Mateusz Wichary
Konsumpcjonizm rozumiem jako pojmowanie sensu życia jako największej możliwej konsumpcji dóbr. Jest to cel najwyższy, uświęcający środki jego osiągania. W amerykańskich filmach widzimy pochwałę tej postawy etycznej. To postrzeganie siebie i innych w kategoriach produktu, i ocenianie wszelkich wydarzeń życia, więzi i pracy w kategoriach osobistej korzyści.
Co jest w nim nie tak? Czy nieetyczne jest szukanie korzyści w tym, co nas spotyka? Czym różni się konsumpcjonizm od zwykłego realizmu życiowego? Czytaj dalej
Ewangelia, która panuje w dzisiejszej Ameryce rzadko zasługuje na miano Ewangelii. Jest to tania, rozcieńczona wersja, która jest użyteczna do zapełniania list członkowskich kościołów, ale nie przyczynia się w znacznym stopniu do budowania Królestwa Bożego. To, co mówi o człowieku jest tak ostrożne, że nikogo nie urazi. To zaś, co mówi o Bogu, jest tak ograniczone, że nikogo nie zaniepokoi. To, czego wymaga, jest tak łagodne, że nie poruszy sumienia, nie sprawi odwrócenia się od grzechu, ani nie zawiera wezwania do uczniostwa, które ma wysoką cenę. 


Mateusz Wichary
Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz.