je rozpieszcza to mamy odwócone role w rodzinie? czy nie powinnam pracować? czy nie mogę pełnić funkcji kierowniczych (w pracy, społeczności, państwie), bo brak mi męskiego pierwiastka? W tekście dużo jest przymiotnikow, ale jakie przełożenie mają one na konkretny dzień? „Bogu chodzi o odpowiedzialnych i ofiarnych w swej miłości mężczyzn i wdzięczne, pracowite, zaradne kobiety.” Ale czy Bogu nie chodzi też o odpowiedzialne i ofiarne w swej miłości kobiety i wdzięcznych, pracowitych, zaradnych mężczyzn? ps. myśl poboczna: to, że Chrystus miał płeć jest oczywiste, ale z tego co się orientuję nawet starożytni żydzi uznawali, że Bóg jako duch doskonały nie ma płci, bo jest ponad nią.

  2. Witam,

    Rozpieszczanie dzieci w ogóle nie wydaje mi się zbyt rozsądne. Te przymiotniki końcowe ww. wskazują na ofiarność i jednej płci i drugiej, jako wspólny mianownik dla obu płci w naśladowaniu Jezusa.

    Bóg płci nie ma, ale płciowo się przedstawia. Czy to ma jakieś znaczenie? Na pewno ma, skoro mógł przedstawić się bezpłciowo. Jakie? To już kwestia interpretacji, możemy sobie podyskutować.

    Kobieta może przewodzić w społeczeństwie – patrz dzielna kobieta pod koniec Przypowieści, która zarządza wieloma sługami (mężczyznami) i robi interesy zapewne nie tylko z kobietami. Natomiast w rodzinie jej głowa jest mąż (1Kor 11), któremu ma być posłuszna, jak Kościół Chrystusowi (Ef 5).

    Pozdrawiam,

    mw

  3. Dziękuję za wyważoną odpowiedź. Osobiście jako osoba poszukująca i wątpiąca, mam problem z interpretacją biblijnego ładu społecznego i rolą kobiet w nim (i wcale się z tym nie kryję) Abstrahuję od ST, w którym kobieta (a niewolnica w szczególności) traktowana była jako osoba bezwolna (poza chwalebnymi wyj. jak Debora), której ciałem mężczyzna mógł dysponować, jak chciał. Ale św Paweł też jest trudny. Jasne, że wolę, gdy dostrzega moją podmiotowość i obiecuje jedność w łasce. Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3,28). Na pewno momentem równouprawnienia jest chrzest. Gorzej że już można się spierać czy to równouprawnienie dotyczy też innych sfer niż duchowa. No i jak bardzo literalnie interpretowac Ef 5:25-33? Czy żony mają tylko być poddane mężom i ich czcić, ale już miłować ich nie muszą, bo to męska rzecz? Czy może wszyscy mamy być sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej? Ef 5: 21 Na czym to poddaństwo ma polegać? Wyraźnie trzem grupom jest ono nakazane-żonom/dzieciom/niewolnikom. Co do dzieci to jest inna kwestia, ale zbieżność sytuacji żon i niewolników jest widoczna. Obydwie grupy należały do domu pana i były postrzegane w kategoriach jego własności. Jak rozumie więc Pan nakazy względem niewolników i jakie przełożenie mają na współczesną rzeczywistość? moze ich zrozumienie troche naswietli tez sytuacje zon.

    • Witam,

      dziękuję! Każdą zasadę należy postrzegać w odniesieniu do dwóch punktów: realiów otaczającego świata i ideału. Dlatego nie widzę, by zasady ST w swej istocie różniły się od NT: ideał jest ten sam, choć realia inne.

      W kontekście relacji kobiety i mężczyzny dla mnie najdonioślejszy w Biblii w ogóle jest opis stworzenia. Kobieta jest tak samo stworzona na obraz Boga jak mężczyzna. Jest człowiekiem w 100% jak mężczyzna, choć jest jednocześnie 100% kobietą, jak on 100% mężczyzną. W związku z tym wszelkie różnice są i mogą być jedynie wtórne. A jednocześnie one istnieją, i uważam je za coś wspaniałego. Osobiście widzę to jako obraz trójjedyności Bożej wypisany w nas: jedność gatunku w różnorodności płci.

      Ef 5 to opis dwóch relacji: świadome poddanie/uległość i ofiarne przywództwo. Nie widzę w tym nic niewłaściwego. Każda grupa ma jakąś władzę. Ktoś przewodzi, ktoś słucha. Władzą w rodzinie jest mąż. Mężem ma być mężczyzna. Ma być przywódcą na wzór Jezusa: inicjującym i ofiarnym. Nie widzę w tym nic upadlającego dla kobiety, ani nawet ryzykownego.

      Oczywiście, mówimy o MODELU a nie REALIZACJI. No ale co do realizacji – na bierność bądź despotyzm mężczyzn kobiety odpowiadają lekceważeniem i zrzędzeniem. Zadanie realizacji należy do każdej z par. Dla mnie osobiście model jest jasny i zarówno mnie jak moją żonę inspiruje.

      Co do zbieżności żon/dzieci/sług – zgadza się, to nie przypadek, że wymagane jest posłuszeństwo. Z drugiej strony, od KAŻDEJ strony z autorytetem jest wymagana miłość, działania dla dobra strony poddanej – obok mężów ojcowie mają się kontrolować i być słowni (nie rozgoryczać dzieci), a panowie sprawiedliwi i troskliwi. A to, że najpierw Paweł mówi do stron, które mają być poddane, można traktować jako – szczególnie w kontekście ówczesnych stosunków, ale i dziś – wyjątkowe wyróżnienie; wskazanie na jakąś istotną ich godność.

      pozdrawiam!
      MW

  4. Czyli chyba jednak jako osoba poddana wcale nie muszę kochać męża. Szkoda, że mu to już slubowałam, a śluby złożone trzeba dotrzymywać (szczeg ze tata wie Lb 30:6) Stwierdzenie, że ideał w ST i NT jest ten sam to chyba jednak duuuze uproszczenie. W ST są inne wzory jak traktować kobiety. Czy na pewno wolą Bożą jest zachowywanie się mężczyzn w TAKI sposób? Rz. 19:8 Sdz 19, 20-25 Kpł 19: 20 Wyj 22: 28 Lb 31: 13 Wj 21:10 Może wychodzi moje niewystarczająca znajomość Biblii, ale to nie są jakies drastyczne przypadki, tylko model zachowania, zreszta nie znam przypadku w ST,w której kobieta miałaby jakiekolwiek zdanie chocby w tak intymnej kwestii, jaką jest decydowanie za kogo chce wyjsc za mąż. To mąż brał ją za żonę jej się o zdanie nikt nie pytał (pewnym wyj jest Księga Rut i sytuacja wdów, choc tez nie do konca) A jak juz kobieta była niewolna to w ogóle szkoda gadac, właściciel dysponował ciałem niewolnicy czy branki dowolnie, z jego woli rodziła mu synów, służyła jego przyjemnościom. Wolę wierzyć, że NT co innego rozumie pod pojęciem pożądanego posłuszeństwa. Wolę wierzyć, że koncepcja małżeństwa jednak ulegala zmianm (zresztą jak inaczej wytłumaczyc obecna monogamie) I moze to naiwne i niebiblijne ale mysle, że moze przepisy św Pawła dla niewolników i żon wskazywały, że chrześcijanstwo nie chce wprowadzac rewolucji obyczajowej i spolecznej, ale nie ma nic przeciw ewolucji, skoro docelowo wszyscy mamy byc jednym w Chrystysie. Nakaz posłuszenstwa zon byłby tak samo aktualny jak nakaz posluszenstwa niewolnikow wzgledem panów.

  5. Nie wiem, przyznam szczerze, że czuję się dyskryminowana w kościele katolickim i to bardzo, mimo że mamy kult Maryjny itd. Chciałam kiedyś być ministrantką [czy też ministrantem płci żeńskiej, co jest chyba bardziej poprawne po polsku] poszłam, więc do księdza i mówię: „Chciałabym służyć do mszy, czy jest taka możliwość?” Rozległ się śmiech „No to musisz zmienić płeć, kochanie” Zdenerwowałam się dość zdrowo, nawet nie tym, że nie mogę tego robić, ale bardziej sposobem w jaki to powiedział; czułam się jakby mnie wywalił „wyjdź z mojego kościoła, dziewczyn nie chcemy”
    Generalnie w wierze, w której mnie wychowano i, w której nadal jestem kobieta jest przedstawiona jako maszyna, mam rodzić dzieci, wychować je, no ewentualnie mogę pracować… ale Bóg jest dla facetów, którzy mając gorsze grzechy na sumieniu mówią mi jaka to jestem zła. Kiedy kupiłam od księdza Biblię dał mi ją z kpiną, jakby się zastanawiał czy zrozumiem. Katolicka kobieta może jak już tak bardzo chce iść do zakonu, czyli paktycznie w niczym udziału miała i tak nie będzie. Zyskałabym celibat, habit i 24/24 w zakonie… dziękuję bardzo nie skorystam. Kościoły po reformacji są znacznie bardziej tolerancyjne. Jako katoliczka modlę się o to, żeby duchowieństwo nie odebrało mi wiary w Boga i w Jego Słowo. Szukam drogi. Mówią, że to nie ma sensu, bo to prawie to samo, ale szczerze powiedziawszy to w tym aspkcie prawie robi mi ogromną różnicę.

    Pozdrawiam….

  6. Witam,

    kościół zmieniać się musi i się zmienia, natomiast zawsze trzeba zapytać dlaczego. Moim zdaniem obecny duch czasów zaciera dobre, Boże granice pomiędzy mężczyzną i kobietą. Choć słusznie podkreśla jej wartość. Kiedyś było inaczej – wartość kobiety była pomniejszana. Ale oczywiste było dla wszystkich, że bycie kobieta i mężczyzną to coś innego – nie tylko fizycznie, ale również emocjonalnie, psychicznie, a nawet duchowo. Nie ma więc łatwych odpowiedzi – kiedyś było dobrze, a teraz jest źle, lub na odwrót – kiedyś było źle, a teraz jest dobrze. Staram się w tym artykule wskazać balans, a czy to mi wyszło, pozostawiam ocenie Szanownych Czytelników:)

    pozdrawiam,
    z Bogiem!
    mw

  7. Szczerze to się nie spodziewałam, że mi pan(?) (nie mam pojęcia jak się zwracać odpiszę), co do różnić między kobietą, a mężczyzną to chyba już wszystkie, które mogły zanikły, nieważne jak daleko feminizm zajdzie mamy inne rzeczy do zrobienia. 🙂 Co do Boga, to może jeszcze jestem za młoda, aby zrozumieć.
    Niemniej dziękuję za poświęcenie czasu na odpowiedź.
    A tak już w trzeciej kolejności mogłabym dostać adres do kościoła Baptystów w Sopocie, jak będę miała kiedyś po drodzę to bym Was odwiedziła, to jest jeśli można:).
    Pozdrawiam jeszcze raz i życzę powodzenia!

  8. już znalzłam xD to teraz mam pytanie, o której mogłabym zadzwonić, żeby niebardzo przeszkadzać? Chciałabym trochę porozmawiać, tak a propos tej wąskiej dróżki, jeśli nie będzie to zbyt dużym kłopotem. 🙂

  9. Proszę dzwonić – jak tylko będę w domu, to chętnie porozmawiam;)

    z Bogiem!
    mw

  10. Bardzo dziękuję. Będę się w takim razie w najbliższym czasie kontaktować. 🙂 W każdym razie jeśli mi starczy odwagi 🙂

  11. zawsze można też napisać maila (ze zborowej strony) 🙂
    z Bogiem!
    mw

  12. Wysłałam – tylko nie jestem pewna czy dojdzie, bo mi wyskoczyło, że mi sesja wygasła, no ale to może i lepiej. W każdym razie jakby nie doszło nic proszę mi powiedzieć 🙂

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s