Twój czas z Bogiem dużo o Tobie mówi. Również o Twoim kościele.
Oto krótka analiza sposobów kontaktowania się z Bogiem.
1. Jeśli czytasz wtedy Biblię (względnie: Twój kościół zachęca cie do tego), to wskazuje na przekonanie o wadze samodzielnego myślenia człowieka w relacji z Bogiem; świadczy także, że istotne jest dlań poznawanie woli Bożej wobec świata oraz prawdy w szerokim tego słowa znaczeniu; uwypukla też znaczenie samodzielnego myślenia i płynących z tego korzyści, pomimo ryzyka popełniania błędów wynikających z indywidualnych rozmyślań. Oznacza również nadzieję, że najlepszym środkiem zaradczym, by ich nie było, jest właśnie czytanie, rozmyślanie nad słowem Bożym.
Ewidentnie jest to (moim zdaniem) intuicja biblijna. Wystarczy przeczytać Psalm 1, który jest wstępem do najwspanialszych modlitw w całym Piśmie Świętym, by się przekonać, jak ważne jest w relacji z Bogiem zrozumienie i znajomość Słowa.
2. Jeśli twój czas z Bogiem to czytanie Biblii, ale w oparciu o jakiś lekcjonarz, czy komentarz, oznacza to wszystko to, co powyżej, ale również przekonanie o potrzebie prowadzenia w tym procesie.
Owo przekonanie może wynikać z różnych motywacji. Może wynikać ze słusznego przekonania o własnej niedojrzałości (na pewnym etapie). Albo o potrzebie wprowadzenia sobie dyscypliny. Może jednak również wynikać z lenistwa duchowego – przyjmowania już podrobionego, przygotowanego pokarmu. W końcu, może wynikać z niepewności względem własnej kompetencji w przebywaniu z Bogiem. Wydaje mi się, że ten ostatni powód jest zagrożeniem, jeśli to stan permanentny. Ostatecznie, jakkolwiek byśmy nie potrzebowali kierownictwa osób mądrzejszych, czy lepiej znających Pismo, powinniśmy mieć czas, kiedy pozwalamy Bogu bezpośrednio poprzez tekst Jego Słowa do nas docierać, na nas wpływać (oczywiście, sądząc w ten sposób, nie roszczę sobie prawa do obiektywności:)!).
3. Jeśli twój czas z Bogiem to pacierz”- czyli powtarzanie wyuczonych, przez innych (Kościół) stworzonych modlitw, oznacza to że uważasz się za osobę w relacji z Bogiem niekompetentną. Znów, z pewnością dobrze jest od czasu do czasu pomodlić się modlitwą „Ojcze nasz”, aby odnowić sobie dany przez Zbawcę wzorzec modlitwy. Niemniej takie całkowite zdanie się na wzorce, jakkolwiek by nie były one wspaniałe, oznacza ostatecznie wpadanie w rutynę, a przede wszystkim bezmyślność w odmawianiu owych „modlitw”. Jeśli uznać, że modlitwa jest rozmową, nie wchodząc tutaj akurat w dyskusje, jak Bóg mówi do nas, ale skupiając się na tym, jak my mówimy do Niego, to ewidentnie bezmyślność/myślenie o czym innym/mówienie czegoś bez świadomości – stawia pod ? sensowność całego przedsięwzięcia.
4. Tu dochodzimy do kolejnej formy – modlitwy „na językach”, czyli używając niewyuczonego języka (bądź jakiejś formy regularności wydobywającej się swobodnie z naszych ust).
Tak forma, niekontrolowanego rozumowo, kontaktu z Bogiem wyraża, według mnie, przekonanie, że bierność intelektualną traktuje się w tym przypadku jako właściwą.
Ta postawa wskazuje emocje, stan ducha, jako sferę pozaintelektualną. Niekoniecznie oznacza to negację intelektu. Wielu znanych mi charyzmatyków odebrało wyższe wykształcenie i z powodzeniem wykorzystuje w życiu zawodowym swe zaplecze intelektualne; jednak w sferze budowania więzi z Bogiem traktują proces myślowy jako aspekt mało istotny, z czym trudno się mi pogodzić. Bóg chce zmieniać wzorce naszego myślenia, i po to zostawił „Księgę owych wzorców” – swoje Słowo. Przy całym szacunku do emocji i potrzeby Bożego na nie wpływu, uważam przemianę myślenia za sprawę przynajmniej równie istotną. Nie mówiąc o tym, że czytanie Biblii posiada również osobisty, intymny charakter.
5. W końcu, cisza. Cisza to też obcowanie z Bogiem, o ile jest to cisza z Bogiem, czy przed Bogiem. Pamiętam taki rok w moim życiu, gdy codziennie wieczorem wychodziłem na spacer z Bogiem. Nie mówiłem wiele, ale to był nasz wspólny spacer. To milczenie przed Nim było mi potrzebne, i wpływało na mnie bardzo mocno. Myślę, że stosowanie owego milczenia oznacza przekonanie o Bożym działaniu w sumieniu, w nastrojach serca, w prowadzaniu toku naszego myślenia, w stawianych pytaniach, w zmaganiu się z badaniem swoich motywacji. To coś, czego brak często odczuwam.
Niech Bóg nas prowadzi.
Czasami nie do końca… chociaż może to ze mną coś nie tak, że nie działa,..