Użycie słowa DUCH (πvευμα) w nauczaniu Nowego Testamentu

Autor: Stanisław Sylwestrowicz

Pewne pojęcia w Biblii były ze sobą blisko związane, a w niektórych kontekstach używane zamiennie (wiara i uczynki, wiara i chrzest, wieczerza Pańska i trwanie w Chrystusie). Z tego powodu w historii dochodziło do nadużyć w wyjaśnianiu zawierających je fragmentów. Dlatego czasem trzeba znaczenia te nieco sztucznie rozdzielić po to, aby pokazać czym jest jedno a czym drugie (istota i skutek lub istota i jej obraz). Podobnie ze względu na niedocenianie, bądź niewłaściwe rozumienie osoby Ducha Św. i/lub Jego darów konieczne jest teoretyczne rozgraniczenie Dawcy od Jego darów. Teoretyczne, gdyż w Biblii, a szczególnie w myśleniu hebrajskim nie było ostrej granicy pomiędzy Duchem Jahwe, a Jego manifestacjami. Bardzo dużo zamieszania w tej kwestii dostarczyli sami tłumacze Biblii, a zwłaszcza Nowego Testamentu, nie mając spójnej koncepcji tego w jakim znaczeniu jest użyte słowo pneuma (duch) w poszczególnych miejscach Nowego Testamentu i jak należy je przetłumaczyć, z dużej czy małej litery? Trzeba przyznać, że mieli oni niełatwe zadanie, gdyż bogactwo znaczeniowe tego słowa trudne jest do oddania w naszych językach. Czasem dwa znaczenia tego słowa, zmieszane ze sobą użyte były w jednym miejscu. Jak pisał J.N. Darby we wstępie do drugiego wydania jego tłumaczenia Nowego Testamentu: „Czy użyć dużej czy małej litery „d” w słowie Duch jest rzeczą niezwykle trudną do zdecydowania; nie chodzi o miejsca, gdzie mowa jest wprost o Duchu Świętym, jako o osobie. To jest proste. Natomiast fakt, że On w nas zamieszkuje, powoduje, że nasz nowy, duchowy stan i sam Duch Święty są rzeczywistościami przenikającymi się tak, że trudno je rozdzielić. Jeśliby postawić dużą literę na początku słowa Duch, tracimy pierwsze znaczenie, jeżeli napiszemy duch z małej litery – tracimy w tym miejscu samą osobę Ducha Świętego. (…) Sam czytelnik może zobaczyć, nie trudność – bo w tym fragmencie jej nie ma, ale to przenikanie się znaczeń Osoby i jej wpływu np. w liście do Rzymian 8,27. «A Ten, który bada serca, wie, jaki jest zamysł Ducha, bo zgodnie z myślą Bożą wstawia się za świętymi.» ”

Niejednokrotnie zdarzyło się, że brak ściślejszej analizy znaczenia słowa „Duch” w danym kontekście prowadził do błędnego tłumaczenia tekstu Nowego Testamentu, a w rezultacie nawet do tworzenia sprzeczności, które nie istniały w oryginale. Dla przykładu można porównać dwa fragmenty z Dziejów Apostolskich; pierwszy: Dz 20,22 („I oto teraz zniewolony przez Ducha idę do Jerozolimy…”), zarówno w tłumaczeniu Biblii Brytyjskiej jak i Biblii Tysiąclecia polski przekład przypisuje Duchowi Świętemu przynaglanie ap. Pawła do pójścia do Jerozolimy. Kiedy jednak patrzymy na drugi fragment, werset z Dz 21,4 („…a niektórzy za sprawą Ducha mówili Pawłowi, żeby nie szedł do Jerozolimy.”) zdawać by się mogło, że Duch Święty przeczy samemu sobie najpierw zniewalając Pawła, aby szedł do Jerozolimy, a następnie przez proroków mówiąc mu, aby tam nie szedł. Oczywiście Duch Św. niczego podobnego nie robi. To tłumacze błędnie oddali znaczenie pierwszego z powyższych fragmentów. Dz 20,22 powinno być przetłumaczone jako: „…związany w duchu…” – gdzie mowa jest o duchu Pawła, jest to użycie słowa „duch” psychologicznie, w znaczeniu własnego, silnego postanowienia apostoła. Podobnie mylnie przetłumaczono w Biblii Brytyjskiej Dz 19,21 „…postanowił Paweł za sprawą Ducha udać się do Jerozolimy”. Biblia Tysiąclecia pomija słowo „duch” poprawnie przypisując to postanowienie samemu Pawłowi. Biblia Gdańska dosłownie tłumaczy ten fragment: „… postanowił Paweł w duchu, aby przeszedłszy…” prawidłowo pozostawiając słowo „duch” pisane małą literą.

Zanim zaproponujemy wprowadzenie wyraźnego podziału fragmentów Biblii na te, które mówią o Duchu Św. jako Dawcy i na te, które mówią o darze (darach) pochodzących od Ducha Bożego przyjrzyjmy się jak wiele znaczeń przypisanych jest słowu pneuma w Nowym Testamencie. Jest to o tyle ważne, gdyż przyzwyczajeni jesteśmy, że gdy w Biblii pada określenie „duch” prawie na pewno dotyczy to osoby Ducha Świętego. Czasem kontekst wyraźnie mówi, iż tak nie jest, że jest to inne użycie słowa pneuma. Jednak przetłumaczone na pisane z dużej litery słowo „Duch” utwierdza nas, że mowa jest o Trzeciej Osobie Trójcy Św.. Niestety daje to pożywkę rozmaitym przedstawicielom sekt, którzy czytają dany fragment z kontekstem i nie widząc tam osoby, ale np. czynną moc Bożą, dochodzą do mylnego wniosku, że Duch Św. nie ma osobowego charakteru. I może właśnie dany fragment mówił bardziej o działającej mocy, czy występujących darach a nie o samej Osobie. Rezultat jest taki, że błąd w dokładnym odczytaniu tego, co mówi Słowo Boże popełniony przez ortodoksyjnie wierzących chrześcijan, ułatwia dojście do herezji nie umocnionym w Słowie ludziom.

PRZYKŁADY RÓŻNORODNOŚCI UŻYCIA SŁOWA PNEUMA (DUCH) W BIBLII
Zastanówmy się nad następującymi fragmentami: Co oznacza użyte tam słowo „duch”?

Mt 26,41 Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie; duch wprawdzie jest ochotny, ale ciało mdłe. Czy nie można by tego także powiedzieć o osobie niewierzącej? We fragmencie tym duch przeciwstawiony ciału opisuje to, co w człowieku niewidoczne: umysł i wolę człowieka. Tego rodzaju „ducha” posiada każdy człowiek – wierzący i niewierzący.

M 27,50 Ale Jezus znowu zawołał donośnym głosem i oddał ducha. (Porównaj w podobnym kontekście użycie hebrajskiego odpowiednika słowa „duch” w: Rdz 2,7; Ps 31,6; Koh 12,7) – czyż nie jest tu mowa o ludzkiej naturze, sile witalnej, która pochodząc od Boga czyni materię nieożywioną – ożywioną? (Dlatego naukowcom nigdy nie uda się wyhodować życia w laboratorium – nie dysponują oni pochodzącą od Boga „pneumą”, która sprawi, że dane związki chemiczne ożyją). Ten aspekt ducha od Boga mają również niewierzący. (Podobnie jest w przypadku wskrzeszenia córki Jaira Łk 8,55).

Łk 1,17 On to pójdzie przed nim w duchu i mocy Eliaszowej, by zwrócić serca ojców ku dzieciom, a nieposłusznych ku rozwadze sprawiedliwych, przygotowując Panu lud prawy. W tym fragmencie użyta jest figura stylistyczna o nazwie hendiadys, która polega na użyciu dwóch rzeczowników (duch i moc) do opisania jednego pojęcia: duchowego wyposażenia od Boga, którym była moc – duchowa moc Jahwe. Zatem słowo duch nie może tu dotyczyć osoby Ducha Świętego, gdyż jest On kimś większym niż zaledwie moc. (Zwłaszcza, że stwierdzenia z 2 Krl 2, 9 i 2,15 mówią o podzielności ducha Eliasza – czyli musi to dotyczyć tych duchowych zdolności, gdyż Bóg, Duch Św. nie jest podzielny! – podobnie w IV Moj 11,17 i 25 mowa jest o wzięciu „nieco z ducha”, który był w Mojżeszu).

J 3,6 Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest. Mowa tu jest o tym co dzieje się w osobie, która decyduje się zaufać osobiście Chrystusowi, czyli doświadcza nowego narodzenia. Widzimy tu Osobę Ducha Św., który obdarza nową, duchową naturą człowieka uzdalniając go w ten sposób do wiary. Ta nowa natura, zrodzona z Ducha Św. nosi nazwę duch! (Mamy więc i Dawcę i dar w jednym wersecie opisanych przy użyciu tego samego greckiego słowa pneuma (duch)). Jest to niezwykle ważna obserwacja w kontekście dalszych wniosków.

1 Kor 5,3-5 Lecz ja, choć nieobecny ciałem, ale obecny duchem, już osądziłem tego, który to uczynił, tak jak bym był obecny: Gdy się zgromadzicie w imieniu Pana naszego, Jezusa Chrystusa, wy i duch mój z mocą Pana naszego, Jezusa, Oddajcie takiego szatanowi na zatracenie ciała, aby duch był zbawiony w dzień Pański. Nie macie się czym chlubić. Czy nie wiecie, że odrobina kwasu cały zaczyn zakwasza? W wersetach 3 i 4 mamy tu kilka problemów interpretacyjnych. W jaki sposób Paweł był w Koryncie „duchem” (dosł.: „w duchu”)? Oczywiście nie chodzi o przemieszczanie się ducha Pawłowego poza jego fizycznym ciałem, lecz w przenośni, jest tam obecny w psychologicznym sensie: myślami i uczuciowo, co ma podkreślić realność obecności jego apostolskiego autorytetu w rozwiązywaniu problemu poważnego grzechu pod jego fizyczną nieobecność. W wersecie 5. słowo „ciało” (sarkos), w znaczeniu grzesznych dążeń tkwiących w człowieku, przeciwstawione jest tu duchowi (pneuma) w znaczeniu psychologicznym, bądź nowej natury danej od Boga – jest to powiedziane w kontekście dnia Pańskiego i związanego z nim sądu. Można by zatem oddać sens tego wersetu: „Wykluczcie takiego ze wspólnoty wierzących, żeby za sprawą szatana upadł do końca i nie łudził się, że wszystko jest z nim w porządku, a to po to, by oprzytomniał i odwrócił się od grzechu i zostało mu oszczędzone to co spadnie na odstępców w dniu przyjścia Pana.”

Ga 4,6 A ponieważ jesteście synami, przeto Bóg zesłał Ducha Syna swego do serc waszych, wołającego: Abba, Ojcze!

Ostatni fragment tego krótkiego przeglądu jest klasycznym przykładem na automatyczne dostrzeganie Osoby Ducha Świętego we fragmentach, które nawet po krótkim przyjrzeniu się kontekstowi okazują się nie mówić o Jego Osobie. Kontekst tego fragmentu (werset 5) mówi o usynowieniu nas przez Jezusowe dzieło odkupienia. Jako potwierdzenie naszego synostwa przez wiarę otrzymujemy „ducha synostwa”, o którym mówi wprost Rz 8,15, gdzie w Biblii Warszawskiej prawidłowo przetłumaczono „ducha synostwa” z małej litery. Natomiast w liście do Galatów, gdzie oryginał mówi o duchu Syna, tłumaczom natychmiast nasuwa się osoba Ducha Św. Choć za chwilę mowa jest o tym, że duch ten woła: „Abba, Ojcze!”. W jaki sposób Duch Św. miałby wołać „Ojcze”, kiedy to On sam jest Ojcem naszej nowej, duchowej natury (J 3,6) – jest trudne do przyjęcia. Owszem, Duch Św. pochodzi od Boga Ojca i podobnie do Jezusa mógłby wołać „Abba Ojcze”, ale nie to jest sednem nauczania tego fragmentu. Nacisk nie jest położony na „Boże synostwo Ducha Świętego”, ale na nasze synostwo tych, którzy duchowo narodzili się z Boga. Raczej więc jest tu mowa o naszym nowym, duchowym człowieku, którego ci co uwierzyli otrzymali od Boga. Rz 8,15 mówi: Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze! Jest to ten sam duch, który w/g Ga 4,6 woła w nas: Abba, Ojcze! Właśnie takie fragmenty jak ten, cytowane są w pismach niektórych sekt przeciwstawiających się doktrynie Trójcy Świętej. Oczywiście, że wierzący otrzymali też osobę Ducha Św. inaczej Ewangelia nie mogłaby brzmieć: „Chrystus w was” (Kol 1,27), ale mówią o tym inne fragmenty Pisma. Z tłumaczeń, jakie posiadam jedynie literalne tłumaczenie Young’a oddaje fragment Ga 4,6 prawidłowo pisząc słowo „duch” z małej litery.

Myślę, że ten krótki przegląd pokazał, że słowo „duch” jest używane w Biblii w rozmaitych znaczeniach i musimy być bardzo ostrożni przy interpretowaniu poszczególnych miejsc Pisma, gdzie ono występuje.

PODSTAWOWE ROZRÓŻNIENIE ZNACZEŃ
Przejdźmy do zaobserwowania podstawowego rozgraniczenia znaczenia słowa „duch” przeoczonego przez wielu badających temat Ducha Św.. Kontekstem jest obietnica Boga Ojca udzielona w Starym Testamencie. Porównajmy dwa fragmenty wspominające o tym:

Łk 24,49 A oto Ja zsyłam na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż zostaniecie przyobleczeni mocą z wysokości.

oraz:

Dz 1,4 5 A spożywając z nimi posiłek, nakazał im: Nie oddalajcie się z Jerozolimy, lecz oczekujcie obietnicy Ojca, o której słyszeliście ode mnie; Jan bowiem chrzcił wodą, ale wy po niewielu dniach będziecie ochrzczeni Duchem Świętym.

Obydwa fragmenty opisują tę samą scenę. Obydwa napisane są przez tego samego ewangelistę – Łukasza. Obydwa odnoszą się do obietnicy Ojca danej wcześniej. Z porównania ich wynika, że ochrzczenie Duchem Świętym jest tak naprawdę przyobleczeniem, uzbrojeniem, przyodzianiem – jak to oddają różne tłumaczenia – mocą z wysokości. Czyli w tym kontekście, powtarzam, w tym kontekście słowa Duch Św. w Dz 1,5, należałoby przetłumaczyć „mocą od Ducha Świętego” lub „duchowymi darami od Boga”, gdzie greckiemu słowu έv πvεύματι ([w] duchu) należy nadać znaczenie „duchowe wyposażenie”, lub „dar/dary”, a słowu �γίå (świętym – inaczej zarezerwowanym dla Boga) – znaczenie: „boskim”, lub „pochodzącym od Boga”. Wynika z tego, że jednym ze znaczeń słowa duch (a nawet zwrotu πvευμα αγιov (duch święty)) jest „moc, dary, wyposażenia duchowe” wierzącego. Nie przeszkadza to faktowi, że w innym kontekście słowo „duch” może odnosić się do anioła, demona, czy osoby Ducha Świętego. O znaczeniu decyduje kontekst, w którym słowo to zostało użyte!

Jeśli w tej chwili to wyjaśnienie wydaje się być naciągane i nieprawdopodobne, to proponuję: wstrzymajmy się z ostatecznym jego osądem, aż naświetlimy tę kwestię do końca, poruszając tzw. „trudne”, bądź „niejasne” fragmenty.

W tym miejscu widzimy jednak, że powyższe fragmenty stawiają znak równości pomiędzy przyobleczeniem mocą z wysokości, a zanurzeniem w [mocy] Ducha Świętego. (Celowo dodałem tu słowo „moc”, aby uniknąć pisania słów: Duch Święty z małych liter, gdyż jednoznacznie kojarzy się to z pracami neoarian).

UZASADNIENIE ZE STAREGO TESTAMENTU

Obietnica Ojca dana w Starym Testamencie
W polemice z antytrynitarianami przyzwyczailiśmy się do doszukiwania się w całej Biblii aluzji do osoby Ducha Św. nawet w miejscach, gdzie nie było o Nim mowy. Musimy pamiętać o tej naszej skłonności przy analizie słów zawierających wyrażenie Duch Święty, która to od początku osłabia nasz obiektywizm w podejściu do Pisma Św.

Skoro w Łk 24,49 i Dz 1,4-5 wspomniana jest obietnica Ojca, zatem należy szukać jej w pismach Starego Testamentu. Oto przykłady tego co obiecał Bóg Ojciec przez proroków:

Iz 44,3 Gdyż wyleję wody na spieczoną ziemię i strumienie na suchy ląd; wyleję mojego Ducha na twoje potomstwo i moje błogosławieństwo na twoje latorośle,

Jest tu typowy podwójny paralelizm używany powszechnie w języku hebrajskim. „Wody” – inaczej „strumienie”, symbolizują „Ducha” – czyli – „błogosławieństwo”. „Spieczona ziemia” – inaczej – „suchy ląd”, odpowiada „twojemu potomstwu” – czyli – „twym latoroślom”.

Wody = strumienie <=> Duch = błogosławieństwo
Spieczona ziemia = suchy ląd <=> twoje potomstwo = twoje latorośle

Tłumacze wstawili tu słowo „Ducha” z dużej litery, choć wyraźnie widać, że mowa jest tu o duchowo ożywiającym błogosławieństwie jakim będzie moc Ducha Świętego. Podobnie jest w proroctwie Zachariasza (Zach 12,10; Biblia Bryt.):

Lecz na dom Dawida i na mieszkańców Jeruzalemu wyleję ducha łaski i błagania. Wtedy spojrzą na mnie, na tego, którego przebodli, i będą go opłakiwać, jak opłakuje się jedynaka, i będą gorzko biadać nad nim, jak gorzko biada się nad pierworodnym.
Duch łaski i błagania sugeruje nadnaturalne uzdolnienie, dar, a nie Osobę Ducha Św. Tłumacze Biblii Brytyjskiej wstawili małą literę w słowie duch, tłumacze Biblii Tysiąclecia dużą.

Chyba najwyraźniej widać w Iz 32,15, że to właśnie to proroctwo miał nasz Pan na myśli, kiedy cytował obietnicę Ojca: Iz 32,15 „…aż będzie wylany na nas Duch z wysokości,” (B.Bryt.) Tłumacze Biblii Gdańskiej słusznie użyli tu małej litery w słowie duch, gdyż bezpośrednio odpowiada to „mocy z wysokości”, o której mówi Pan Jezus w Łk 24,49. A więc ściśle nie może chodzić o osobę Ducha Świętego.

Język starotestamentowych fragmentów mówiących o „duchu od Pana” w kategoriach mocy jest powszechny dla tego etapu objawienia. Dopiero w Nowym Testamencie mamy wyraźne rozgraniczenie na osoby „wewnątrz” bytu Bożego. Porównaj też: II Moj 31,3; IV Moj 11,24-29 (udzielenie nieco z ducha, który był w nim!); 1 Sm 10,5-10; 1 Sm 16,14; 1 Sm 19,20-24; – gdzie wszędzie mowa jest o duchowym wyposażeniu lub stanie psychicznym a nie o osobie. Podobnie w 2 Krl 2, 9 i 2,15 mowa jest o dwóch trzecich mocy/nadprzyrodzonej zdolności Eliasza, a nie o jego duchowej naturze, a tym mniej o Duchu Św..

Bardzo ciekawe jest to, że w Księdze Przypowieści mądrość mówi: Powróćcie do moich upomnień, udzielę wam ducha mojego, nauczę was moich zaleceń. Prz 1,23 (BT) Dosłownie powiedziane tam jest: „Zwróćcie się do moich napomnień, oto wyleję mojego ducha na was; uczynię moje słowa znanymi wam (wytłuszczenie autora). Widać, że zwrot „wylać ducha” miał przyjęte znaczenie wyposażenia w pewną zdolność, udzielenie objawienia, duchowego wglądu.

Uczniowie Jezusa zaznajomieni byli z takim jak powyższe, użyciem słowa duch i w wielu miejscach Starego Testamentu czytali o „wylaniu ducha”, m.in. w Iz 29,10 Gdyż Pan wylał na was ducha twardego snu i zamknął wasze oczy, to jest proroków, i zakrył wasze głowy, to jest jasnowidzów. (BW). Zatem gdy Jezus wspomina obietnicę Ojca daną w Starym Testamencie musiał liczyć się z tym jak oni są przyzwyczajeni rozumieć powyższe stwierdzenie o „wylaniu ducha”. Zupełnie nieuzasadnionym byłoby, aby nasz Pan oczekiwał zrozumienia przez uczniów tej obietnicy inaczej, np.: jako „wylanie osoby Ducha Bożego”. Przemawia to za rozumieniem obietnicy wylania ducha jako zapowiedzi powszechnego udzielenia tego, co w Starym Testamencie było zarezerwowane dla proroków i królów – tj. nadnaturalnej mocy, duchowej zdolności i darów (np. prorokowania).

Cytowanie „obietnicy Ojca” w Nowym Testamencie
W Dz 1,4 Jezus mówiąc o obietnicy Ojca, wspomina, że słyszeli ją oni również od Niego. Widać to głównie w J 7,37-39:

A w ostatnim, wielkim dniu święta stanął Jezus i głośno zawołał: Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije. Kto wierzy we mnie, jak powiada Pismo, z wnętrza jego popłyną rzeki wody żywej. A to mówił o Duchu, którego mieli otrzymać ci, którzy w niego uwierzyli; albowiem Duch Święty nie był jeszcze dany, gdyż Jezus nie był jeszcze uwielbiony. (BW)

W powyższym fragmencie tłumaczenie brytyjskie wstawia dodatkowo – nie występujące w oryginale – słowo „Święty” (…albowiem Duch [Święty] nie był jeszcze dany,…) tym mocniej sugerując, że mowa jest o Pocieszycielu, Osobie. Niestety wprowadza to sugestię sprzeczną z wyraźną intencją fragmentu, gdzie mowa jest o cytacie ze Starego Testamentu: „…jak powiada Pismo…”, mowa jest zatem nie o otrzymaniu Osoby Ducha – co byłoby przyczyną popłynięcia strumieni wody żywej z wnętrza wierzącego – ile o udzieleniu wierzącym nadnaturalnych darów i zdolności, które to (udzielenie darów) było skutkiem zamieszkania Ducha Świętego.

Jest to fragment, w którym Pan nasz cytuje obietnicę Ojca daną w Starym Testamencie, a dotyczącą powszechnego wylania mocy Ducha na wszelkie ciało osób przyjmujących wiarą Jezusa. Ponieważ obydwa wydarzenia (zstąpienie Osoby i wylanie mocy Ducha) miały miejsce po raz pierwszy w tym samym momencie (Dz 2) – rozgraniczenie to jest jedynie robocze dla wyraźnego odróżnienia tego, kiedy i o czym jest mowa w tych obietnicach.

Bardzo istotne dla całości obrazu jest też to, że apostoł Piotr postrzegając zewnętrzne przejawy tego co działo się w dniu Pięćdziesiątnicy słusznie opisał to jako wylanie obietnicy Ojca mówiąc: Dz 2,33 Wywyższony tedy prawicą Bożą i otrzymawszy od Ojca obietnicę Ducha Świętego, sprawił (dosł: „wylał”) to, co wy teraz widzicie i słyszycie.

UZASADNIENIE Z NOWEGO TESTAMENTU

„Obietnica Syna”
W znanych rozdziałach Ewangelii Jana 14 – 16, Pan Jezus obiecuje posłanie uczniom Ducha Świętego. To są główne fragmenty mówiące o obietnicy zamieszkania wierzących przez Boga w trzeciej Osobie Trójcy Św. We fragmentach z J 14,16-23:

Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie. Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was. (…) Owego dnia poznacie, że jestem w Ojcu moim i wy we mnie, a Ja w was. (…) Jeśli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie, i Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjdziemy, i u niego zamieszkamy. (BW)

Wyraźnie mowa jest o zamieszkaniu wierzących osobiście przez Boga. Bez zstąpienia osoby Boga, posłanie samej mocy i darów nie zmieniłoby faktu, że uczniowie pozostaliby duchowo i emocjonalnie sierotami, niemożliwe byłoby też wtedy spełnienie obietnicy zamieszkania wierzących również przez Ojca i Syna.

Podobną sytuację mamy w J 16,5-7:
A teraz odchodzę do tego, który mnie posłał, i nikt z was nie pyta mnie: Dokąd idziesz? Ale że wam to powiedziałem, smutek napełnił serce wasze. Lecz Ja wam mówię prawdę: Lepiej dla was, żebym Ja odszedł. Bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie, jeśli zaś odejdę, poślę go do was. (BW)

Smutku po odejściu osoby Jezusa nie mogłaby wypełnić żadna „nadprzyrodzona zdolność duchowa”. Tylko osoba Ducha Św. mogła zastąpić uczniom Jezusa.

Mamy więc w tych fragmentach do czynienia z obietnicą Jezusa daną już w Nowym Testamencie (na tym etapie objawienia, który już precyzyjniej odsłania trójosobową naturę Boga). Tak Bóg zaplanował te wydarzenia, że obie obietnice miały zostać wypełnione w dniu Pięćdziesiątnicy.

Wyjaśnienie tzw. „trudnych fragmentów” w Nowym Testamencie
Kiedy przestajemy automatycznie widzieć osobę Ducha Św. w każdym miejscu, gdzie użyto słowa „duch”, znikają trudności w interpretacji niektórych fragmentów Pisma:

J 20,21-23 I znowu rzekł do nich Jezus: Pokój wam! Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam. A to rzekłszy, tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego. Którymkolwiek grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są zatrzymane. (BW)

Fragment ten wyraźnie pokazuje, że jest tu mowa o przekazaniu czegoś uczniom. Wszelkie próby twierdzenia jakoby Jezus wtedy tylko zilustrował to co kiedyś nastąpi, są sprzeczne z naturalnym sensem czytanej wypowiedzi Pana. Nie możemy również przyjąć, że Jezus już w tamtym momencie udzielił uczniom osoby Ducha Św. aby w nich zamieszkał, gdyż w/g J 16,7 Duch Św., Pocieszyciel, nie mógł być dany Kościołowi, dopóki Jezus nie odszedł do Ojca. Podobnie nie może chodzić o „obietnicę Ojca” – wylania mocy Ducha Św. – którą zapowiadał tego samego wieczoru (Łk 24,49), że wypełni się ona dopiero, gdy uczniowie będą jej oczekiwać jakiś czas nie oddalając się z Jerozolimy. Co zatem otrzymali uczniowie?

Aby na to pytanie odpowiedzieć musimy poruszyć kwestię odpuszczania grzechów, która jest bezpośrednim kontekstem słów: „Weźmijcie Ducha Świętego…”.

Jest bardzo znamienne, że w Starym Testamencie władzę odpuszczania grzechów miał sam Bóg (Iz 43,25 – nawet kapłani jej nie mieli). W Nowym Testamencie widzimy, że Jezus demonstrował tę władzę czym naraził się na zarzut bluźnierstwa (Mt 9,1-8). Fakt, że w Mt 9,8 czytamy, iż tłumy przelękły się, świadczy, że rozpoznano sprawowanie przez Chrystusa czynności zarezerwowanej dla Boga. Nie była to więc błaha sprawa. Nasz Pan w omawianym fragmencie wykorzystuje tę „ciszę” po zmartwychwstaniu a przed Pięćdziesiątnicą, aby osobiście udzielić uczniom boskiego autorytetu ogłaszania odpuszczenia grzechów w sytuacji, gdy ktoś przyjmował Ewangelię.

Dotąd żaden z grzeszników nie miał takiej władzy. Warto zauważyć, że kontekstem jest w. 21: „Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Podobnie jak pod koniec każdej z ewangelii Mt., Mk., Łk. oraz w Dziejach Apostolskich rozdział pierwszy, mamy do czynienia z Wielkim Nakazem Misyjnym Chrystusa. Nie jest to w żadnym razie pełnomocnictwo do odpuszczania pewnych porcji grzechów zgromadzonych do danego dnia. Nigdzie takiej rzeczy nie ma w nowym Testamencie zasugerowanej. Dzięki temu, przekazanemu nam przez ręce apostołów pełnomocnictwu możemy być pewni, że głosząc całkowite odpuszczenie grzechów osobie nawracającej się do Jezusa jako Pana i Zbawiciela nie mówimy jej obietnic bez pokrycia – wiemy, że otrzymaliśmy od samego Pana zapewnienie, iż taka osoba ma już swoje grzechy odpuszczone w niebie. I odwrotnie, gdy widzimy kogoś, kto odrzuca głoszoną Ewangelię – możemy mu z autorytetem Jezusa oznajmić, że dopóki się nie nawróci – nie będzie miał grzechów przebaczonych. (Podobną myśl wyraża Paweł słowami: 2 Kor 2,15-16 Zaiste, myśmy wonnością Chrystusową dla Boga wśród tych, którzy są zbawieni i tych, którzy są potępieni; Dla jednych jest to woń śmierci ku śmierci, dla drugich woń życia ku życiu. A do tego któż jest zdatny?)

Czyli w powyższym fragmencie (J 20,22) określenie „Duch Święty” (pneuma hagion) należy oddać: „boski autorytet” (hagion – święty, zarezerwowany, oddzielony dla Boga, pneuma – szczególna duchowa zdolność, dar; w tym kontekście właśnie autorytet).

Bardzo mocnym świadectwem przemawiającym za takim rozumieniem tego fragmentu, a odrzucającym myśl o otrzymaniu wtedy przez uczniów Ducha Św. jako osoby, jest relacja podobnego wydarzenia w Dz 1,2 (rozstania się z uczniami przy wniebowstąpieniu): Aż do dnia, gdy udzieliwszy przez Ducha Świętego poleceń apostołom, których wybrał, wzięty został w górę (BW). Wyraźnie widać tu fakt, że przypomnienie poleceń (bardzo prawdopodobne, że znów chodziło o Wielki Nakaz Misyjny) zostało udzielone przez samego Jezusa, ale za pomocą, poprzez (gr: διά dia) moc Ducha Św. Naturalne jest tu widzieć nie osobę ale właśnie boski autorytet Jezusa jako Boga, gdyż Jezus był tam obecny osobiście i mówił do nich wprost – bez osoby pośredniczącej.

Łk 11,9-13 A Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto kołacze, temu otworzą. Gdzież jest taki ojciec pośród was, który, gdy syn będzie go prosił o chleb, da mu kamień? Albo gdy będzie go prosił o rybę, da mu zamiast ryby węża? Albo gdy będzie go prosił o jajo, da mu skorpiona? Jeśli więc wy, którzy jesteście źli, umiecie dobre dary dawać dzieciom swoim, o ileż bardziej Ojciec niebieski da Ducha Świętego tym, którzy go proszą. (BW)

Powyższy fragment dostarczył nie lada kłopotów zarówno konserwatywnym jak i zielonoświątkowym interpretatorom. Jeśli jakiś zielonoświątkowy kaznodzieja argumentował z niego: „Widzisz, Pismo daje ci polecenie, abyś modlił się i prosił o dar Ducha Świętego. Jeśli będziesz wytrwały, to masz tu zawartą obietnicę, że Bóg ci Go da!” Na to mógłby wstać konserwatywny brat obeznany z Pismem i zawołać: „Chwileczkę, jak może ktoś być chrześcijaninem i prosić o Ducha Świętego, przecież właśnie przez otrzymanie Ducha Świętego stajesz się dzieckiem Bożym, gdzie jest u ciebie, bracie, doktryna o Trójcy Św.? Nie możesz mieć Chrystusa, a nie mieć Ducha Św. – to ten sam Bóg”. Na to kaznodzieja ten mógłby odbić pytaniem: „Jeśli to nie jest wezwanie do proszenia o Ducha Świętego, to o czym mówi ten fragment?” Wtedy najczęściej konserwatywny brat spuszcza wzrok i mówi: „O przyjęciu Ducha Świętego przy nawróceniu”. Wie bowiem dobrze, że nie może pogodzić takiej interpretacji z kontekstem, w którym to polecenie występuje. Dlatego, że poprzedzający fragment mówi o modlitwie osoby wierzącej: Kontekstem jest Łk 11,1 – gdzie chodzi o osobistą modlitwę Jezusa, która wzbudziła w Jego uczniach pragnienia pogłębienia ich życia modlitewnego, Łk 11,5-8 jest przypowieścią zachęcającą wierzących do wytrwałości w modlitwie, podobnie wersety 9 i 10 podkreślają, że chodzi o wytrwałość uczniów (a nie pogan) w proszeniu oraz całe porównanie relacji ojciec ziemski – syn ziemski do relacji Ojciec Niebieski – dziecko Boże, (wersety 11 i 12) i dlatego nie może to dotyczyć niewierzącego. Byłoby to sprzeczne z zasadą interpretacji Pisma Św. mówiącej o kontekście jako o głównym czynniku przesądzającym o znaczeniu danego fragmentu. (Wtedy straciłoby sens całe uzyte tam porównanie. Bo relacja: „ojciec ziemski, dający dobre dary swoim dzieciom”, miałby być obrazem: „Ojca Niebieskiego dającego Ducha Św. Niewierzącym” (?), a zatem nie będącym jeszcze Jego dziećmi – to przecież nie ma sensu. Poza tym, kiedy dzielisz się z kimś Ewangelią nie mówisz mu, że gdy tylko spełni warunki nawrócenia musi wejść w długi proces proszenia, kołatania, starania się o Ducha Św. (w sensie nowego narodzenia), a kiedyś – nie wiadomo kiedy – Bóg zdecyduje się mu Go udzielić. Oczywiście, że nie. Głosimy, że Bóg pokutującemu grzesznikowi pragnie natychmiast udzielić daru zbawienia bo przyjął je jako swoje dziecko (J 6,37).

Spotkałem się jeszcze z jedną próbą wyjaśnienia powyższego tekstu. Rzekomo chodziło o to, że przed zesłaniem Ducha Św. uczniowie, żyjący niejako jeszcze pod Prawem, gdy zgrzeszyli, mieli jak Dawid w Ps 51,13 prosić o nieodebranie im Ducha Św., co przecież groziło świętym Starego Przymierza, ale po Pięćdziesiątnicy jesteśmy już w erze permanentnego zamieszkania wierzących przez Bożego Ducha i to polecenie już dłużej nie jest potrzebne. (Koniec cytaty).

Szczerze powiedziawszy bardziej absurdalnego wyjaśnienia tego fragmentu nie spotkałem. Najsmutniejsze jest to, że udzielił mi go człowiek z tytułem doktora teologii. W takim razie ten fragment nie byłby w ogóle nam już potrzebny, miałby jedynie wartość archiwalną – mówiąc o czymś, co już i tak nie ma znaczenia. Wyobraźmy sobie nawet uczniów w tamtej sytuacji: kontekst wersetu 13, jak to powyżej wykazałem dotyczy kwestii wytrwałości w modlitwie. Nie ma w ogóle mowy o problemie grzechu w życiu uczniów, ale powiedzmy, gdyby mieli tak rozumieć ten fragment i po akcie grzechu, gdy tylko się upamiętali powinni – co? Wejść w długi proces kołatania i szukania Boga – odzyskiwania z Nim przyjaźni, czego dowodem miałoby być ponowne udzielenie im Ducha Św.!? Znów brzmi to zupełnie nieprzekonywująco. Przecież pokutujące Jego dzieci Bóg jest bardziej niż gotów przyjąć na powrót do bliskiej społeczności z Nim (patrz na przepiękną przypowieść o synach marnotrawnych Łk 15,11-32).

