Nauka a wiara

Autor: Mateusz Wichary

Wzajemny stosunek wiary i nauki, czyli innymi słowy biblijnych stwierdzeń na temat świata oraz pewnych powszechnie w danym okresie czasu przyjętych przekonań naukowych jest przynajmniej do dwustu lat obszarem sprawiającym kłopot ewangelicznym chrześcijanom. Nie trudno odkryć dlaczego. Od czasów Oświecenia właśnie nauka stała się uznanym w Europie przez większość społeczeństw autorytetem opisującym rzeczywistość w akceptowany przez wszystkich sposób. Innymi słowy, to nauka, z jej odkryciami, a nie Pismo Święte, stała się ostatecznym autorytetem. Oznaczało to dla ewangelicznych chrześcijan konieczność sprzeciwienia się powszechnie akceptowanemu autorytetowi, a co za tym idzie wystawienie się na drwiny i narażenie na śmieszność, na co nie wszystkim chrześcijanom wystarczało odwagi.

Z pewnością bardzo pożyteczne byłoby przeprowadzenie studium różnych sposobów pogodzenia lub osłabienia konfliktu pomiędzy tymi dwoma źródłami poznania. Chciałbym jednak zastanowić się w tym artykule najpierw nad pytaniem zasadniczym, mianowicie, czy nauka, będąc tym, czym jest, jest w stanie spełnić zadanie, do którego aspiruje, czy też jakim współczesne społeczeństwo chce ja obarczyć, a więc bycie ostatecznym, rozstrzygającym autorytetem.

Światopogląd naukowy
Aby na nie odpowiedzieć należałoby najpierw naszkicować główne cechy tzw. światopoglądu naukowego, a więc światopoglądu, w którym nauka jest traktowana jako jedyne pewne i wystarczające źródło poznania. Zauważmy, że niekoniecznie ma on  wiele wspólnego z samą nauką, ale raczej z materializmem i ateizmem. Oto one:

– Sama nauka (przyrodnicza, bez metafizyki, bez żadnej filozofii) jest w stanie wyjaśnić cały świat, przewidywać, planować i ulepszać rzeczywistość.
– Materia jest wieczna, wszechświat jest wieczny, samodzielny duch nie istnieje, Boga nie ma.
– Wykształconemu człowiekowi wystarczy nauka i wiedza, koniec mitom i religiom.
– Sama nauka (wiedza uzyskiwana poprzez badania naukowe) udoskonali i uszlachetni człowieka; wystarczy dać ludziom więcej wiedzy, a staną się lepszymi.
– Nauka i technika stworzą już wkrótce nowy, lepszy świat, uszczęśliwią człowieka i całą ludzkość.

Autor powyższego szkicu – prof. W. Bojarski dodaje: „Trzeba zauważyć i podkreślić, że to nie naukowcy-badacze przyrody, lecz przede wszystkim salony Oświecenia, niektórzy filozofowie i ideolodzy, publicyści i dawni wolnomyśliciele pierwsi formułowali te poglądy. Wiele wskazuje na to, że nie znali oni przy tym zbytnio ani samej nauki, ani tym bardziej podstaw wiary religijnej (myląc niekiedy religię z mitologią), dosyć opatrznie rozumieli oba te obszary zjawisk, formułując jeszcze dalsze własne postulaty. Nauka ( w ich mniemaniu przede wszystkim nauka przyrodnicza) miała być całkiem wolna od jakichkolwiek apriorycznych założeń i dogmatów, oparta na obserwacji i bezpośrednim doświadczeniu, prowadząca do jednoznacznego i pełnego poznania – w przeciwieństwie do wiary religijnej, która jako wywodząca się z apriorycznych dogmatów nie jest związana z żadną weryfikacją empiryczną, lecz z błędnymi i niepewnymi poglądami, stanowiąc ciemnogród i opium dla mas.”