W ogóle należy się zastanowić nad tym, o co modlił się Dawid w Ps 51. Czy o nieodebranie mu Ducha Świętego w sensie trzeciej Osoby Trójcy Św.? W Starym Przymierzu nie było czegoś takiego jak zamieszkanie wierzącego przez Boga! To jest istotą Nowego Narodzenia w Nowym Przymierzu. Wtedy na proroków, królów i jaszcze inne, szczególnie powoływane osoby wylewany był duch Pana w sensie namaszczenia na urząd, udzielenia duchowych zdolności, darów, zachwycenia, itp. Czyż nie o nie utracenie Bożego namaszczenia modli się Dawid? (Przecież wiedział on dobrze co stało się z jego poprzednikiem Saulem, gdy Bóg odebrał mu namaszczenie na funksję króla). A uczniowie w Nowym Testamencie: czy byli prorokami lub królami w sensie Starego Testamentu (Jan Chrzciciel już od łona matki był napełniony mocą Ducha Św., bo był ostatnim prorokiem Starego Przymierza). Namaszczenie uczniów mocą z wysokości czekało na nich dopiero w dniu Pięćdzie­siątnicy. Choć trzeba przyznać, że Jezus wysyłając ich na misje udzielił im duchowej mocy i autorytetu.

Jakie zatem jest znaczenie fragmentu Łk 11,9-13? Kiedy konserwatywni chrześcijanie twierdzą, że w Biblii nigdzie nie jest nakazane, aby modlić się o chrzest Duchem Świętym, to myślę, że niesłusznie ignorują ten fragment. Może nie chodzi o taki chrzest Duchem Świętym jak to jest uznane w niektórych kręgach zielonoświątkowych, ale wyraźne polecenie starania się o moc Ducha jest tu z pewnością zawarte. Dlaczego twierdzę, że mowa jest tu o mocy Ducha Św., kiedy brakuje tu słowa „moc”? Są po temu dwa powody:

Skoro kontekst mówi o tym, że obietnica wersetu 13 dotyczy dzieci Bożych, zatem zwrot „Duch Święty” nie może mówić w tym miejscu o osobie. Że jest to możliwe, przekonaliśmy się przy dyskusji J 20,22. A zatem może być tu mowa jedynie o duchowych zdolnościach, darach, czy wyposażeniu.

Porównując relacje Łukasza i Mateusza tej samej rozmowy, Mateusz (Mt 7,7-11) w miejsce „Ducha Świętego” wstawia „dobre rzeczy” (w oryginale, kiedy mowa jest o tym co daje Ojciec, który jest w niebie, zamiast słowa „rzeczy” jest rodzajnik, pełniący rolę zaimka przenoszący to znaczenie z „do­brych rzeczy” dawanych przez ziemskich ojców). Pokazuje to na fakt, iż to dary, rzeczy, a nie Osoba Ducha Świętego jest tu tematem obietnicy.

Logiczne jest, że nasz Pan mówi tu o darach przewidzianych do udzielenia wzrastającym w posłu­szeństwie i dojrzałości dzieciom Bożym, które bardzo potrzebują zachęty, żeby nie zrezygnowały ze starania się o nie, gdyż błogosławieństwo wypływające z ich otrzymania jest ogromne i wynagradzające z nawiązką czas oczeki­wania w wytrwałym proszeniu. (Porównaj dwa napełnienia mocą Ducha Świętego w Dz 2 i 4 jako przykład szybkiego otrzymania daru odwagi głoszenia Ewangelii w obliczu zakazu Rady Najwyższej). Historie specjalnych napełnień mocą Ducha Świętego w okresach wielkich i lokalnych duchowych przebudzeń dostarczają świadectwa przytła­czającego, ale również dowodzącego, że może być to doś­wiadczenie wielokrotne i nie koniecznie musi mu towarzyszyć obecność zjawiska mówienia innymi językami.

1 Kor 12,13 Bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało – czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni, i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem. (BW)

W wyjaśnieniu tego fragmentu całkowicie zgadzam się z dr Martinem Lloyd Jonesem, który podtrzymuje opinię o dwóch rodzajach chrztu w Duchu Św.. Jeden zapowiadany przez Ewangelie m.in. ustami Jana Chrzciciela Mt 3,11, (i inne) oraz drugi, o którym jest mowa w 1 Kor 12,13.

Na argument: „W jaki sposób ta sama grecka fraza en (heni) pneumati (heni – „jednym”, występuje w 1 Kor 12,13) może oznaczać w jednym miejscu jedno, a w drugim – co innego odpowiedź jest prosta: może. Znów działa tu zasada, że kontekst decyduje o znaczeniu słów. Tak jak w języku polskim o znaczeniu stwierdzenia np.: „To jest mój zamek” decyduje kontekst, czy to mówi ślusarz do klienta, czy król do króla. W grece zwrot en heni (w jednym, jednych) może również oznaczać „przez jedne”: Rz 15,6 brzmi dosłownie „aby jednomyślnie, w jednych (en heni) ustach oddawalibyście chwałę… Tłumacz polskiej interlinii wpisał znaczenie: „…przez jedne usta…”. Tak samo można przetłumaczyć ten zwrot w 1 Kor 12,13 jako „…przez jednego Ducha…”. Dlaczego jednak dopatrywać się tego rzadkiego znaczenia, skoro en heni naturalnie czyta się: „w jednym”? Odpowiedzią jest kontekst znaczeniowy. Chrzty te rozgranicza między innymi to, kto je sprawuje. Kontekst 1 Kor 12,13 nie mówi o chrzcie mocą Ducha, który to chrzest sprawuje Jezus, piszą o tym Ewangelie synoptyczne i Dzieje Apostolskie. Kontekst 1 Kor mówi o działaniu Ducha Św. jako sprawcy nadawania różnych darów. Paweł w swojej argumentacji odwołuje się tu do faktu, że to Duch Św. włączył nas (zanurzył, ochrzcił) w jedno Ciało Chrystusa, którym jest niewidzialny Kościół. Zatem znaczenie tego fragmentu dotyczy faktu wcielenia w Chrystusa przez osobę Ducha Świętego, każdego człowieka, który uwierzył i obdarowania jego przez tego samego Ducha pewnym duchowym darem/darami (związanym z przydzielonym mu w Jego Ciele miejscem). I tylko w tym sensie każdy wierzący jest ochrzczony Duchem Św. (a dokładnie przez Ducha Świętego).