Wiara naukowa?
Czy możliwe jest wyjaśnienie doświadczeń empirycznych bez żadnych uprzednich założeń? Okazało się, że to utopia. Oddajmy głos znów profesorowi zajmującemu się zawodowo metodologią nauk:

„Na długiej drodze poznania, od planowania eksperymentu, poprzez jego realizację, opracowanie i analizę wyników, do uogólnień i końcowych wniosków, istnieje wiele rozgałęzień (i dalszych odmiennych dróg postępowania), w których badacz staje wobec konieczności dokonywania różnych wyborów oraz przyjmowania pewnych założeń. Tych apriorycznych, pozadoświadczalnych aktów praktycznie nie daje się wyeliminować i odgrywają one istotną rolę w następujących momentach procesu poznawczego:
– doboru obszaru, zakresu i warunku badań;
– doboru teorii bądź modelu badanych zjawisk i sposobu ich zrozumienia;
– doboru metody badań, założeń i uproszczeń metodologicznych oraz sposobu postrzegania i rejestracji zdarzeń;
– doboru sposobu analizy zjawiska oraz procedury odrzucania, kojarzenia i porządkowania zdarzeń;
– doboru formy prezentacji (matematycznej, graficznej, opisowej, terminologicznej) przebiegu doświadczenia i wyników;
– doboru metody weryfikacji badań;
– sposobu wartościowania wyników i interpretacji, doboru prezentowanych faktów;
– określenia związków przyczynowo-skutkowych;
– uogólnienia wyników i sformułowania wniosków końcowych.

Droga dochodzenia do poznania faktów i uogólnień w naukach przyrodniczych nie jest więc drogą czysto empiryczną, lecz aprioryczno-empiryczną, w której istotne miejsce pozostaje dla założeń pozadoświadczalnych i wartościowania.”

Konieczna i nieweryfikowalna naukowo koncepcja wszechświata
Wszystkie te działania, tak jak i ustalanie owych pozaempirycznych warunków dla przeprowadzenia i opisania badań wymagają przyjęcia uprzednio względem badań pewnej nie inaczej jak apriorycznie, a więc „na wiarę” koncepcji rzeczywistości, np.:

– przyczynowość i losowość zjawisk;
– istnienie praw natury oraz ich stałość w całej czasoprzestrzeni wszechświata (w tym również istnienie tzw. Stałych natury, jak np. prędkość światła, amsa protonu, ciepło właściwe);
– stosowanie się natury do zasad logiki i matematyki;
– niezależność zewnętrznego świata materialnego od świadomości osoby postrzegającej;
– prostota podstawowych prawidłowości budowy i rozwoju wszechświata.
Nawiązując do tych zakładanych, podstawowych cech natury, powszechnie uznaje się również w nauce:
– przydatność logiki i matematyki w metodach badawczych, w analizie wyników i oparcowywaniu wniosków oraz w budowie, wykorzystywaniu i falsyfikacji teorii;
– zasadę indukcji niezupełnej, pozwalającej z dostatecznie licznych faktów jednostkowych przechodzić do stwierdzeń ogólnych;
– prostotę i ogólność- jako dodatkowe kryteria prawdziwości teorii (wyboru jednej z kilku teorii równorzędnych pod względem merytorycznym);
– jednorodność i jednolitość wszechświata ze względu na te same stałe natury i te same prawa natury obowiązujące w całej czasoprzestrzeni.
Wszystkie te cechy rzeczywistości, trzeba przyjąć uprzednio do stosowania doświadczeń. Skąd się o nich dowiedzieć, skoro według „światopoglądu naukowego” wszelka wiedza pochodzi z doświadczenia? Nauka nie jest w stanie dać na to odpowiedzi. Więcej, nie jest w stanie odpowiedzieć czy na pewno rzeczywistość taka właśnie jest. Innymi słowy, cały czas wszelkie badania naukowe są prawdziwe tylko o tyle, o ile prawdziwe są powyższe twierdzenia, które są dla nauki niesprawdzalne. Bowiem jak np. sprawdzić całą rzeczywistość, czy stosuje się do prawideł logiki i matematyki zanim zaczniemy ją – w zgodzie z logiką i matematyką – poznawać? Jak w ogóle orzekać z pewnością o całości rzeczywistości, skoro jest to całość nie zbadana, a potrzebujemy owego zbadania, aby móc w naukowy sposób orzekać o jej naturze? Skoro wiedza – w odróżnieniu od wiary – pojawia się dopiero po przeprowadzeniu empirycznego doświadczenia? Nauka powinna się więc od takich sądów powstrzymać. A jednak, aby w ogóle funkcjonować, musi założyć (czyli przyjąć na wiarę, bez jakiegokolwiek oparcia w doświadczalnych danych), że tak właśnie jest. Bez tych założeń wstępnych wszelkie badania są nonsensem.

Wniosek
Nauka działa na chrześcijańskich zrębach światopoglądowych. Na nich wyrosła; z tej gleby się zrodziła. Natomiast tzw. światopogląd naukowy, który z owymi zrębam zrywa na rzecz oparcia się na ateistycznym materialiźmie, działa faktycznie na pożyczonej, nie własnej, koncepcji wszechświata. Innymi słowy: w oparciu o własny sposób dochodzenia do prawdy nie jest w stanie dojść do potrzebnych dla siebie przekonań odnośnie natury świata, czyli, przypomnijmy, na przykład przyczynowości zjawisk, istnienia praw natury oraz ich stałości w całej czasoprzestrzeni wszechświata (w tym również istnienia tzw. Stałych natury), stosowania się natury do zasad logiki i matematyki; niezależności zewnętrznego świata materialnego od świadomości osoby postrzegającej. A więc, nauka ma sens jedynie o tyle, o ile w jakiś inny sposób udowodnimy te wszystkie cechy świata. Pierwotnie wyjasnieniem tym była chrześcijańska metafizyka.

Czy więc nauka, będąc tym, czym jest, jest w stanie spełnić zadanie, do którego niektórzy każą jej aspirować, a więc pełnienia roli ostatecznego, rozstrzygającego autorytetu? Czy poszukiwania owej teorii wszystkiego, które obecnie są główną aspiracją fizyków mogę zakończyć się sukcesem? Nie. Nauka nie potrafi bowiem, zostając niczym więcej niż nauką, udowodnić jakichkolwiek uniwersalnych prawd dotyczących natury świata. Czy oznacza to, że twierdzę że nauka jest bezwartościowa? Wręcz przeciwnie! Jest bardzo wartościowa, ale nie jako sposób na udowadnianie uniwersalnej natury wszechświata, lecz jako sposób poznawania świata, o którym wiemy z innego źródła, w oparciu o inny proces poznawczy, to wszystko, na czym nauka się opiera; czego potrzebuje, aby istnieć i działać. Nauka jest wspaniałym narzędziem tłumaczenia różnych zjawisk i odkrywania pewnych mechanizmów, które obserwujemy w stworzeniu. Musi jednak opierać się na światopoglądzie, w którym przyczynowość, logika, porządek istniejący we wszechświecie jest wnioskiem, który wynika z procesu poznawczego świata.

Takim światopoglądem jest oczywiście chrześcijański, konserwatywny protestantyzm, opierający swoje spojrzenie na świat na nauce Pisma Świętego. Pismo Święte uczy o stworzeniu świata przez mądrego Boga porządku; uczy o tym, że rządzi nim zgodnie ze swą natura, pomimo istnienia grzechu. Oczywiście, nie jest to przypadek, że nowożytna nauka powstała właśnie w krajach, w których chrześcijaństwo w taki sposób wpłynęło na światopogląd społeczeństw. Innymi słowy, nauka jest dzieckiem chrześcijaństwa. I swego pochodzenia wyprzeć się nie może.

Nie może również wyprzeć się swoich przekazanych jej przez rodzica genów. Innymi słowy: nie jest w stanie odrzucić bądź wyzbyć się potrzeby owego światopoglądu, bez którego jest pozbawiona sensu. Pomimo więc oświeceniowego pragnienia uwolnienia się od chrześcijańskiego dziedzictwa i uczynienia z siebie sposobu postrzegania świata niezależnie od Boga, warsztat nauki wciąż dowodzi w swym istnieniu konieczności oparcia się na nauce Bożego Słowa jako podstawie pod jakiekolwiek sensowne poznawanie tego świata. Dowodzi tego wbrew intencjom naukowców, którzy z chrześcijaństwem zerwali; dowodzi,  że cała ziemia należy do Pana; i nie da rady jej poznawać inaczej, jak tylko w oparciu o przekonania wynikające z natury Stwórcy.

Reklama

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s