Dodatkowym świadectwem przemawiającym za użyciem zwrotu en heni w znaczeniu „przez jednego…” jest wielość poważnych tłumaczeń (np. W języku angielskim: NIV, NASB, KJV,… i inne) które właśnie tak ten zwrot oddają. Zatem nie jest to zaledwie wymysł jakiego domorosłego teologa, lecz jest to uzasadnione z perspektywy doświadczenia profesjonalnych tłumaczy Biblii.

Ciekawym jest zwrot w drugiej części tego wersetu: „i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem”. W grece jest tu pewna symetria dwóch zwrotów: „w jedno ciało” (eis hen soma) [dosłownie: ku/w stronę jednego ciała]… i „[ku] jednego[/mu] Ducha[/owi] zostaliśmy napojeni” ([eis] hen pneuma epotisthemen) [dosłownie „ [ku/w stronę] jednego Ducha zostaliśmy napojeni”]. Ciekawe jest również, że opracowujący tekst grecki z manuskryptów pominęli to drugie eis. Chyba sprawiało im trudność jak można być napojonym „w stronę Ducha”.

Rozumienie tej części może być albo:
„Zostaliśmy duchowo napojeni – zaprowadzeni do duchowego źródła, fontanny (jaką jest Duch Święty), – napojeni darami otrzymanymi od Niego, (o których jest mowa od wersetu 3.)”, albo:

„Zostaliśmy napojeni przez wzgląd na Ducha (jest to szczególne znaczenie słowa eis)” i chodzi tu o nową naturę (J 3,6) lub dary duchowe wspomniane w p. 1., albo:

„Zostaliśmy duchowo napojeni – zaprowadzeni do duchowej fontanny jaką jest Duch Święty, w sensie przyobleczenia mocą z wysokości (Łk 24,49; o czym mówi też J 7,37 39) i pisze tu Paweł o osobach żyjących w czasach charakteryzujących się powszechnością tego daru jak np. współcześnie w czasie duchowych przebudzeń, kiedy to wszyscy wierzący w danym miejscu są napojeni Bożą mocą i manifestacjami darów duchowych”.

KONKLUZJA
W Dz 1,8 Jezus Chrystus zapowiedział spełnienie się obydwu obietnic: „Ale weźmiecie moc (obietnica Ojca, ze Starego Testamentu, dotycząca przyobleczenia mocą) Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was (obietnica Syna, z Nowego Testamentu, dotycząca zamieszkania Boga w wierzących) i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi.” Nie wnikając teraz w to, czy spełnienie się tych obydwu obietnic musi nastąpić jednocześnie – chciałbym podkreślić, że są to dwa rozróżnialne wydarzenia, które często nam się mieszają.

We wstępie zauważyliśmy, że rozgraniczenie na Osobę oraz dary, operacje i rozmaite wyposażenia pochodzące od Ducha Świętego – jest rozgraniczeniem nieco sztucznym. W myśleniu hebrajskim pojęcie „duch” swym spektrum znaczeniowym zawierało wiatr, tchnienie, dary/uzdolnienia od Boga, namaszczenie na urząd kapłana, króla czy proroka, obdarowanie powodujące stan zachwycenia, a w końcu i samą manifestację obecności Boga. Nie było też ostrych granic pomiędzy tymi znaczeniami. Rozgraniczamy jednak je w celu uporządkowania naszego spojrzenia na kwestię zależności Dawcy i darów.

Pamiętając jednak, że te dwie rzeczywistości występują w Biblii bardzo blisko siebie nie możemy patrzeć na duchowe obdarowanie i prosić jedynie o nie w oderwaniu od Osoby Dawcy. Kiedy podczas okresów duchowych przebudzeń Kościoła Jezusa Chrystusa, Duch Święty manifestuje swoją obecność w mocy lub, jak się to mówi – nawiedza swój lud – oprócz zdarzającego się wtedy szczególnego obdarowywania wierzących do wypełnienia Wielkiego Posłannictwa Chrystusa, również osoba Boga Ducha Świętego daje odczuć swoją obecność, stąd doświadczane u uczestników takich wydarzeń niesamowite poczucie bliskości świętego majestatu Boga lub ogromna radość z doświadczania łaski przebaczenia grzechów. Dlatego też, moim zdaniem, nie jest błędem, niestety często krytykowana – modlitwa osoby, która będąc człowiekiem nawróconym i zamieszkałym przez Osobę Ducha Św. – zwraca się do Boga o głębsze doświadczenie Jego Osoby (np. słowami: „Przyjdź Duchu Święty”). To „przyjście” Ducha może manifestować się właśnie w owym nawiedzeniu ludzi przez Boga. I dlatego rozumiem, że nie było wolą Boga, abyśmy nasze starania o konkretne duchowe dary oddzielali od nadrzędnej wartości zbliżenia się do Boga.

Nierozróżnianie pomiędzy Dawcą darów – Duchem Świętym, a Jego darami, również czasem podobnie nazywanymi prowadzi do:
– Pozbawiania Ducha Świętego godności trzeciej Osoby Trójcy Św., dewaluacji respektu wobec Niego;
– Daje pożywkę sektom do obalania osobowego charakteru Ducha Św.;
– Prowadzi do skrajnie konserwatywnych przekonań, gdzie nie ma miejsca na dodatkowe, specjalne i wielokrotne napełnianie mocą Ducha Świętego, o czym Biblia i historia Kościoła dobitnie świadczą.

Mam nadzieję, że artykuł ten przyczyni się do zmotywowania Braci i Sióstr w Panu do tym pilniejszego zgłębiania wspaniałej natury naszego Boga. Życzę owocnych rozważań!

Bogu w Trójcy Jedynemu niech będzie cześć i chwała na wieki wieków!

(ostatnie poprawki) Gdańsk 12.04.2005r.

Niektóre myśli zaczerpnięte z Ethelbert W. Bullinger „Word study on the Holy Spirit” (lub podobnie) i dr Martin Lloyd Jones: „Joy unspeakable. Baptism of the Holy Spirit”.

Reklama

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s